Kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie...”.
Komuś, kto nie jest chrześcijaninem, trudno pojąć zarówno słowa tej pieśni jak i kult Krzyża. Drzewo hańby. Ludzkiej „pomysłowości”, by wykonanie wyroku śmierci trwało długo, a ból odstraszał innych. Jak można krzyżyk z ciałem ukrzyżowanego, nosić na piersi, adorować i upadać w pokorze przed Nim? Całować zakrwawione stopy, przepraszać, błagać? Jak w życiu każdego z nas widzieć Chrystusowy Krzyż i jeszcze do tego twierdzić, że każdy jest w stanie go udźwignąć, bo Pan Bóg tylko łaskę rozlewa w obfitości, a krzyż przykrojony jest na naszą miarę. Ból, cierpienie jest do udźwignięcia z Nim. Ale On ma tylko ręce rodziny, naszego sąsiada, szefa, przechodnia, pracownika socjalnego, lekarza, księdza, wolontariusza z hospicjum... On daje tylko siłę, byśmy mogli go unieść. Widać nasz krzyż jest ważny, skoro On, Bóg Miłości, nie zabiera nam go, tylko szuka nam Cyrenejczyka, który ulży w drodze.Tych, którzy odgadli Krzyż, było i jest w ludzkim pochodzie przez historię tysiące. Nie znamy czasem ich twarzy, noszą nazwiska i imiona brzmiące obco i trudne do wymówienia. Wszyscy są jednak bliźniaczo podobni do siebie, łączy ich bezwarunkowa miłość do ludzi, bo w każdym widzą cząstkę Boga. Kiedy o tym myślę, wiele postaci, przesuwa się w mojej pamięci, również tych z mojego otoczenia, których niewielu zna, a większość nigdy nie pozna. Świętość bowiem nie jest przypisana do ludzkiego lecz boskiego ołtarza. To On wie, kto naprawdę jest święty.Troje z nich jest mi szczególnie drogich, bo swoim życiem rozpraszają moje lęki, utwierdzają mnie w przekonaniu, że w krzyżu jest cierpienie, ale i miłości lekcja. Większego zwycięstwa nad dobrem i miłością nie wymyślił szatan, jak w obozach zagłady. Zwozić ludzi z zakątków Europy, by je według ustalonego porządku mordować? Tego normalny człowiek nie jest w stanie pojąć. Wszechogarniające zło, wobec którego jesteśmy bezsilni? A jednak nie do końca. W ogromie bezwzględnego zła ojciec Maksymilian Kolbe mówi - Ja za niego umrę. Wobec takiego wyboru zło nie ma nic do powiedzenia, jest bezsilnym, tępym narzędziem. Bo cóż więcej może uczynić, jeśli wymyśloną w obłąkańczej żądzy urządzania świata zbrodnię, drugi człowiek zamienia w ofiarę? Nawet zastrzyk z fenolu, podany przez oprawcę, staje się wobec wyboru o. Maksymiliana aktem miłosierdzia. W krzyżu kryje się tajemnica zmartwychwstania Jego i nas. Jakże ważni musimy być dla Stwórcy, skoro za nas umiera na krzyżu jak zwykły złoczyńca Jego Syn.Nie pojmie się tego rozumem, to tajemnica serca każdego, kto Krzyż odgadł.Krzyż w blasku prawdy poznaje Edyta Stein. Św. Teresa Benedykta od Krzyża. Dla niej śmierć na krzyżu Syna z woli Boga – Ojca jest wzorcem życia. Przyjęcie cierpienia w posłuszeństwie i ofiarowanie go za innych stanowi miarę człowieczeństwa.Jak to pojąć? Jak zrozumieć, skoro boimy się nawet krótkotrwałego cierpienia. Zwykła wizyta u dentysty budzi w nas lęk, a cóż dopiero cierpienia agonii. Szukanie prawdy zaprowadziło Edytę Stein na Golgotę XX wieku, do Auschwitz. Umiera jako ofiara całopalna za swój naród.Jest to wybór świadomy, a przygotowuje się do niego już w 1939 r. "Już teraz przyjmuję śmierć taką, jaką mi Bóg przeznaczył, z doskonałym poddaniem