Nie będę dyskutowała na tematy historyczne, jedyne co chciałam powiedzieć, że ten film to dobre kino, ale ten film wywołał ogromne emocje, które dzisiaj w XXI wieku, zmuszają Polaków do tego, żeby mnie osobiście oraz innym Ukraińcom grozić śmiercią, tylko dlatego że jesteśmy Ukraińcami – słowa Natalii Panczenko podczas debaty w 2016 roku, na którą studenci SGH zaprosili ks. Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego, senatora prof. Jana Żaryna i prezesa fundacji Wolność i Demokracja Roberta Czyżewskiego. Była to debata o relacjach polsko – ukraińskich wywołana filmem „Wołyń” Wojciecha Smarzowskiego.
Skończył się majdan na Ukrainie a Natalia Panczenko nie wróciła do ojczyzny, wybuchła wojna na Ukrainie w 2022 roku i emocje nie zmusiły Natalii Panczenko do powrotu na Ukrainę gdzie Rosjanie nie tylko grożą śmiercią, ale pogróżki realizują. Trudniej jest walczyć z realnym wrogiem niż z wyimaginowanym.
Ciąg dalszy wypowiedzi Natalii Panczenko podczas debaty w 2016 roku: Dziękuję Robertowi Czyżewskiemu (prezesowi fundacji „Wolność i Demokracja”) , który na wstępie swojej wypowiedzi podkreślił, iż żałuje, że nie jest obecny Piotr Tyma. I dziękuję za to, że jako jedyny w tej dyskusji mówił o tym, jak te relacje wyglądają dzisiaj.
Przyszłam na debatę z przekonaniem , że jako młode pokolenie usłyszę coś nowego, czegoś się nauczę. Przez te 2 godziny słuchałam o tym, co było w XIX wieku, co było 70 lat temu, co było 50 lat temu, potem jakieś licytacje na liczby, kto kogo zabił , kto kogo nie zabił. Dlaczego my nie rozmawiamy o tym, jak dzisiaj jest straszny nacjonalizm? Dlaczego nie rozmawiamy, że ten nacjonalizm jest dzisiaj w Polsce?
Dlaczego nie rozmawiamy o tym jak te relacje polepszyć? Widzę nadzieję w tym ,że nam młodym uda się te relacje zbudować. Szukajmy tego co nas łączy ale nikt nam tego nie pokazuje. Mieszkam w Polsce od 7 lat i jestem Ukrainką. Ani tego ani drugiego nie będę się zrzekała- zakończyła Natalia Panczenko.
Natalia Panczenko wyprzedziła Minister Nowacką oczyszczającą Niemców– katów, z budowy obozów śmierci dla 26 narodów, przenosząc ją na Polaków, o czym obwieściła Polsce i światu w styczniu 2025 roku. Instrukcje obie panie otrzymują z tego samego źródła.
W 2022 roku Natalia Panczenko, młoda aktywistka pracująca nad relacjami polsko ukraińskimi, usłyszała coś nowego od władz polskich i znalazła w relacjach polsko – ukraińskich „to co nas łączy” – nieuzasadnione, wyłudzane dodatki i ulgi dla Ukraińców, które kosztują polskiego podatnika miliardy złotych. Polscy emeryci, kórzy uczestniczyli w odbudowie zniszczonego państwa zyją często na skraju ubóstwa.
Natalia Panczenko już w 2016 roku dobitnie zaznaczyła, że tego „co nas łączy” ani ona ani inni Ukraińcy nie będą się zrzekali. Potwierdziła to w 2025 roku traktując zapowiedź likwidacji „socjalu” dla Ukraińców jako kolejną próbę psucia relacji polsko ukraińskich (jak niegdyś film „Wołyń”).
Tym razem ostrzega (zamieniając miejscem katów i ofiary niczym pani Nowacka), że likwidacja „łącznika” czyli „socjalu” wywołają emocje w XXI wieku takie, że zmuszą Ukraińców do tego, żeby Polakom grozić śmiercią za to , że są Polakami i o swoje dbają:
To jest przede wszystkim ogromne niebezpieczeństwo dla Polaków i rozumiem, że oni rozumieją, bo dziś, kiedy co 10 mieszkaniec Polski jest Ukraińcem to wzrastanie wrogości między Ukraińcami a Polakami jest już bardzo niebezpieczne, zwłaszcza dla Polski. Ponieważ na terytorium Polski zaczną się walki, rozpoczną się podpalenia sklepów, domów i tak dalej. Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}
Warto zwrócić uwagę na wypowiedzi prezesa fundacji "Wolność i Demokracja" Roberta Czyżewskiego, zgodne z poglądami Piotra Tymy i Natalii Panczenko. Fundacja "Wolność i Demokracja" została wybrana przez Ukrainę do tzw. "przeprowadzenia na Ukrainie ekshumacji" szczątków 200 000 Polaków (według ukraińskiej aktywistki liczba ta to wynik jakieś licytacji uczestników debaty w 2016 roku w SGH).
Pierwszym zbiorowym mordem na ludności polskiej, przeprowadzonym ze szczególnym okrucieństwem, była kolonia Parośla koło Sarn, gdzie 9 lutego 1943 r. zginęło ok. 170 Polaków i 6 Rosjan. Jednej nocy rizuni ukraińscy, podając się za partyzantów, zarąbali, zakłuli lub zastrzelili 143 osoby, łącznie z niemowlętami, dziećmi, kobietami, starcami i wszystkimi, których zdołali dorwać, poddając wielu z nich, także i dzieci, wyrafinowanym torturom. Ocalało tylko kilka osób przebywających wówczas poza kolonią.
