REFORMA26 jest RAKIEM TOCZĄCYM ORGANIZM POLSKIEGO szkolnictwa w 2025 roku

Przez Bożena Ratter , 09/12/2025 [16:40]

Sprawa szkolna, sprawa publicznego wychowania młodzieży, była od dawna jedną z najdotkliwszych ran społeczeństwa, RAKIEM TOCZĄCYM JEGO ORGANIZM. Szkoła rosyjska, wprowadzona r. 1872, należała do NAJSZKODLIWSZYCH I NAJBARDZIEJ ZNIENAWIDZONYCH URZĄDZEŃ. Nie tylko sam obcy język wykładowy czynił ją katownią dusz młodocianych, lecz bardziej jeszcze panujący w tej szkole system: DUCH WROGI, POLICYJNY I DONOSICIELSKI, NAUKA PŁYTKA a ZAPRAWIONA WSTRĘTNĄ TENDENCJĄ- pisał w 1908 roku w Zeszycie Macierzy Szkolnej, polski historyk Ludwik Finkel, encyklopedysta, profesor i rektor Uniwersytetu Lwowskiego 1911/1912. 

REFORMA26 jest RAKIEM TOCZĄCYM ORGANIZM POLSKIEGO szkolnictwa w 2025 roku!!!  To reforma MEN likwidująca polską oświatę i szkołę, wdrażana przez Barbarę Nowacką na WZÓR ZABORCY ROSYJSKIEGO I PRUSKIEGO! Zamiast przekazywania wiedzy i umiejętności podejmowania działań w dorosłym życiu -  NAUKA PŁYTKA a ZAPRAWIONA WSTRĘTNĄ TENDENCJĄ płatnych ideologów rewolucji kulturowej.

Wdrożenie DUCHA WROGIEGO, POLICYJNEGO  I DONOSICIELSKIEGO wobec rodziny, tożsamości płciowej i narodowej i tradycji cywilizacji chrześcijańskiej. Pierwsze jaskółki  to genderowe ankiety skierowane miesiąc temu do szkół dla dzieci od 8 roku życia! 

NASI PRZODKOWIE OBRONILI NAS PRZED RUSYFIKACJĄ I GERMANIZACJĄ ! I my mamy szansę, choć oddziaływanie na naszą świadomość specjalnie do tego przygotowanych narzędzi technologicznych jest o wiele silniejsze! Niech zwycięży nasz rozum i umiejętność samodzielnego myślenia !!! Tylko do 18 grudnia trwają konsultacje publiczne

https://takdlaedukacji.pl/reforma26/

Nawet generał-gubernator Hurko w memoryale r. 1890 pisał  -SZKOŁA RZĄDOWA zwraca się do dziecka polskiego nie tylko bez miłości, lecz wprost wrogo; tam stawia mu się ZARZUT JEGO POLSKIEGO POCHODZENIA, OBRAŻA JEGO UCZUCIA NARODOWE, JEGO RELIGIĘ, traktuje się podejrzliwie, jego językowi ojczystemu pozostawia się miejsce po językach cudzoziemskich, po francuskim i niemieckim 

W dwóch zaborach, w rosyjskim i pruskim, zdołano wyszczerbić nawet owe podwaliny bytu narodowego: WYRWAĆ Z RĄK POLSKICH ZNACZNE OBSZARY ZIEMI I ZASIEDLIĆ JE OBCYMI PRZYBYSZAMI, USUNĄĆ ZE SZKOŁY I Z ŻYCIA PUBLICZNEGO JĘZYK POLSKI, rozniecić i podsycać wrogie nam waśnie narodowe i religijne…kraj był polem niemal ustawicznych starć SPRZECZNYCH Z SOBĄ DĄŻEŃ NARODU I RZĄDÓW, zmagań się sił nierównych, zakończonych klęskami i prześladowaniem, gnębieniem ducha i tępieniem narodu polskiego. 

