Rosół i inne dania

Przez Irena Szafrańska , 19/02/2010 [16:09]

Wczoraj na danie w charakterze dania głównego przed komisją hazardową podano rosół, a właściwie jaja w rosole.

To już druga odsłona spektaklu, gdzie rolę drugoplanową odgrywa młodzian o gastronomicznym nazwisku. Najpierw była konferencja prasowa ministra Drzewieckiego, od której pan premier uzależniał dalszy los swego urzędnika i skarbnika rządzącej partii. Miała ona charakter średniowiecznych ordaliów, czyli sądu bożego. Metoda ta służyła do spławiana czarownic w wiekach średnich. Teraz posłużyła do spławiania urzędników , którzy nie są w stanie przedstawić gawiedzi zebranej przed telewizorami, takiej wersji wydarzeń, która byłaby bardziej wiarygodna , niż tezy zawarte w pytaniach członków komisji.
Dla przypomnienia, to minister Drzewiecki, tuż po powrocie z Florydy i jak się okazało ostatnio, po uzgodnieniu swojej wersji z Rychem Sobiesiakiem, jako pierwszy poddany został ordaliom przez pana premiera. To czy zachowa stanowisko zależeć miało od tego , czy przekona opinię publiczną do swojej wersji. Pan minister już wtedy wyjaśnił dziennikarzom, że wniosek o zniesienie dopłat podpisał, bo ma zaufanie do swoich współpracowników , czyli do asystenta Rosoła, który mu takie pismo podsunął. Dziennikarze na przekonanych nie wyglądali, mało tego zaczęli się domagać konfrontacji z Rosołem. Minister w ferworze się zgodził , ale zaraz później zamknął się ze swoim asystentem na naradę i już się mediom nie objawił tego dnia. Tak to , Mirosław Drzewiecki po raz pierwszy utopił się w Rosole.
Wczoraj pan asystent, któremu odpolitycznione CBA okazało szczególną atencję osobiście składał zeznania. Najpierw jednak funkcjonariusze biura antykorupcyjnego uprzedzili pana asystenta, że zamierzają wpaść do niego celem przeszukania zakamarków pamięci jego komputerów, a jak już przyszli to z taką kulturą, że zdjęli buty, a pan Marcin w ramach kurtuazji , napoił ich własnoręcznie parzoną kawą.
W ogóle do polityki idzie sam kwiat młodzieży. Owi młodzi, wykształceni z wielkich miast, o nienagannych manierach, co to nie chcą damy narazić na telefoniczną odmowę, lecz z otwartym czołem komunikują złe wieści osobiście . Nie ma znaczenia, że owa dama fatygowała się z Wrocławia do Warszawy i można ją było zawrócić z drogi.
W każdym mieście jest taki Rosół. Miasto Lublin także ma swojego Rosoła. Zaraz po wygranych przez PO wyborach , otrzymał on ważną funkcję w ratuszu i zaraz zaczął rządzić z iście europejskim rozmachem. W ciągu tylko dwóch miesięcy wydał ze służbowych kart kredytowych kwotę 35 tys PLN, czego nie zauważyła zajęta tropieniem afery pod kryptonimem „8,16”(cena dorsza) minister Pitera. Dziś media lokalne donoszą, że ten młody człowiek był pomysłodawcą oryginalnego kalendarza promującego miasto za jedyne 22 tys, wydanego w lutym . Nasz odpowiednik Rosoła także ma problemy. Właśnie Prokuratura Krajowa uparła się , by nadal badać trop ofiarnych młodych ludzi, którzy dorobek swego owocnego życia przeznaczyli na kampanię pewnego posła z naszego regionu, chwilowo na wózku inwalidzkim( złamane żebro i krwiak na klatce piersiowej). Finansami kampanii zajmował się ów młody , prężny urzędnik, a przedsiębiorcza młodzież dostała zatrudnienie w lubelskim magistracie. Oczywiście wszyscy wcześniej wygrali konkursy. Po wczorajszym przesłuchaniu asystenta byłego ministra sportu można domniemywać, że zostali do konkursu starannie przygotowani, kto wie, może przez samego, uczynnego pana asystenta, który nikomu nie odmawia, pod warunkiem , że zainteresowany skontaktuje się z nim przez Naszą-Klasę. Ale jaja, z Rosołem.

filozof grecki

nie zawali się wkrótce z hukiem pod naciskiem opinii publicznej, to chyba całe to obecne nasze pokolenie będzie do końca życia musiało się wstydzić przed swoimi dziećmi, które będą o tych żenujących rządach Platformy Obywatelskiej i Tuska czytać. Cóż, tacy Sobiesiakowie czy różni Zbychowie i Mirowie nie będą się wstydzić swojej przeszłości, bo będą siedzieć gdzieś na tej Florydzie... No, chyba że postawimy na Kaczorów. Ja myślę, że wbrew obiegowym opiniom oni generalnie lubią biznesmenów, tylko że z pewnymi wyjątkami, których w normalnym kraju nie można tolerować. I jak zbierze się wreszcie instytucje naszego państwa do kupy, to pozbędziemy się tych kanciarzy, mafiozów, pseudopolityków i ruskich szpiegów raz na zawsze. A ci, którzy pozostaną w szemranym biznesie - zawsze tacy się znajdą - będę wiedzieli, że dużo ryzykują.
Domyślny avatar

Errata

15 years 7 months temu

Kiedys jadlem rosol wolowy z ziemniakami,ale rosolu z jajami nie jadlem :)) A ten wozek inwalidzki to na wspolczucie i zmiekczenie lemingow!Jak zwykle schlal sie i pewnie slaby byl!
Irena Szafrańska

Pan poseł miał wypadek w hotelu w Istambule. Wrócił z Indii po rytualnej kąpieli w Gangesie i spadł ze schodów. Na lotnisku poprosił o wózek inwalidzki. Ma złamane jedno żebro i krwiaka w okolicach klatki piersiowej. To bardzo poważne obrażenia. A Rosło z jajami przez pewien czas jeszcze będzie się nam odbijać.