Kto dzisiaj wydostanie polskie dzieci z rąk oprawców „nieludzkiej” marksistowskiej ideologii

Przez Bożena Ratter , 07/02/2024 [12:22]

Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 st1\:*{behavior:url(#ieooui) } /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}

Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 st1\:*{behavior:url(#ieooui) } /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}

17 września 1939 roku Rosja Sowiecka dokonała napaści zbrojnej na Polskę. W okupowanych przez sowietów szkołach usunięto język polski, usunięto też historię i geografię Polski a wprowadzono nauczanie o ZSRR. W 1941r. dla polskich dzieci organizowano kolonie. W wyniku wojny rosyjsko-niemieckiej dzieci nie oddano rodzicom, zostały wywiezione w głąb Rosji. W Moskwie został opracowany plan deportacji ludności polskiej do łagrów, na Syberię i do Azji Środkowej. Zorganizowano 4 wielkie deportacje przeprowadzone między 8-10 II 1940r. a czerwcem 1941r.  Zbliża się data pierwszej wywózki w mroźną noc 10 lutego 1940 roku. Wspomina Karolina Lanckorońska ( w Zamku Królewskim znajdują się ofiarowane przez Nią cenne zbiory):

To działo się 11,12 i 13 lutego 1940 roku w całej wschodniej Polsce. W styczniu przyszedł do mnie gospodarz z sąsiedniej wioski Klicko - Kolonia . Była to osada nowa, powstała po pierwszej wojnie światowej, gdy mój ojciec rozparcelował dawny folwark Klicko. Nabywcami tej ziemi byli wyłącznie chłopi polscy z wsi sąsiednich – elementu napływowego w ogóle tam nie było. Był wyraźnie zatroskany.

„Ja dziś tu przyjechałem, bo u nas jest coś nowego, a ja jeszcze nie wiem co. Nas, cośmy tę ziemię folwarczną kupili po tamtej wojnie zapisują sowieci, co się zjechali. Co tu robić? ”Starajcie się, aby nie robili dokładnych spisów”. A kiedy Ukraińcy nasi tak strasznie pilnują, że każdą duszę liczą, każdego dziecka się doszukują. Żeby to tylko nie było na jakiś wyjazd do Rosji, bo cos tak Ukraińcy gadają”.

11 lutego w nocy przyszło wojsko i zabrało w bardzo krótkim czasie całe Klicko-Kolonię, tzn. wszystkie te rodziny, które, pochodząc z sąsiednich wsi polskich, osiadły po pierwszej wojnie na byłych gruntach folwarcznych. Ukraińcy z pobliskich wsi w pół godziny po wypędzeniu naszych ludzi, jeszcze w nocy, zajęli zagrody.

(…) 12 lutego, popłoch padł na Lwów. Na wszystkich dworcach zjawiały się coraz to nowe pociągi, długie rzędy wagonów bydlęcych stawały na torach. Rozlegały się śpiewy. Najczęściej śpiewano Gorzkie żale, gdyż był to przecież Wielki Post. Pociągów pilnowało wojsko. Ludność miejska i podmiejska spontanicznie rzuciła się na dworce. Zimno było straszliwe. Pociągów na dworcach ciągle przybywało. Wagony były zamknięte, zezwalano tylko- i to nie zawsze-na wyrzucanie zwłok. Zbierano je wieczorem na torach. Dużo było wśród nich zamarzniętych dzieci. Pokazało się, że nie wszędzie można było zabierać pierzyny jak w Klicku, z niektórych wsi kazano ludziom wyjść bez niczego, jeśli tego żądał miejscowy, ukraiński sowiet. Pociągi przybywały z okolic na zachód i na północ od Lwowa, a wiadomości przychodziły zewsząd, ze wszystkich województw i powiatów zaboru. Zewsząd wywożono Polaków pochodzących z sąsiednich wsi, którzy nabyli ziemię po roku 1918, jako element „napływowy”, „sztucznie” tam przez Rząd Polski usadowiony.  (Karolina Lanckorońska, członek RGO dostarczający dodatkową żywność do obozów, „Wspomnienia wojenne”).

Zesłańcy byli wykorzystywani, jako niewolnicza siła robocza, dzieci od lat 14 a często 12 lat miały obowiązek pracy fizycznej. Dzieci starsze od lat 14 mogły być aresztowane a nawet podlegały karze śmierci. Karane były za „niedoniesienie" o przestępstwie najbliższych. A przestępstwa dokonywała matka przenosząca z pola garść zboża dla głodnych dzieci. Oblicza się, że nie mniej niż 30 tys. dzieci polskich były poddane represjom. Tysiące dzieci, które trafiły w kolejnych wywózkach w ramach sowieckiego planu eksterminacji Polaków, na Sybir i do Kazachstanu i które przeżyły podróż w bydlęcych wagonach, mróz, głód, epidemie, dzięki niezwykłej dyplomacji Generała Andersa wydostały się razem z Armią z „nieludzkiej ziemi”.

Kto dzisiaj wydostanie polskie dzieci z rąk oprawców „nieludzkiej” marksistowskiej ideologii, która poprzez rewolucję kulturową, rękoma kontynuatorów skazujących dzieci na zagładę w łagrach,  ponownie chce zniszczyć polskie dzieci  poprzez projekty agendy ONZ czy WHO ? Uczestniczy w tym Minister Bodnar nie ukrywający swych  korzeni i zamiarów.

Te dzieci, najczęściej sieroty, po wielkiej traumie zsyłki zostały przygarnięte przez rządy wielu krajów. Rząd nowozelandzki zaprosił 730 dzieci i 100 osób personelu. W Pahiatua zbudowano małą Polskę, dbano o polski język, historię, tradycję i wiarę. Dzięki tym wartościom utworzyła się wspaniała wspólnota najpierw dzieci a potem dorosłych. Dzisiejsi młodzi emigranci w Nowej Zelandii są żywo zainteresowani historią polskich „dzieci”, ich asymilacją i historią pochodzenia. Polskie dzieci trafiły również do Afryki, Kanady, Argentyny itp. Były tam niezwykle życzliwie przyjmowane.

Temat „Polskie Dziecko” jest bogaty, może być inspiracją dla reżyserów, pisarzy, poetów, psychologów, socjologów itp. Dzieci jako ofiary ukraińskiego ludobójstwa popełnionego w niewyobrażalny sposób w sześciu województwach Rzeczypospolitej Polskiej, te które przeżyły i trafiły do szpitali psychiatrycznych, do domów dziecka. I te które z konieczności żyją w ciągłym strachu , bo za płotem mieszka oprawca.

Aleksander Linsenbarth , szyfrant Generała Sikorskiego nie mógł wrócić do Polski po zakończeniu wojny. Ze swoim ukochanym „synkiem” spotkał się dopiero w 1960 roku, w czasie Międzynarodowego Kongresu , w którym jego dorosły syn uczestniczył. I ten strach dziecka, które nie może przyznać się do tego, że ma ojca bohatera, lub że wróciło z Syberii do PRL. Tak jak Stanisław Lem nie mógł się przez 50 lat przyznawać do tego, że urodził się we Lwowie.

Marian Jonkajtys, wywieziony z rodzeństwem i mamą,  Polakom wysiedlonym przez bolszewików w latach 1936-1945 poświęcił wiersz.

"A ich - w bydlęcych wagonach

Przez Grodno, Mińsk –do Irkucka.

W otchłań syberyjskiej tajgi,

Gdzie tylko śmierć bywa ludzka.

Psy, baraki, wszy, pluskwy..

Głód i praca nad siły..

Tyfus, mróz, latem muszki,,

I bezimienne mogiły."