OWOCE TEJ GOSPODARKI SZKOLNEJ BYŁY TEŻ WPROST PRZERAŻAJĄCE. Królestwo na przeszło 30.000 wsi i 7 milionów ludności wiejskiej katolickiej liczyło ledwo 2 tysiące szkół początkowych wiejskich a 150.000 uczniów. 

Według obliczenia z r. 1897. liczba analfabetów (nieumiejących czytać) wynosiła 80 %! Nie lepiej działo się ze szkołami średnimi, w których kwitło „łapownictwo, szpiegostwo, brutalstwo i nieuctwo”. Uniwersytet warszawski, jedyny na 11. milionową ludność, miał słuchaczów 1,5 tysiąca, w tym zastępie znaczną liczbę Rosjan, Polaków zaś niespełna tysiąc - pisał Ludwik Finkel w 1908 roku. 

W tajnych kółkach zrodziła się wtedy i dojrzała myśl zbojkotowania szkoły rosyjskiej, powstał „Związek unarodowienia szkoły” i ten wydał, zaraz po krwawej niedzieli w Petersburgu, rozkaz bojkotu. Jakby na dany znak opuściła młodzież polska w ostatnich dniach stycznia i pierwszych lutego szkoły w całym Królestwie.

Był to okrzyk nagromadzonego przez lata bólu jak trafnie powiedziano, krok uczyniony w chwili największego podniecenia, krok o nieobliczalnych następstwach -pozbawiał bowiem nauki szkolnej przeszło 40.000 dzieci, rzucał w wir walk młode pokolenie, najdroższy skarb narodu.

Ludwik Finkel, przedstawiciel mniejszości w Rzeczypospolitej Polskiej jak wielu w tym tyglu narodowościowym RP czuł się Polakiem. Przekazał w dedykowanych szkołom Zeszycie Macierzy Szkolnej:
Z chlubą i z rozkoszą czuć się będzie cząstką drogiej Ojczyzny, odważnie i śmiało stawać może wobec całego świata z dostojnem mianem Polaka.

Jest zaprawdę czem się pochlubić, jest na co się powołać w tysiącletniej przeszłości polskiego narodu: wskazać na wyniki owocnej pracy długiego szeregu pokoleń, na ich zasługi położone około dobra powszechnego, bądź to na krwią ociekłych pobojowiskach, bądź też w codziennej, mozolnej a twórczej działalności na wszystkich dziedzinach ludzkiej pracy, w postępie wiedzy i w uszlachetnieniu życia. 

Wśród ustawicznych bojów, broniąc siebie i pokrewnych ludów słowiańskich przed naporem Niemców od Zachodu, i zasłaniając piersiami swych synów społeczeństwa europejskie od zalewu dzikich najeźdźców Wschodu, naród polski nie tylko przejął oświatę zachodnią, lecz umiał ją w rodzimy, sobie właściwy sposób, przetworzyć i rozwinąć. W wielowiekowych wysiłkach nagromadził mnogie bogactwa, wielki kapitał dóbr narodowych, które tworzą właściwą istotę każdej narodowości. Z przeszłości bowiem, z dziejów leją się szerokim potokiem, jak pięknie powiedziano, najszlachetniejsze uczucia w łono żyjącego narodu, aby się plenić i pomnażać i posłużyć jako zdrowy pokarm dla przyszłych pokoleń.

Do tych bogactw narodowych należy naprzód i przede wszystkiem ziemia ojczysta, nie tylko podstawa i warsztat pracy, lecz również rodzicielka i żywicielka wszystkich pokoleń, które z niej wyszły i do niej powracają. W niej i przez nią łączą się w jedną wielką rodzinę zmarli  z żywymi, żywi z tymi, którzy przyjdą po nich - ona obejmuje społem wszystkich, cały naród od początku aż po dni nasze, - aż po wieki.

