/Wacław Liniewicz (l. 82) ze Szczecinka, sybirak, społecznik, patriota, świadek historii./
Serce to ważny organ w ciele człowieka. Wiemy o tym gdy jesteśmy zmuszeni skorzystać z pomocy lekarza kardiologa, specjalisty od serca. Dopóki serce bije i tłoczy życiodajna krew po całym organizmie – to żyjemy. Jednak nieraz - strudzone życiem zaczyna szwankować. Martwimy się tym, czy kolejna wizyta u lekarza pozwoli naszemu spracowanemu sercu „dać kopa” na dalsze życie. Moje serce ma już 82 latam a więc już czas na zasłużony odpoczynek, ale na złość ZUS-owi jeszcze się kołaczę. Moi następcy nie muszą jak u innych „dojrzałych’ wyczekiwać mojego kresu, bo to czego dorobiłem się w moim życiu – im i bliskim mojemu sercu porozdawałem (nawet notarialnie). Jestem wolny od wszelkich złotówkowych wartości. Nie mam długów, ani innych zaległości, więc nie muszę się martwić o przyszłość. Mam mnóstwo znajomych i przyjaciół, a także liczną Rodzinę. Tej pozostawiłem moje spisane wspomnienia. Moim zawodem nie jest pisanie, więc te wspomnienia nie są dziełem literackim (część z nich publikuję na portalu blogpress.pl i w prasie lokalnej). One moim następcom pokazują drogę, którą przeszedłem przez życie. W czasach, jak zawsze, trudnych musiałem wybierać dobro i zło. Zło nieraz było łatwe i kuszące, ale potem prowadziło do katastrofy. Wybierając dobro nieraz trzeba było iść pod górę, pod prąd i to do źródła, którym jest prawda. Dowcipni twierdzą, że górale (nacja przekorna i racjonalna) mają aż trzy prawdy. Trzeba odróżnić je od siebie i wybrać tę tzw. „samą prawdę”.
Minęło mi ponad drugie tyle lat życia od dnia Stanu Wojennego. Wtedy miałem 39 lat, a dziś mam 82 lata. W rocznicę 13 grudnia poszedłem więc pod tablicę umieszczoną na domu, w którym mieściła się pierwsza siedziba NSZZ „Solidarność” w Szczecinku. Niewielu nas starych, pamiętających tamte czasy tam się zgromadziło, aby oddać hołd temu co było i tym co byli – ale już odeszli do wieczności. Smutno mi, że nie było młodych, dla przyszłości których tyle poświęciliśmy. Przeżyliśmy upokorzenia, wyrzucanie z pracy, aresztowania, a nawet więzienia. Tego doświadczyliśmy po to abyśmy mogli godnie żyć i pracować dla dobra naszych rodzin i tzw. społeczeństwa. W tym czasie na utrzymaniu miałem chorą niepracującą żonę i dwóch synów w wieku szkolnym. Zostałem tak jak wielu innych aresztowany (na szczęście, któremu dziś się dziwię) na krótko. Zdaję sobie sprawę z tego, jakby żyła moja rodzina tracąc jedyne źródło utrzymania. To była cena pójścia w kierunku prawdy. Dziś młodzi zapatrzeni w komputery i telefony, często zasilani przez pracujących rodziców w środki do życia, nie zastanawiają się nad tym, jak żyć w warunkach wojennych. Ciągle im przyświeca stara historyczna maksyma: „niech na całym świecie wojna, byle nasza wieś spokojna”. Wojny w koło nas trwają, nam też obiecuje się, że to może nas dosięgnąć. Czy ten trud i ryzyko, które poniosło moje pokolenie opłaciło się? Otóż tak. Polska z głębokiego marazmu i zastoju wróciła na drogę rozwoju a nawet dobrobytu. Goniliśmy dostatni Zachód, często go małpując i naśladując. Nie wszystko dobro co się świeci. „Przeflancowanie’ zachodnich wzorców na nasz słowiańsko-chrześcijański grunt, nie zawsze się sprawdziło. Nasza serdeczność i otwartość na nowych zachodnich protektorów była traktowana przez nich jako nasza naiwność.. Zaś naiwnych i łatwowiernych można bezdusznie łupić, bo takie są zasady kapitalizmu. Specjaliści zachodni od „inżynierii społecznej” zastanawiali się jak tych krnąbrnych i wojowniczych Polaków należy oswoić i przymusić do niewolniczej pracy., takiej jak wymagana była od podbitych i zagarniętych narodów. Polskę i Polaków potraktowano jak gotowanie żaby. Aby żaba z ukropu nie wyskoczyła, należy odpowiednio podsycać ogień pod tym piekielnym kotłem, a żaba powoli bez zbędnych i gwałtownych ruchów ugotuje się. To jest celem tzw. zachodu. Znów Polska stałaby się rezerwuarem taniej