Dziś dąży do zgermanizowania, a zarazem do społecznego i ekonomicznego zgnębienia ludności polskiej

Przez Bożena Ratter , 27/09/2022 [01:05]

Zamierzona przez rząd pruski reforma ustawy o zgromadzeniach i stowarzyszeniach, o której przyjęciu przez polakożerczą większość sejmu pruskiego ani na chwilę wątpić nie można, ma zupełnie usunąć język polski z obrad na publicznych zebraniach, podlegających kontroli policyjnej. System germanizacyjny zmienił już od lat kilkunastu zupełnie swoją formę, zwraca się dziś nie tylko przeciw prawom i interesom całego społeczeństwa, lecz także każdej z osobna jednostki polskiej. Dziś dąży do zgermanizowania, a zarazem do społecznego i ekonomicznego zgnębienia ludności polskiej nie tylko rząd i hakata, ale każdy niemiecki urzędnik, każdy Niemiec …Pod osłoną ogólnego rządu szowinistyczno-antypolskiego dzieją się nadużycia naigrawające się wprost z cywilizacji i kultury – pisze autor w Ilustracyi Polskiej nr2 w1904r.

Tendencje i czyny naszych zachodnich sąsiadów niezmienne. Zmieniła się tylko tożsamość obywateli „polskich”, mamy dzisiaj wielu służących niemieckim celom.

W numerze 33 z 1904 r. Ilustracyi Polskiej  prezentacja artykułu dr Bronisława Łozińskiego o procesie kryminalnym Karola Szajnochy w zaborze austriackim.

Niezwykle cenną rzecz dał w ostatnim zeszycie „Biblioteki" dr Bronisław Łoziński. Artykuł, osnuty na dokumentach procesu, oddanych niedawno do lwowskiego archiwum akt grodzkich i ziemskich, dorzuca znamienny rys oświetlający do smutnej pamięci epoki rządów austriackiego absolutyzmu policyjnego w Galicji. Mozolne wertowanie tych aktów opłaci się z pewnością nie tylko historykowi, lecz także i prawnikowi. Znajdzie się on bowiem w świecie całkiem odmiennym i tak niepodobnym do dzisiejszego pod każdym względem, że wśród czytania ocknie się nieraz, jakby ze snu strasznymi zmorami wypełnionego i zapytać musi: czy to ta sama Austria, w której przed laty siedemdziesięciu podobne działy się rzeczy. Prawnikowi przerwie może lekturę jeszcze jedna refleksja; obudzi się w nim wątpliwość: czy naprawdę tortura zniesioną została w Austrii już w XIII wieku  za rządów cesarzowej Maryi Teresy? (Ilustracja Polska 1904 nr 33)

Lwowskie Archiwum Akt Grodzkich i Ziemskich jest własnością narodu polskiego i nieograniczony dostęp do dokumentów dotyczących choćby procesu polskiego historyka Karola Szajnochy powinni mieć polscy historycy i prawnicy. Tymczasem na  pytanie zadane w chwili wybuchu wojny na Ukrainie  Ministrowi Kultury i Dziedzictwa Narodowego czy  władze polskie zabezpieczą  polskie dziedzictwo narodowe Minister Selin odpowiedział - takie działania jak  ratowanie ukraińskich dóbr kultury mogą być podjęte na wyraźną prośbę ukraińskiego rządu a Minister Gliński : Rosja celowo i systematycznie niszczy dziedzictwo kulturowe Ukrainy. 

Prośby ukraińskiego rządu nie będzie. Długo przed wybuchem wojny toczyły się społeczne zabiegi o zabezpieczenie niszczejących w wodzie, gruzie, insektach, w podziemiach kościoła we Lwowie dokumentów  Ossolineum.

Karol Szajnocha  - W setną rocznicę urodzin 1818 – 1918  (główny skład administracji Macierzy Polskiej w Gmachu Sejmowym w Krakowie , w księgarni  G. Gebethnera) 

Dziś na grobie Karola Szajnochy wznosi się pomnik pomysłu Parysa Filipiego, wykonany przez rzeźbiarza Periera. Smukła piramida strzela ku niebu, na szczycie czuwa posępny orzeł. W zagłębieniu kolumny widnieje marmurowe popiersie Szajnochy. U podnóża dwie naturalnej wielkości postacie kobiece. Jedna z nich pochylona z wieńcem cierniowym na głowie, pogrążona w modlitwie, to symbol Polski, której dzieje opiewał: druga, to geniusz historii, z rylcem w ręku, w drugiej trzyma kartę, na której wypisane tytuły dzieł. To znak czci i pamięci od najbliższych.

