zdolność do upowszechnienia zbrodniczych postępków wobec Polski posiadały narody wielkich demokracji

Przez Bożena Ratter , 24/10/2023 [23:44]

Dzisiaj wspólnie z liderami partii demokratycznych potwierdziliśmy gotowość pełnej współpracy i tworzenia nowej większości w przyszłym parlamencie- zapowiedział Donald Tusk.

O takiej "demokracji partii"   i szykowanej przez nią przyszłości myślał Kazimierz Pużak przed 78. laty idąc w marszu  wysiedlonych z Warszawy, nieprzebranej rzeki masy ludzkiej, obładowanej tobołami, dźwiganymi przez wszystkich - i młodych, i starych, lub popychanymi w wózkach dziecięcych, taczkach, często na rowerach.

„Kroczono pod eskortą rozstawionych żołnierzy niemieckich. Muszę tu zaznaczyć, że nikt z Niemców nie zapytywał lub sprawdzał nazwisk czy też dokumentów, nikt nie rewidował bagaży ani też nikt nie rabował. Sam widok tych dziesiątków tysięcy żywych i mogących się jeszcze ruszać, posuwających się wśród śmiertelnej ciszy w blaskach ostatniego naprawdę jeszcze letniego słońca, mówił sam za siebie i najwymowniej ilustrował bohaterstwo walki, a zarazem poświęcenia bezprzykładnego siebie i rodzinnego miasta, w którym zostawiono dobytek wielu pokoleń i oddawano tę gehennę Polski jako świadectwo wstawione obłudzie i zakłamaniu możnych tego świata aliantów, którzy już po raz drugi wspólnie z naszym wrogiem, w swym egoizmie i zapamiętaniu zysków, spychali Polskę na poziom żywego towaru.

Zdaje się, że nie będzie goryczą, gdy dodam, że pewnie żałowali, a może w duszy złorzeczyli Polakom, że jeszcze żyją i nadal będą ich kłopotem. Tylko to uczucie żywione dla Polski po tak straszliwej klęsce mogły zrodzić uchwały krymskie.

Mam odwagę tak pisać i oskarżać całe narody wielkich demokracji, wspólnie z sowiecką demokracją, bo Niemcy przekonali nas i nauczyli wymownie, że tak jak oni głównie i bez wyjątku stali się winowajcami, taką też zdolność do upowszechnienia zbrodniczych postępków wobec Polski posiadały narody wielkich demokracji. Nie zmienią tego zdania żadne elukubracje dziennikarsko-publicystyczne, gdyż, jak dowiodła wojna, role były i są zawsze podzielone, by łatwiej tumanić i bezcześcić świętości kulturalne i etyczne ludzkości. (Kazimierz Pużak, wspomnienia 1939 – 1945).

O pobycie Kazimierza Pużaka w komunistycznym więzieniu, w którym protoplaści członków wymienionych przez Donalda Tuska demokratycznych partii uśmiercali Polaków za obronę suwerenności, niepodległości Polski pisał Janusz Krasiński, również represjonowany w stalinowskich więzieniach.

Janusz Krasiński przeżył, Kazimierz Pużak, sekretarz generalny P.P.S zamordowany został w 1950 roku w Rawiczu.

„Krzyki nie robiły na sekretarzu wrażenia. Popatrzył, jak doktor Pałka z poirytowaniem odstawia butelkę, po czym wytarł sobie twarz. Tłusty od tranu, przeszyty spojrzeniami nienawistnych oczu, nie potrafił uwolnić się od wrażenia, że znowu znalazł się przed jakimś dziwnym sądem. Prokurator Rudenko, Afanasjew, generał Ulrych, przewodniczący Trybunału Wojskowego w Moskwie nie innym mierzyli go wzrokiem. Inny tylko wyczytywał w nich wyrok. Nie wsławieni jak tamci procesami Zinowiewa, Bucharina, Tuchaczewskiego, nie występujący jako oskarżyciele w Procesie Norymberskim, nikomu nie znani, mali funkcjonariusze systemu, pewni swej anonimowości, nie zawahaliby się przed niczym. Czuł ponurą nieuchronność tego ich milczącego wyroku”. ( Janusz Krasiński, Twarzą do ściany) . Czy twórczość Janusza Krasińskiego, jednego z grona wspaniałych polskich pisarzy – erudytów i dokumentalistów,  znalazła się w kanonie lektur polskiej młodzieży, która brała udział w ostatnich  wyborach? 

