nie pokazujemy tej tragedii młodym, by uwrażliwić ich na skutki zaniku człowieczeństwa

Przez Bożena Ratter , 04/07/2023 [10:38]

Nowa genetyka wyjaśnia: To, jakie warianty genetyczne dziecko otrzymuje od swoich rodziców, wpływa nie tylko na jego wygląd zewnętrzny, ale również na temperament i to, na jakie choroby może zachorować w przyszłości.

Czy odziedziczyliśmy po naszych przodkach inteligencję objawiającą się  w samodzielnej ocenie rzeczywistości  na podstawie wiedzy wynikającej z życia w środowisku o określonej przeszłością tożsamości, jak i studiowania nauk na różnym poziomie, czy jednak jesteśmy zmanipulowani i odporni na wiedzę?

Poniżej tekst napisany w 2017 roku dotyczący wydarzeń z roku 2017, znanych wówczas politykom wszystkich szczebli, publicystom i obywatelom. Pytania zadane w 2017 roku pozostały bez odpowiedzi do dzisiaj. W 2023 roku nadal  nie ma dbałości przedstawicieli wszystkich opcji politycznych  o interes i bezpieczeństwo narodu polskiego, choć to naród swoją pracą  ich utrzymuje. Postawa domagających się prawdy dla godności chrześcijańskiego, polskiego narodu  jak np. ks. Tadeusza Isakowicza Zaleskiego jest identyczna jak w 2017 roku.

19. stycznia 2017 roku:  1 stycznia 2017 roku ulicami Kijowa, Zaporoża, Lwowa przeszedł kolejny marsz ku czci Bandery. Około tysiąca uczestników, zapalone pochodnie, okrzyki „ Bandera, Szuchewycz bohaterami Ukrainy”, „Chwała narodowi, śmierć wrogom” , „Nasza religia - nacjonalizm, nasz prorok -  Stepan Bandera „. Neobanderyzm w pełnym rozkwicie, na bazarach nawet kawa i mydło toaletowe marki banderowskiej. Kilka dni później wysadzony został pomnik  w Hucie Pieniackiej.(Lwowska Fala)

12 stycznia 2017 roku w programie „Warto rozmawiać” Jan Pospieszalski poruszył temat wysadzenia pomnika i  jedynie wypowiedź ks. Tadeusza Isakowicza - Zaleskiego była logiczna, odważna (czyli zgodna z prawdą a nie poprawna politycznie) i dotyczyła relacji polsko ukraińskich. Relacje polsko ukraińskie na poziomie prywatnych kontaktów są tak samo pozytywne jak relacje między członkami różnych  narodowości o ile wzajemnie się oni szanują. I przypisywanie aktu wandalizmu w Hucie Pieniackiej prowokacji rosyjskiej ponieważ przypisanie jej nacjonalistom ukraińskim popsuje prywatne relacje polsko ukraińskie jest demagogią. Relacje prywatne  pozostaną bez zmiany.

Brak jest jednoznacznego potępienia sprawców zbrodni przez rząd Ukrainy, zbrodni dokonanej na rdzennych mieszkańcach Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej Polskiej, utraconych wskutek decyzji obcych mocarstw wrogich Polsce. Zbrodni dokonanej pod wpływem ideologii faszystowskiego nacjonalizmu ukraińskiego (ks. Tadeusz Isakowicz – Zaleski).

„Jedyną drogą wyjścia z obecnej sytuacji jest potępienie OUN-UPA przez naczelne organy państwowe Polski i Ukrainy i dopiero po tym nastąpi całkowita normalizacja w stosunkach polsko-ukraińskich, która leży w interesie narodu polskiego i ukraińskiego. Autorem tych słów jest Wiktor Poliszczuk, ukraiński historyk, który kilkadziesiąt lat poświęcił badaniom nacjonalizmu ukraińskiego dokonując obszernej kwerendy w dokumentacji ukraińskiej na terenie Ukrainy i poza jej granicami.

