kultura umysłowa narodu polskiego, która „utwierdza rdzeń narodu"

Przez Bożena Ratter , 02/10/2022 [11:14]

Nigdy w dziejach świata tak nieliczna grupa nie miała tak niekontrolowanej i potężnej władzy. Jeżeli nadal będziemy uciekać od Boga i jedynej logicznej antropologii, która wynika z naszej wiary, to będziemy zdani na realizację urojeń chorych mentalnie ludzi- na portalu PCH24 przytoczona została uwaga Witolda Gadowskiego z tygodnika Niedziela. Jak liczna grupa w nauce, edukacji ma odwagę ostrzec przed zbrodniczymi „urojeniami chorych mentalnie ludzi”,  jak czynił to m.in. profesor Marian Zdziechowski? Jako J.M. Rektor Uniw. Wileńskiego w dniu otwarcia roku akademickiego 10 października1925 roku wygłosił mowę do młodzieży akademickiej:

A co jest najchlubniejszą tradycją przeszłości naszej? Odpowiem komunałem: byliśmy antemurale Christianitatis. Ale byliśmy nim i powinniśmy tym być nadal – przeciw potędze najstraszniejszej jak powiedziałem, i najpodlejszej, jaką świat widział, bo nie poprzestającej na podbojach, jak niegdyś Turcy, lecz mającej na celu pozbawienie człowieka jego człowieczeństwa. Pozostało w nas coś z ducha owej „skrzydlatej hussarji - co za ojczyznę lała krew, - padając z imieniem Maryi i tego ducha pielęgnować należy.

Czują to wszystkie ciemne moce, wszystkie wywrotowe żywioły świata i dlatego to, wraz z Węgrami, którzy też byli i są „przedmurzem Chrześcijaństwa", jesteśmy najbardziej znienawidzonym narodem. Nie wolno brać się do naprawy ojczyzny i społeczeństwa z rękami brudnymi. Pracę tę -zwracam słowa moje nie do młodzieży polskiej tylko, lecz do młodzieży wszystkich wyznań i narodowości- zacząć należy od siebie samych. A na czym ją oprzeć, jeśli nie na religii?

Nie chcemy być niewolnikami materii, chcemy wyznawcami być wielkiej idei moralnej; dość nam materializmu historycznego, którego nas uczą i który widzieć i uznać nie chce, że człowiek jest istotą nie tylko biologiczną, ale że są w nim także pierwotne duchowe potrzeby i aspiracje, które się domagają pokarmu bez względu na warunki ekonomiczne. Postęp bowiem zewnętrzny, techniczny, którym się pysznimy, wpędza w barbarzyństwo, dając i jednostkom i narodom coraz doskonalsze narzędzia do wzajemnego wytępiania się. I po nowej wojnie, w której mieszkańcy Europy wytrują jedni drugich gazami i mikrobami, a z miast zniszczonych wydoskonalonymi pociskami, rzucanymi z aeroplanów, pozostaną tylko kupy gruzów, cywilizacja i kultura wrócą tam, skąd przyszły - do ludów Azji.

Przed widmem tym chwytamy się tej kotwicy zbawienia, jaką daje religia. Tylko na gruncie idealizmu, który ona stwarza, zdołamy wyrobić nową metodę polityczną, wracając do owej wielkiej polityki, której nauczał Platon i którą określał jako „królewską sztukę wzajemnego przenikania się umysłów". Do uprawiania polityki tej wzywam całą młodzież, przede wszystkim młodzież polską, jako najliczniejszą. Powinniście postępować tak, aby wyraz Polska nie odpychał, lecz atrakcją był dla wszystkich narodowości w skład państwa polskiego wchodzących. A polityka ta, właśnie tu, w murach uniwersytetu, jest łatwą i prostą; wszak wypływać powinna z uczucia łączności wiążącej was wszystkich, jako obywateli jednej Alma Mater. Polityka, do której was wzywam, wyrabiać was będzie moralnie - i przenosząc ją później na szeroką widownię życia publicznego, uratujecie ojczyznę i państwo od grożącej klęski. (J.M. Rektor Uniwersytetu Wileńskiego prof. Marian Zdziechowski,, 1925 r.)

Mowę swoją prof. Marian Zdziechowski rozpoczął słowami: Na wstępie poczuwam się do obowiązku przypomnienia obecnym o niepowetowanej stracie, jaką nauka i kultura, jaką naród polski poniósł przez śmierć prezesa najwyższej instytucji naukowej polskiej, Akademii Umiejętności w Krakowie, ś, p. Kazimierza Morawskiego. Znakomity uczony, świetny pisarz, wielkiej miary człowiek. Jako uczony był jednym z najgłębszych nie u nas tylko, ale w Europie, znawców i badaczy w zakresie filologii klasycznej, o czym świadczy jego pomnikowe dzieło o historii literatury Rzymskiej, obejmujące 7 tomów; łącząc zaś pracę tę z badaniami humanizmu polskiego, na którym tak silnie się odbiły wpływy łacińskie, dał nam obok monografii mniejszych wspaniałą dwutomową historię uniwersytetu Jagiellońskiego.

Surowym, nieubłaganym, niezmordowanym apostołem pracy był Kazimierz Morawski, albowiem praca jest błogosławieństwem człowieka, pracę, „jako jedno z podstawowych przykazań ludzkości powinniśmy - cytuję jego słowa -wielbić, wywyższać, wpajać w głąb dusz młodych i sumień"... Oczywiście, miał Morawski na myśli przede wszystkim tę pracę, która stwarza kulturę umysłową narodu; podstawą kultury jest nauka, ona –powiedział- „utwierdza rdzeń narodu, rzuca siejby jego bytu i mocy“. W epoce niewoli rozwój nauki popierali szlachetni i hojni mecenasi - Czartoryscy, Czaccy, Działyńscy, Raczyńscy, w ostatnich czasach - z wdzięcznością tu podnoszę świadectwo człowieka, który na stanowisku swoim, jako prezes Akademii , najlepiej o tym wiedział - największe daniny szły od wschodu, z krajów zwanych zabranymi, czyli od nas. „Tam, na Litwie i Rusi - pisał Morawski, mieliśmy nasze finansowe rezerwy.

Pracę nierozerwalnie łączył z modlitwą. I w tej chwili widzę go w todze rektora uniwersytetu Jagiellońskiego, gdy urząd ten obejmując w 1906 roku, wygłaszał swój inauguracyjny rektorski wykład o „Modlitwie w starożytnym Rzymie”, który kończył następującymi słowy: Laborare est orare, mówi stare przysłowie. Bierzemy je za hasło w nowym roku trudów około dusz naszej młodzieży i duszy naszego narodu.

Gdzie reprezentowana jest kultura umysłowa narodu polskiego, która utwierdza jego rdzeń, o czym wiedzieli nasi wspaniali poprzednicy?  Mamy  o wiele większe możliwości do  jej demonstrowania, nowoczesne techniki komunikacyjne, media publiczne, prywatne, media internetowe, publikacje cyfrowe, media społecznościowe, miliony wykształconych   - czy  przejęte zostały przez ciemne moce, wszystkie wywrotowe żywioły świata, przed czym ostrzegał profesor Marian Zdziechowski 100 lat temu?