się Jego woli i z radością. Proszę Pana, by zechciał przyjąć moje życie i śmierć na swoją cześć i chwałę, za wszystkie sprawy Najświętszego Serca Jezusa i Maryi, za św. Kościół, szczególnie w intencji zachowania, uświęcenia i doskonałości naszego świętego Zakonu, za Karmel w Kolonii i Echt, w duchu ekspiacji za niewiarę ludu żydowskiego, aby Pan został przez swoich przyjęty, aby nadeszło Jego chwalebne Królestwo, na uproszenie ratunku dla Niemiec, o pokój świata, wreszcie za moich bliskich, żywych i umarłych, za wszystkich, których mi Bóg dał, aby nikt z nich nie zginął" – pisze Edyta Stein w klasztorze karmelitanek bosych w Holandii.Powie ktoś, że dziś Bóg nie wymaga od nas takiej ofiary. A ja tak sobie myślę przy tym swoim zmywaku w przeddzień Wielkiego Piątku, że niewiele wiemy o tajemnicy krzyża chrześcijan mordowanych w wielu krajach na całym świecie. Tylko Bóg jeden wie, jak wielką ofiarą całopalną jest ich śmierć za nas walczących z krzyżem, propagujących aborcję i eutanazję, żyjących w sytej Europie, znudzonych emocjonującymi opowieściami z życia książąt tego świata, którzy nie tylko chcą nami rządzić, ale i posiąść nasze serca i umysły.Zapewne jutro będziemy też wspominać naszego Papieża. Przypominać sobie trudne chwile Jego konania.Jak zawsze przy takich okazjach, będziemy snuć dywagacje na temat daty Jego wyniesienia na ołtarze. A dla mnie czas umierania Ojca Świętego Jana Pawła II był przede wszystkim lekcją odsłaniającą tajemnicę Krzyża. Lekcję nie do przecenienia w obronie przed tymi, którzy pragną nam wmówić, że eutanazja to krok ku dobrej śmierci. Nie współczesny „zastrzyk z fenolu” w majestacie prawa potrzebny jest człowiekowi, lecz troska o godne przechodzenie ku zmartwychwstaniu. Opieka lekarzy, miłość najbliższych, modlitwa współbraci w wierze. Tylko tyle i aż tyle. Bo miarą postępu cywilizacyjnego nie jest odkrywanie i zdobywanie kosmosu, lecz stosunek do drugiego człowieka.Żaden to postęp, jeśli choremu człowiekowi, samotnemu starcowi mamy do zaofiarowania jedynie kroplówkę z trucizną. To raczej cofanie się do złowrogiego czasu bunkra głodowego o. Maksymiliana Kolbe czy komory gazowej Edyty Stein.„Będą patrzeć na Tego, którego przybili” (J19,37): na drzewie Krzyża wypełnia się Ewangelia życia”. Ta Ewangelia płynąca z Krzyża nie jest jednak tylko dla chrześcijan.„...jest dla wszystkich. /.../ Choć czerpie swe niezwykłe światło i moc z wiary, należy do każdego ludzkiego sumienia, które dąży do prawdy i któremu nie są obojętne losy ludzkości./.../ Nie można bowiem budować wspólnego dobra, jeśli się nie uznaje i nie chroni prawa do życia, na którym się opierają i z którego wynikają wszystkie inne niezbywalne prawa człowieka” - napisał w encyklice Ewangelium vitae” Jan Paweł II.Pamiętajmy o tym, kiedy znowu do oczu napłyną nam łzy wzruszenia i wróci tęsknota za naszym Papieżem.Krzyż jest wpisany w nasze życie. Świat mami możliwością ucieczki od niego. Ale od krzyża nie da się uciec. „W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka, kto krzyż odgadnie, ten nie upadnie w boleści sercu zadanej”.„W krzyżu cierpienie, w krzyżu zbawienie, w krzyżu miłości nauka 
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 2892 widoki
Zbawienie przyszło przez Krzyż!
@Ewikron