Polska socha i polski pług rozorały dziewiczą ongi skibę: Polak pierwszy karczował lasy, osuszał moczary i rzucał urodzajne ziarno na sprawioną rolę; wsiąknęły w tę ziemię ojczystą poty i łzy twoich, Czytelniku, przodków, a trudy ich niestracone przeszły, jako dobrze zapracowany narodowy kapitał, na następne pokolenia. Polak pierwszy założył tu stałe siedziby, rozniecił ognisko, dokoła którego skupiała się jego rodzina; stanęła chata polska z gliny ulepiona i zabielał dwór z modrzewia pobudowany, zaroiło się od osad i wsi polskich. Z czasem wzniosły się domy z kamienia i cegły, naprzód kościoły i zamki, potem murami obronne miasta, ludne i strojne środowiska rzemiosł i handlu, nauk i sztuk.

Ale droższe nad wszelakie bogactwa, przyozdobiły ziemię ojczystą wiekopomne czyny dzielności, poświęcenia i miłości najlepszych jej synów Niemal każda piędź ziemi, każdy zakątek przypomina chlubne boje stoczone w obronie narodu, bohaterskie zapasy z wrogiem: nie tylko znojem, lecz krwią okupiona, pieśnią i wspomnieniami opromieniona, jest nasza Ojczyzna!

Drugim, niemniej cennym skarbem narodowym jest język ojczysty, język ojców, dziadów i pradziadów, nabytek i spuścizna wieków, najmocniejszy łącznik tych, którzy się czują jedną wielką rodziną. Tworzył się on, kształtował i udoskonalał, nabierał mocy, wyrazistości i piękności pospołu z rozwojem i postępem narodu, naginał się do jego potrzeb, zakreślał coraz szersze kręgi jego pojęciom, przetapiał na swoją modłę przejęte od obcych słowa, mnożył się i uszlachetniał w twórczem działaniu wielkich myślicieli i poetów. Język jest wskazówką stopnia, do którego przyszedł naród w cywilizacyi i oświeceniu. Jedynie w ojczystym języku, który zrodził się i urósł z krwi i ducha polskiego, Polak może wyrazić szczerze i prawdziwie swoje myśli i uczucia czy to w modłach do Boga, czy w cichej z sobą rozmowie, czy też we wzajemnych stosunkach z rodakami; w swoim języku najłatwiej zrozumie i przyswoi sobie wyniki wiedzy i nauki.

Ziemia ojczysta i język ojczysty — oto dwie mocne podwaliny, na których spoczywa budowa narodowa: porówno drogie sercu, jak konieczne dla istnienia narodu, krwią w jedną wielką rodzinę skojarzonego, tworzącego dla siebie całość jednolitą i spoistą. Ziemią związani miejscowo, wspólnym językiem duchowo, tworzą narody wpośród ludzkości te ustroje, przez które społeczeństwa i jednostki działają i jedynie działać mogą dla dobra powszechnego. Podnosząc się coraz wyżej, mnożąc wiedzę, uszlachetniając się w swoim narodzie, przyczyniamy się do ogólnego postępu, przyczyniamy się do tego, aby wszystkim w ogóle ludziom było lepiej na świecie.

Miłość rodziny nie wyłącza miłości narodu, owszem umacnia ją i potęguje; praca dla narodu jest jedyną drogą w działaniu dla dobra ca tej ludzkości.

Z rodzimego pnia, chociaż nie bez oddziaływania bliższych i dalszych sąsiadów, zwłaszcza zaś pod wpływem Chrześcijaństwa i Kościoła, rozwijały się inne bogactwa narodowe: jednakowe zwyczaje i obyczaje, owoce długoletniego doświadczenia przodków, przystosowane do współżycia i współpracy narodu, ujęte później i ściśle określone w prawach, urządzenia państwowe, które przetrwały wieki i spełniały dobrze swe zadanie. W obrębie tychże rozwinęło się całe gospodarstwo społeczne, zakwitło bujne, różnolite życie, krzewiło się i pleniło wszystko to, co nazywamy zazwyczaj kulturą polską.