„Tam, na końcu korytarza, czekała ich starannie uszczelniona łaźnia ze stojącą w kącie beczką chloru. Przed wejściem do tej komory gazowej stał jej wynalazca, naczelnik aresztu śledczego z Poznania, z konwią pełną wody, którą wkrótce po ich wejściu zamierzał wlać do beczki i zatrzasnąć za nimi drzwi. Więc Szymon przedarł się gwałtownie na czoło kolumny wołając by zawrócili…szli wszyscy, pułkownik Lipiński z nieodłączną fajką w zębach, w której ukryty miał memoriał do ONZ-u, kapitan Ryszard z walizkowym gramofonem wypełnionym granatami dla ochrony dowódcy Armii Krajowej przed gestapo, Franek Chimney, budowniczy kominów fabrycznych, profesor Radożycki – Cyklop …Żan, tłumacz z LOT-u, ze zdjęciami ruin warszawskiego getta dla francuskich oblatywaczy, Janek Matuszewski, syn organisty, z nutami i planem rozbicia więzienia na wypadek grożącej im kaźni, Sałamacha, dobry duch gruźliczej celi z wystającym brzuchem i wyciętym płatem płuca, Młot z wydanym przez ubowców dowodem ujawnienia i doprowadzający ich do wściekłości aktem zgonu jego łączników, ksiądz Kazimierz z podeptanym brewiarzem, w pokutnej, wyszarganej w karcerze koszuli, wreszcie pogrążony w rozmowie z Dobrym Samarytaninem docent Andrzej, zapewniający młodego Teozofa, iż więzienie to jedyny azyl wolności, a także Kazimierz Pużak i biskup Splett z Gdańska, obaj w błazeńskich strojach, w zabawnych czapkach, które uszyto im, by wzbudzali śmiech. Niemiecki duchowny i przywódca polskiego socjalizmu szli obok siebie połączeni lodowatym „uściskiem szatańskiej miłości”, ścinającej lodem, której obu dano zakosztować i od której mieli jeszcze odmrożone stopy. Tymczasem zniecierpliwiony naczelnik wlał wodę do beczki z chlorem i buchnęło w nozdrza gryzącym gazem.” ( Janusz Krasiński, Twarzą do ściany)

Na 30. rocznicę śmierci Kazimierza Pużaka Jerzy Narbutt napisał i odczytał  wiersz

Byłem u Ciebie w te dni bardzo czarne,

kiedy wolności było tylko tyle,

co lampy krąg,

Przez place cmentarne

płynęły razem z deszczem rzeki niewidzialne,

czerwone rzeki gwałtu, krwawe rzeki ofiar,

a ludzie, co deszcz klęli, krwi nie chcieli widzieć,

Piłaci białe ręce myli w deszczu krwawym,

potem szli poloneza tańczyć nad grobami,

a kiedyś krzyknął: ZDRADA! - zatykali uszy,

śmiejąc się i zmieniając takt, jak w kontredansie,

mówili między sobą: „On rozum postradał”

i szli w tan, coraz głębiej brnąc w zimne szaleństwo.

A ty sam pozostałeś

Lecz tak było zawsze:

najpierw jest legion śmiałych i powszechne męstwo,

najpierw jest stos ofiarny, straty co wiek krwawsze,

a potem - nic, nikt nie chce. I kraj ten ocala

jeden krzyk, jedna wierność

- i jedna ofiara.