siły roboczej, rynkiem zbytu zachodnich towarów, a także miejscem rekreacji zachodnich panów i biznesmenów. W ramach „Zielonego Ładu” Polskę pozbawia się inwestycji, likwiduje kopalnie, zabrania się wydobycia i siarki (polskiego złota). Według Zachodu najlepiej Polskę wyludnić, zalesić i rozmnożyć dziką zwierzynę. Zainstalowano u nas „swój rząd”, który spełnia te wszystkie szelmowskie plany ekonomicznego zdobycia Polski bez wojny. Przecież waleczny i zbuntowany Polak nie powinien ginąć na froncie. Przecież może za miskę zalewajki pracować i służyć jak za dobrych okupacyjnych czasów, dla Niemców. Rządząca nami obecna koalicja rządowa, w ciągu jednego roku, potrafiła rozłożyć gospodarkę kraju zadłużając go w nieprawdopodobny sposób, bez wojny i kataklizmów, stosując zasadę gotowanej żaby. Serce boli patrząc na te czasy. Jak w piosence o cwanym żołnierzu , który nie bał się kuli idąc do ataku, bo w plecaku miał w zapasie drugie serce. Jak to zrobiono i to rękami ogłupionego społeczeństwa. Nasi naukowcy i wielcy myśliciele (chyba za niezłe granty) potrafią nam udowodnić, że homoseksualizm dotychczas uznawany przez społeczeństwo za zboczenie jest normalnością. Nie mogę się nadziwić oglądając tzw. Marsze Równości, ile tam nienormalności i dewiacji. Za symbol tej grupy dewiantów przyjęto tęczę. Znak ten zaczerpnięto z Biblii. Tam opisano, że jest to znak łączności z Boga z człowiekiem na ziemi. Jest drobny szczegół, który zmienia sens tego pojęcia. Otóż tęcza biblijna ma 7 kolorów, a tęcza gejowska tylko – 6. Niby różnica trudno zauważalna, ale zasadnicza. Biblijna tęcza jest znakiem Boga, a tęcza gejowska szatana. Szatan potrafi zmylić człowieka, tak jak tam w rajskim ogrodzie. Te marsze gejowskie jak społeczne ścieki ochraniane przez liczne kordony policyjne powinny być kierowane do rzeki, a nie na ulice naszych miast. Naukowcy udowadniają nam, że taki stosunek między mężczyznami jest normalnością (chyba wtedy, jak ten jeden ma rozwolnienie – no bo jak?). Dla mnie to jest paskudztwo, ale naukowcy udowadniają, że to jest normalność, a to ja jestem nienormalny. Efektem miłosnego stosunku między kobietą a mężczyzną jest powołanie nowego życia.. Tak to zaprogramował Bóg. Człowiek się temu przeciwstawił i wypowiedział Bogu posłuszeństwo. Dotychczas z tych gejowskich stosunków żadne życie nie powstało. Ale eksperymenty trwają. Tego rodzaju związki mają być wprowadzone do naszej Konstytucji. Czy to jest normalne/ To jest nazwane miłością, a przecież to jest dewiacja.
Rządząca partia jako swój znak rozpoznawczy przyjęła serce. Serce to ważny symbol miłości i bezgranicznego poświęcenia. Jest też znakiem wolontariatu, np. WOŚP (tego pajaca Jurka). Piękna zdawałoby się inicjatywa wolontariatu dla młodzieży, otwierająca nasze serca i portfele. Młodzież uczy się w sposób instytucjonalny żebractwa, które nie jest przez społeczeństwo poniżane. Nikt nie pyta organizatorów o rozliczenie się z tych społecznych pieniędzy. Prowadząc to dość pokaźne grono tzw. społeczników, dobrze sobie z tego żyje. Ta rządząca partia też ma serce w godle. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie było ono w środku puste. To jest symbol oszustwa. Niby darzą Cię uczuciem miłości, ale pustej i oszukańczej. Jakim debilem trzeba być, aby tego symbolu nie rozumieć? Tylu tych z pustymi sercami krąży wkoło nas, nie wzbudzając odrazy i wzburzenia. Chlubią się Ci co te serca noszą, wykorzystując naszą naiwność. Po rocznych doświadczeniach widać wyraźni, co te serce znaczy. Czy naród nie odrzuci tego durnego symbolu wraz zjego twórcami i wyznawcami? Oni do reszty zdegradują naszą Ojczyznę, której 43 lata temu nasze pokolenie poświęcało się. Takie to czarne myśli naszły mnie podczas tegorocznych obchodów wojny polsko-polskiej czyli Stanu Wojennego. I to by było na tyle.
Wacław Liniewicz
ps. Felieton pisany w Szczecinku, 13.12.2024 r.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 142 widoki