Nazwanie rzeczy po imieniu nie ma złego wpływu na relacje międzyludzkie, wręcz je uzdrawia. Przecież w tym celu miliony ludzi udają się do gabinetów psychologów, psychoanalityków, wróżbiarzy, sekciarzy by przez nazwanie emocji, których kiedyś doświadczyli, wyleczyć się z depresji, niskiej samooceny, zawiści, zazdrości czy braku zaradności. I są w stanie wiele za te spotkania zapłacić.

Czy nazwanie napaści nazistowskich Niemiec na Polskę agresją, zbrodni dokonanej przez nich na Polakach - ludobójstwem,  w tym szczególnej zbrodni shoah na narodzie żydowskim, zaburza relacje niemiecko izraelskie, polsko niemieckie, polsko izraelskie? Czy powinniśmy milczeć ?

Czy diaspora żydowska milczy i udaje, że nie było shoah? W myśl retoryki prezesa ukraińskiego IPN Wołodymyra Wjatrowycza, należy otoczyć murem milczenia i murem betonowym niemiecki obóz zagłady Auschwitz-Birkenau i inne niemieckie obozy koncentracyjne oraz stawiać pomniki Hitlerowi, Goebbelsowi i innym zbrodniarzom w imię dobrych relacji żydowsko niemieckich (czy polsko żydowskich). Szkoda, że wypowiedź prezesa ukraińskiego IPN pozostała bez komentarza, utrwala ona nikczemne zakłamanie ludobójstwa dokonanego w myśl dekalogu Dymytro  Doncowa przez nacjonalistów ukraińskich.

Prezydent, minister MSZ, Sejm i Senat, pracownicy ambasad, samorząd Warszawy  demonstrują swoją wrażliwość na shoah, kierują środki finansowe na Instytuty Historii Żydów, Muzeum POLIN i filie w różnych miastach, budowę cmentarza żydowskiego, który będzie kolejnym miejscem w Warszawie przypominającym shoah i kulturę żydowską, na filmy o kulturze i tradycji Żydów, współorganizują międzynarodowe uroczystości upamiętniające shoah, edukują młodzież kierując ją do Muzeum POLIN. Zainteresowanie kulturą żydowską wśród młodzieży polskiej nie wzięło się znikąd, ono  jest wynikiem ustawicznej, skutecznej promocji  diaspory żydowskiej. I ono skutkuje tym ,że młody człowiek czyta o Korczaku.

Niestety,  nie czyta o tysiącach Polaków służących innym z narażeniem życia, jak choćby o Tadeuszu Fedorowiczu, który dobrowolnie wcisnął się w bydlęcy wagon wiozący mieszkańców Lwowa na śmierć, na Syberię. Na podstawie list przygotowanych przez Ukraińców (Karolina Lanckorońska). Czas na skuteczną promocję diaspory polskiej.

Dlaczego  nie chcemy uwrażliwić Polaków na  dziecko spalone w stodole Huty Pieniackiej przez  Ukraińców ? Czy tylko dziecko żydowskie spalone w piecu krematoryjnym Auschwitz-Birkenau zasługuje na pamięć i opłakiwanie?

Nie tylko milczymy o tej barbarzyńskiej zbrodni  od 70 lat (tak jak i zdawkowo mówimy o zbrodniach w Ponarach, Augustowie, Kazachstanie, Syberii itp.), nie przepraszamy za lata fałszywej propagandy, za pogardę, za lata milczenia i wykluczenia tych co przeżyli, nie pomagamy osieroconym i okaleczonym, nie udzielamy pomocy terapeutycznej, nie pokazujemy tej tragedii młodym, by uwrażliwić ich na skutki zaniku człowieczeństwa w ideologiach fałszywie promujących wolność i  szczęście wybranym.

Tymczasem fundusz w Polsce przyznany na rok 2017 mniejszości ukraińskiej wynosi półtora miliona złotych, na antypolskie pismo Piotra Tymy ponad 400 000 zł, na odbudowę siedziby w Przemyślu 500 000.

