Dzieci były w stanie niesłychanej histerii, nie potrafiły się skupić na zajęciach i widać było, że nie udają. Żeby je jakoś uspokoić, przypomniałem, że data Końca jest znana według Pisma tylko Stwórcy, że wiele razy podawano terminy końca świata, tymczasem nic takiego nie nastąpiło. Apelowałem również, byśmy spokojnie poczekali, czy szramy na obrazie rzeczywiście się wydłużą. Przyznam dziś jednak, że i ja uległem wówczas trochę powszechnej panice i począłem po kryjomu sprawdzać, czy owe cięcia szablą na obrazie jasnogórskim przypadkiem się jednak nie wydłużają i nawet zaczęło mi się momentami wydawać, że faktycznie jakby schodzą coraz bardziej ku sercu Maryi.
Dlaczego wspominam tamto wydarzenie? Otóż dziś znów natknąłem się na podobne klimaty. Tym razem w internecie. Pod wpływem katastrofy pod Smoleńskiem nasz zabobonny ludek sięgnął po ulubioną lekturę - po przepowiednie i w sieci rekordy popularności bije następujący wiersz Nostradamusa:
"I wtem wielki ptak metalowy upadnie, a na nim znajdować się będą osoby ważne kraju niezwyciężonego... a na kraj ogarnięty chaosem i żałobą, wrogi najeźdźca ze wschodu uderzy"
Jak słowa legendarnego wróżbity odczytują dzisiejsi Polacy, nietrudno się domyślić. Można zresztą sprawdzić, wpisując wiersz w wyszukiwarce.
P.S. Nie wiem, czy cytowane słowa należą rzeczywiście do Nostradamusa. Nie chciało mi się szukać. No i jakie to ma znaczenie?