Witold Kołodyński przeżył bestialskie mordowanie, rąbanie głów siekierami rodziców, dziadków i rodzeństwa w kuchni rodzinnego domu. Gdy ocknął się zakrwawiony zobaczył porąbane szczątki bliskich, z domu zrabowano ubrania, pierzyny, koce, wszystko, co wartościowe. Był 20 stopniowy mróz tego dnia. Niezwykła cisza w całej wsi i tylko straszliwe wycie psów. Miał 12 lat a jego ocalała siostra Lilka 9.
Wypędzeni z rodzinnego domu we wsi Parośla stali się sierotami przygarniętymi w PRL przez dobrych ludzi. Pan Witold skazany na pracę w gospodarstwie, z wiecznymi omdleniami i zawrotami głowy po urazach czaszki, wspomina: „czytając, widziałem w każdym tekście bandytów mordujących mnie i moich rodziców, słyszałem jęk konającej w mękach mamy, popadałem w obłędny strach”.
W połowie marca 1943 r. ok. 5 tys. policjantów ukraińskich w służbie niemieckiej, z bronią i amunicją oraz z nabytym wcześniej doświadczeniem mordowania Żydów uciekło do leśnych oddziałów UPA. Tam wielu z nich objęło funkcje dowódcze. Od tego momentu przypadki mordowania Polaków -początkowo sporadyczne - zaczęły się nasilać. Latem i jesienią 1943 r. terror OUN- UPA osiągnął olbrzymie rozmiary, szczególnie krwawy był lipiec 1943 r., a zwłaszcza niedziela 11 lipca 1943 r. Powszechnie występującym elementem bestialskiej zagłady ludności polskiej było okrucieństwo, którego nie wahano się stosować nawet wobec dzieci, kobiet w ciąży, starców. Łamanie kości, odrąbywanie różnych części ciała, rozpruwanie brzuchów, nadziewanie na sztachety, zdzieranie skóry, piłowanie piłą, wydłubywanie oczu, palenie żywcem, topienie w studni lub rzece to niepełna sposobów sadystycznego znęcania się nad ofiarami. Ludność ginęła od kul, siekier, wideł, noży i innych narzędzi, nierzadko w kościołach podczas mszy św. i nabożeństw. Sprawcami byli mężczyźni, kobiety, często wyrostki i dzieci. Posługiwano się przy tym hasłem: „Wyrżnąć Lachów aż do 7 pokolenia, nie wyłączając tych, którzy nie mówią już po polsku” (prof. dr hab. Władysław Filar).
Ze względu na powszechne okrucieństwo charakteryzujące i wyróżniające ludobójstwo ukraińskie został wprowadzony specjalny kwalifikujący owe zbrodnie termin: genocidum atrox. (Ewa Siemaszko). Którym pokoleniem jesteśmy?
Henryk Cybluski był niezwykłym człowiekiem. Gdy wskutek sowieckiej deportacji z 1940 roku znalazł się na Syberii za kołem podbiegunowym ,nie załamał się. Wziął grabie na ramię i poszedł do domu, bez mapy, kompasu i zapasów żywności. Szedł do Przebraża na Wołyniu 8 tygodni. Pomogła mu w tym kondycja sportowca. Był wspaniałym biegaczem. A gdy wrócił przyjął z rak żołnierza AK, Ludwika Malinowskiego przywództwo samoobrony Przebraża i stanął na czele młodych śmiałków, którzy początkowo bez żadnej broni trwali dzień i noc na straży życia rodzin i sąsiadów. Przebraże jest symbolem heroicznej obrony zdesperowanych, skazanych na zagładę ludzi, którzy cudem uniknęli śmierci z rak fanatycznych sadystów spod znaku UPA.
Henryk Cybulski rozbudował fortyfikacje rejonu Przebraża, zapoczątkował też ewakuację polskiej ludności z oddalonych wsi i miasteczek, zagrożonej napadami UPA. Liczba uciekinierów stale wzrastała. W każdym gospodarstwie mieszkało po kilka rodzin, pozostali w szałasach, prowizorycznych barakach, ziemiankach, a nawet w rozebranych i przeniesionych z okolicy domach. Dla chorych i rannych zorganizowano szpital i przychodnię zdrowia oraz komórkę aprowizacji.
Aktywistka Natalia Panczenko nie jedzie na Ukrainę by pomóc rodakom w zdewastowanych gospodarstwach, zorganizować szpital i przychodnię zdrowia czy komórkę aprowizacyjną.
Działaczka banderowska Natalia Panczenko mówi nam tak : Polaki, przestańcie budzić się, przestańcie mówić, że to wy w Polsce rządzicie, bo to my, banderowcy tu rządzimy i jak się nie podporządkujecie, to dojdzie do konfliktu narodowościowego. W normalnym kraju pani Panczenko zostałaby normalnie wyrzucona. Co więcej , powinien się nią zająć kontrwywiad i sprawdzić, jakie są jej powiązania ze służbami rosyjskimi- wyjaśnia Leszek Szymowski. Niestety, o powiązania ze służbami rosyjskimi posądzani jesteśmy my, którzy o zbrodniach „genocidum atrox” przypominają, by odradzający się nacjonalizm ukraiński ich nie powtórzył.