Jako podatnik i człowiek wolny mam prawo dysponować swoimi pieniędzmi i domagam się, by przekazane zostały na wsparcie Polaków starych, chorych i niepełnosprawnych żyjących w Polsce i na dawnych Ziemiach Wschodnich. Nie przeznaczam ich na inwestycje w stworzenie  „nowych Polaków” , którzy nie utożsamiają się z Polską a tylko z  kartą Polaka dającą im konkretne korzyści finansowe.

„Polskie władze wspierają tu różne abstrakcyjne projekty, podczas gdy starzy Polacy na Ukrainie nie mają na obiad” - denerwuje się brat Wawrzyniec z Drohobycza. Brat Wawrzyniec, energiczny mężczyzna po czterdziestce, pochodzi z Białej Podlaskiej. W Drohobyczu mieszka od dwóch lat. „Obecnie jest nas trzech. Mamy pod stałą opieką sześć osób, do których domów wciąż jeździmy, z tego cztery są leżące i wymagają codziennej troski. Nie mają nikogo na świecie, a tu prawie nie ma struktur pomocy ludziom samotnym i starszym. Gdybyśmy nie podawali im codziennie leków i jedzenia, umarłyby - mówi wprost.

(…) Mały domek na obrzeżach Drohobycza. Wiekowe, drewniane schody trzeszczą pod nogami. Brat szybko wchodzi do środka, uchylając skrzypiące drzwi, z których osypuje się farba. - Pani Otylio, pora wstawać - mówi ciepło. Siwa staruszka leżąca na łóżku czym prędzej nakrywa głowę kołdrą. - Jeszcze nie chcę, jeszcze nie – zawodzi. Jak mała dziewczynka. Po długich namowach w końcu ciężko siada. - Trzeba wstać i się ubrać - przekonuje brat. - Najpierw uczesz mi włosy! — domaga się kobieta. Brat rozczesuje Jej siwe włosy i wiąże je w dziewczęcy koński ogon. Otylia zakłada okulary i figlarnie się uśmiecha. Z szafek i ścian spoglądają spokojne oczy Jezusa na świętych obrazkach. Nad stołem wisi portret eleganckiej kobiety w kapeluszu. Na stole leży kilka różańców i Pismo Święte po polsku. Obok pudełko lekarstw. I pusty flakonik po perfumach. A także sztuczne kwiaty i mokre chusteczki dla niemowląt, którymi brat Jan Grandę zaraz będzie mył Otylię. W domu  nie mu toalety. Za prysznic służy wystający ze ściany mały kranik, w którym zimą zamarza woda. Pani Otylia siedzi więc w różowej koszuli nocnej i czeka na śniadanie. Mój braciszek prosto z gimnazjum poszedł do polskiej armii - chwali się staruszka. — A najgorsze było, jak ojciec nam zginął. Nie pamiętam, jaki to był rok. Ale pamiętam, że płakaliśmy. Wcześniej było wiele lat i wiele aresztowań - macha ręką. - Bo oni ojca ciągle zabierali. Dobrze, że nie umarł w więzieniu, tylko w bombardowaniu. Bo my go pochowaliśmy, a nie państwo. Biedni byliśmy, gdy zostaliśmy bez ojca: mama, ja i braciszek. A potem mnie zabrali... - poważnieje. Było tak: pewnego dnia 14-ietnia Otylia stała w kolejce po chleb. W kolejce tak jest, że różne rzeczy się mówi. Dziewczynka dla żartu wyraziła się niepochlebnie o Stalinie. NKWD zabrało ją prosto z tej drohobyckiej kolejki. - Cały dzień stałam w tej kolejce i nie dość, że na Syberię zabrali, to i chleba nie kupiłam - żali się. - A potem te wagony... Straszne wagony! Do piekła z tym! Człowiek przeżył i wrócił. W jej opowieściach wciąż pojawia się chleb. Teraz brat kroi chleb z serem na precyzyjne kostki i podaje jej na kolorowym talerzyku. Ale Otylia jest zbyt podekscytowana, by jeść. Co ty wiesz o jedzeniu, co ty wiesz o jedzeniu! Ty byłeś jeszcze malutki, nic z tego nie pamiętasz- mówi oskarżycielskim tonem. Na Syberii to figa była. Jedzenia nie było, człowiek tylko kawał chleba chwycił. Pięć lat byłam na tej Syberii. Jak mnie wypuścili, to myślałam, że niebo się zwaliło. Matka mnie nie poznała. Bo biedna matka czekała pięć lat i wszyscy ją przekonywali, że nie żyję. (To nie jest kraj dla starych ludzi- Monika Andruszowska , Biuletyn SPZD nr 19).

