Nieraz ktoś mnie pyta co to jest Kozielsk – szaleństwo inteligencji, tylu ich było, tak fantastycznych ! - wspominał ks. prałat Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski, jeniec Kozielska, cudem ocalały.
Czułem, że muszę się uczyć, kiedy zobaczyłem w tym Kozielsku taką ogromną masę ludzi , wykształconych, siedmiuset lekarzy prawie było! Inteligencja taka, każda dyscyplina uniwersytecka, nie wiem czy był jakiś język na świecie, którego nie znałby ktoś z obecnych! Spotykało się fantastycznych ludzi, ktoś był olimpijczykiem, ktoś wykładał strategię, z pierwszej ręki od wybitnych uczonych można się było tyle dowiedzieć !” (ks.prałat Zdzisław Jastrzębiec Peszkowski)
Życzę dzieciom, by poznały naszych przodków, by również chciały się uczyć i mogły ich naśladować. Tęskno do tego szaleństwa polskiej inteligencji eksplodującego w wolnej II RP…ta feria pomysłów i działań. Byliśmy w Europie od wieków szanowani dzięki talentom, umiejętnościom, sprawności intelektualnej, gospodarczej, kulturalnej, dyplomatycznej, nie dzięki dotacjom unijnym.
Córka dr Karola Mikulskiego, lekarza psychiatry, ordynatora szpitala psychiatrycznego w Gostyninie w latach 1934-1940 w filmie „Śmierć psychiatry” (TVP Historia) wspomina dzieciństwo i ukochanego ojca. Rodzina ziemiańska, dziadek psychiatra, pradziadek okulista w Żytomierzu. Dziadek pojechał do Monachium gdzie był asystentem prof. Emila Kraepelina, twórcy nowoczesnej szkoły psychiatrii. I dziadek i ojciec mieli silny związek z chorymi psychicznie. Gdy wybuchła wojna bolszewicka i dziadek i ojciec, który miał wtedy 19 lat, wzięli w niej udział. Po studiach ojciec był asystentem prof. Jana Mazurkiewicza, twórcy polskiej szkoły psychiatrii. Miał 33 lata gdy otrzymał propozycję funkcji ordynatora w Gostyninie. Piękny, świeżo zbudowany szpital w lesie sosnowym. Otrzymał wyjazd stypendialny w 1936 roku do Europy w celu zwiedzania i zapoznawania się z zachodnimi klinikami psychiatrycznymi (tak dbano w II RP o merytoryczne przygotowanie do pełnienia funkcji w każdej dziedzinie) był we Francji, Niemczech, Włoszech, na Węgrzech, w Jugosławii, Monachium. W Heidelbergu na Uniwersytecie spotkał kierownika Carla Schneidera, członka NSDAP, jednego z ekspertów akcji T4. Jego uczniowie brali udział w ludobójstwie niemieckim.
Poznał Ernsta Rudina (1874-1952) psychiatrę, teoretyka niemieckiej eugeniki, dwukrotnie odznaczonego przez Hitlera, odpowiedzialnego za masowe sterylizacje i akcje T4, który po wojnie nie poniósł odpowiedzialności karnej. Karol Mikulski rozpoczął badania nad bliźniętami, był w kontakcie z Niemcami i Luksemburgiem. Był na bieżąco w temacie psychiatrii, chciał zreformować metody leczenia, wtedy zaczęto stosować terapię psychologiczną, bale dla chorych, praca w ogrodzie, pomoc w pracach domowych.
Wybuchła wojna, został zmobilizowany, 17 września był w Sokołowie Podlaskim gdzie wraz z innymi, polskimi oficerami trafił do bydlęcego wagonu wiozącego ich na śmierć. Podjął ryzyko ucieczki, przepiłował drut przy drzwiach i wyskoczył. Wrócił w października do Gostynina, w pamiętniku zapisał: mój towarzysz nie chciał uciec , wierzył ,że jako oficer zostanie internowany i ukryje się przed Niemcami. Został zamordowany wraz z 22 tysiącami innych.
Niemcy w grudni 1939 roku dokonali zbrodni na inteligencji Gostynina, wyeliminowali całą elitę. Już w lutym pacjenci byli wyprowadzani ze szpitala do ciężarówek i zagazowywani spalinami, zabijano ich też w pobliskich lasach. Niemcy byli pewni, że chory umysłowo nie jest człowiekiem, strzelano do nich jak do psa –wspomina świadek tamtej tragedii. W okupowanej Polsce zamordowano co najmniej 20 tysięcy ludzi niepełnosprawnych. Ze szpitala psychiatrycznego w Świeciu nad Wisłą w październiku 1939 roku wywieziono grupę 120 dzieci pod pretekstem wycieczki. Zgładzono wszystkie.
17 marca 1940 roku przyjechała do szpitala komisja niemiecka z nakazem sporządzenia w ciągu 24 godzin listy chorych, do eksterminacji. Karol Mikulski pożegnał jak zwykle zasypiającą córkę i udał się do swego gabinetu. Popełnił samobójstwo. Tej nocy uświadomił sobie czym jest eugenika niemiecka, przestał być polskim eugenikiem , był już tylko lekarzem, który złożył przysięgę Hipokratesa
Tak wiele tracimy na braku wiedzy historycznej i braku umiejętności analizy tego, co obecnie się dzieje.
Nadeszli barbarzyńcy z zachodu i wschodu. Nienawiść nie tylko do homo intelektu, również do produktów powstałych z pracy tego intelektu. Wszechobecnej sile niszczenia uległy nie tylko wspaniałe dzieła sztuki, księgozbiory, obiekty architektoniczne ale przedmioty codziennego użytku, bo pańskie lub kościelne albo rewizjonistyczne, w tym również pożyteczne maszyny.
Rozkazem Stalina z 1951 roku we wszystkich jednostkach wojskowych miały zostać zutylizowane, co w tamtych czasach oznaczało przetopione, wspaniałe maszyny Harley Davidson, na których walczyli żołnierze w czasie II wojny światowej. Dzięki przytomności umysłu wychowanych, czy wykształconych na dobrych, przedwojennych wzorcach zostały uratowane. Dziura w płocie służyła do wymiany złomu, by kilogramy się zgadzały. To właśnie z takiego źródła pochodził pierwszy motocykl studenta Politechniki Warszawskiej, który taki złom rozłożył, naukowcy - specjaliści metalurgii zbadali i certyfikat wyrobowi wystawili.
Decyzją Rady Ministrów , Fundusz Obrony Narodowej tworzony między 1936 a 1939 rokiem z dobrowolnych darów Polaków ( były tam dzieła sztuki), w tym duchowieństwa, zwany przez generała Sikorskiego „wdowim groszem”, wywieziony we wrześniu 1939 roku z Warszawy do Sudanu, potem Francji i Londynu w postaci 83 skrzyń i 500 worków, strzeżony by zgodnie z wolą Sikorskiego przekazać go wolnej Polsce, został przeznaczony do muzeów (kilka eksponatów w 3-ch muzeach), zakładów jubilerskich i Dessy. Co oznaczało, że złoty zegarek z miniaturową sceną porcelanową można było kupić za 3 kg kiełbasy w Urzędzie Rady Ministrów.