Ale i naród, chociaż po śmierci, pospieszył złożyć hołd niespożytej pracy wielkiego polskiego historyka. Postanowiono stworzyć fundusz imienia Szajnochy, któryby najpierw pozostałej rodzinie, a później ubogim literatom niósł pomoc. Marszałek kraju stanął na czele komitetu, wydano odezwę do ziomków, malującą wiernie wielkie zasługi Szajnochy. „Był on - brzmiały słowa odezwy - ozdobą, chlubą, prawdziwą sławą literatury. Najpiękniejsze zalety historyka w nim się łączyły. Cześć dla przeszłości bez bałwochwalstwa, sprawiedliwości, bez goryczy - miłość wszystkiego, co nasze (polskie) , bez zaślepienia. Zanurzył się w zamglonych głębiach przeszłości nie żeby hasłami dzisiejszych nawoływań mieszać pokój umarłych, lecz aby rozświecić  te groby minionej wielkości naszej, przeszłością teraźniejszość tłumaczyć, krzepiąc wiarę narodu w przyszłość. W rok po śmierci (1868) stanął żywy pomnik, fundacja im. Karola Szajnochy, rozporządzająca 19.488 złr.., która to kwota urosła dzisiaj (1918)  do sumy 77.012 kor.

Pogrzeb Wielkiego historyka wyznaczono na dzień 13. stycznia (1868). Przy ulicy Wałowej 1. 31. mimo silnego mrozu zebrały się liczne rzesze rodaków, pragnących wielkiemu w narodzie oddać ostatnią przysługę. Trumnę (na cmentarz Łyczakowski) niosły osoby wszelkich stanów, a w pogrzebie wzięli udział namiestnik hr. Agenor Gołuchowski, marszałek ks. Leon Sapieha, członkowie wydziału krajowego, reprezentanci miasta, uniwersytetu i liczni wielbiciele talentu zmarłego. Taki był pogrzeb ubogiego literata, nad którego kołyską nie świeciły tarcze herbowe, lecz życie opromieniał geniusz pracy sławą i czcią potomnym. Miał pogrzeb królewski. (Karol Szajnocha  - W setną rocznicę urodzin 1818 – 1918 ). Uczestnicy i fundatorzy to nie byli Rusini.

Ilustracja Polska 1904 nr 33

W artykule dr Bronisława Łozińskiego  znajdujemy wielce interesujący opis tej sprawy „o zbrodnię zaburzenia spokoju wewnętrznego”, w której, jako główny obwiniony, występuje 17-letni student, Karol Szajnocha, autor inkryminowanych wierszy i posiadacz zakazanych książek. W więzieniu dręczono ofiarę fizycznie i moralnie, a w końcu puszczono ją z nabytym w wilgotnej norze zarodem nieuleczalnej choroby, poddano go potem pod ścisły dozór policyjny i zatarasowano drogę do jakiegokolwiek zawodu, chleb zabezpieczającego. Dlaczego wyjątkowo srogi wymiar kary spadł na Karola Szajnochę? Dlaczego nazwano go „szczególnie niebezpiecznym" i ta charakterystyka przeważyła wszystkie okoliczności łagodzące? Na pytanie to odpowiedź stanowi szczegół, znany w rodzinie Karola Szajnochy z opowiadań osób, które o tem wprost od jego matki słyszały. Kiedy ta nieszczęśliwa kobieta, pragnąc wybłagać ulgę dla więzionego syna, dotarła wreszcie do wszechwładnego wówczas prezydenta gubernialnego, bar. Kriega, usłyszała z ust jego brutalne słowo: Solche Kopfe muss man drucken! (Takie głowy trzeba zgniatać!).To też zgniatano w tych smutnych czasach. Czytając artykuł dr Łozińskiego w „Bibliotece Warszawskiej", mimo woli doznajemy wrażenia aktualności bieżącej. Wszakże ów proces Karola Szajnochy i towarzyszów, to jakby kartka, wyjęta z kroniki współczesnej hakaty, albo życia studentów warszawskich. (Ilustracja Polska 1904 nr 33)

I dzisiaj takie głowy są  zgniatane neomarksistowską i antypolską destrukcją.

Na terenach od Wilna aż po Lwów znajduje się wiele bezcennych polskich zbiorów muzealnych, archiwalnych, bibliotecznych, które wskutek zaniechań polityków w ich odzyskiwaniu oraz bezprawnych i barbarzyńskich zachowań obecnych właścicieli tych terenów, pozostają tam do dzisiaj i ulegają niszczeniu.