W Warszawie istnieje instytut gdzie uczy się polską młodzież wrażliwości na shoah. To Centrum Edukacji Kultury Żydowskiej. „Zapoznaję się z historią, nic nie wiedziałam o gettcie, nie wiedziałam o podróży bydlęcymi wagonami do krematorium, teraz już wiem”- opowiada sympatyczna, młoda dziewczyna. Młodzi działający w CEKŻ opowiadają o ukrytym  archiwum z getta; to zbiór dokumentów dotyczących zagłady, nie ma takiego drugiego. Listy ludzi, którzy mają świadomość śmierci i jest w nich wiele troski o  bliskich. Młodzi poruszeni shoah czytają Korczaka, odwiedzają niewidomego Dawida Katza  by mu czytać. (film dokumentalny TVP 2017 rok).

Gdzie w Warszawie jest Centrum Edukacji Kultury Polskiej  na Kresach? Gdzie jest Instytut Historii Polaków z Kresów? Gdzie jest miejsce, w którym młodzież pochyli się z wrażliwością i miłością nad losem tych, co  zostali zarąbani na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, zamordowani w więzieniu w Wilnie, Grodnie, Lwowie, w Katyniu, wiezieni na śmierć w wagonach bydlęcych do łagrów na Syberii i na stepach Kazachstanu, zamordowani w katowniach UB? Gdzie jest miejsce na czytanie listów Polaków spod szubienicy, spod topora, spod lufy, Polaków, którzy słali listy pełne czułości, miłości  i troski o ocalałych, listy z Katynia, katowni UB, z łagrów Syberii (choćby listy w książce „Kordian i Helena”)? Gdzie kilometry wspomnień, archiwum dokumentów o gehennie narodu polskiego będą dostępne w celach edukacyjnych? Czy Polacy, którzy od wieków mieszkali  w części Polski nazywanej symbolicznie „Kresami” są ludźmi gorszej kategorii? Czy europejscy żydzi zwożeni wagonami z Niemiec, Austrii, Francji, Szwecji do Auschwitz-Birkenau  zasługują na wieczne pamiętanie a polscy żydzi, polscy Polacy, polscy Ormianie, polscy Ukraińcy czyli nasi Rodacy zamordowani na Ziemiach Wschodnich  Polski na wieczne zapomnienie? Dlaczego nie przepraszamy tych, co uciekając przed nożami oprawców z ziemi ojców zatrzymali się w okolicach Rzeszowa, Krosna itp. a po zakończeniu wojny powtórnie przeżyli traumę podczas barbarzyńskich zbrodni  oddziałów OUN UPA w wolnej Polsce?

Dopiero przesiedlenie bojówkarzy OUN UPA z tych terenów w ramach akcji „Wisła” zakończyło tragedię Polaków znienawidzonych przez nacjonalistów. Dzisiaj Polacy wypędzeni z Kresów  przeżywają traumę powtórnego wykluczenia, zlikwidowano im miejsca pracy w hutach, kopalniach, zakładach pracy w Bielawie, Dzierżoniowie i w tysiącach innych (doskonale promujących niegdyś Polskę) często prywatyzowanych  za cenę gruntu przez tych, którzy bojkotują obecne władze zmierzające do repolonizacji Polski. A jaki jest los tych co pozostali na ojcowiźnie? ( 19.01.2017)