Stanisław Kasznica (1874-1958), pochodzący z rodziny o prawniczych tradycjach, profesor uniwersytetu w Poznaniu i dwukrotny jego rektor, trwale zapisał się w historii polskiej nauki i myśli politycznej XIX i XX w. Każdy etap swojego życia poświęcił służbie ojczyźnie, broniąc jej honoru i wydatnie przyczyniając się do jej rozwoju. Odważnie i godnie reprezentując walczący o niepodległość naród, stawił opór Rosjanom i Austriakom podczas I wojny światowej. Organizował obronę polskiej uczelni wyższej w Dublanach pod Lwowem w czasie konfliktu polsko-ukraińskiego. Służył Rzeczypospolitej jako doświadczony prawnik i czynny działacz polityczny, reprezentując w senacie SCHN, którego przywódcą był Edward Dubanowicz, a duchowym patronem abp Józef Teodorowicz. Należał do współorganizatorów Wydziału Prawno-Ekonomicznego Uniwersytetu Poznańskiego i przez wiele lat na nim wykładał. Podczas okupacji prowadził zajęcia na Tajnym Uniwersytecie Ziem Zachodnich i Uniwersytecie Warszawskim.
Pamiętne było rozpoczęcie kadencji rektora na Uniwersytecie Poznańskim, kiedy Stanisław Kasznica modlił się pod stojącym przed wojną na placu Mickiewicza pomnikiem Chrystusa Króla. Wiara nieustannie towarzyszyła profesorowi w wyborach i zmaganiach, w niej szukał rozwiązań i wskazówek do dalszych działań. Brał udział m.in. w organizacji I Krajowego Kongresu Eucharystycznego, który odbył się w dniach 26- 29 czerwca 1930 r. w Poznaniu. Gdy prymas August Hlond zainicjował utworzenie ośrodka duszpasterstwa młodej inteligencji w Poznaniu Kasznica czynnie włączył się w to przedsięwzięcie. (IPN 2013 Stanisław Wincenty Kasznica Wspomnienia spisane na podstawie codziennych notatek- red. Marta Szcześniak Ślusarek)
Dorastające potomstwo było wielką pociechą dla profesora, ale też znaczną pomocą i partnerami do rozmowy. O tym, jak wielkim cieszył się on autorytetem świadczy m.in. wiersz napisany przez syna Stanisława Józefa podczas służby wojskowej we Włodzimierzu Wołyńskim:
Dom rodzinny
Dziś Marsowi służą, rymy wzgardzone
Nie chcą mi służyć, choć pragnę i muszę
Dać uczuciom upust - jednak znaglone
Wnet sią ułożą, gdy je sercem ruszę.
Muszą Wam przyznać, że teraz daleko,
Gdy sam jako palec żyłem w ciążkiej pracy;
To jakby strasznej przykryło mnie wieko
Trumny: tacy byliśmy biedni - tacy.
Bezdomni, zbłąkani, lecz bez rozpaczy
Trwaliśmy na posterunku dzięki myśli jednej,
Że jest dom rodzinny. Czyż wiecie, co to znaczy
Dla skołatanej duszy mojej biednej...?
Dom, Rodzice, te przesłodkie słowa,
Których wagę i bezmiar w tak dalekiej szkole
Poznało me serce i głowa
I dziś nic ponad nie nie kocham, nie wolę!
Bo dziwne, wielkie macie w sobie siły,
Które na odległość me serce krzepiły.
I za to drogi, rodzinny mój domu
Hołd ci i dzięki składam, jak nigdy – nikomu!
Po wypędzeniu przez Niemców z Poznania, wielopokoleniowa rodzina Kaszniców wiodła życie jak tysiące innych Polaków, ofiar brutalnej niemieckiej ideologii i ekspansji niemieckiej. Podczas tułaczki rodzicom towarzyszyli dwaj młodsi synowie: Andrzej i Wojciech oraz córka Eleonora. Najstarsi, Stanisław Józef i Jan, wzięli udział w wojnie obronnej. Zmobilizowani zostali do 7. Dywizjonu Artylerii Konnej, w której wcześniej pełnili służbę.
Stanisław Józef Kasznica, autor zacytowanego wiersza, jako podporucznik dowodził I plutonem 2. baterii dywizjonu, wschodzącego w skład Wielkopolskiej Brygady Kawalerii w Grupie Operacyjnej pod dowództwem gen. bryg. Romana Abrahama. Stanisław Kasznica i Lech Neyman – ostatni przywódcy NARODOWYCH SIŁ ZBROJNYCH zostali straceni w warszawskim więzieniu na ul. Rakowieckiej w dniu 12 maja 1948 r. ŻOŁNIERZE NSZ bestialsko prześladowani, mordowani i skazani na niepamięć przez marksistowską szajkę różnej narodowości - nienawidzącą człowieka utożsamiającego się z wartościami cywilizacji łacińskiej i Rzeczypospolitą.
W artykule Neomarksizm w natarciu ks. Prof. Janusz Królikowski przywołuje książkę Richard M. Weavera (1910-1963) Idee mają konsekwencje : Jeszcze ważniejszy niż przedstawione treści zdaje się być sam wymowny tytuł książki, gdyż powinien szybko dawać do myślenia, i to wszystkim. Powinni go pamiętać zarówno ci, którzy głoszą idee i treści ekstrawaganckie, jak i ci wszyscy, którzy nie reagują - a powinni! - na to, co się głosi i pisze. W jednym i drugim przypadku można stać się współwinnym. Jean-Paul Sartre głosił w aulach Sorbony „teoretyczną" pochwałę nihilizmu, spokojnie po wykładach idąc na ryby albo jadąc z Simone de Beauroir do Rzymu, by bawić w Ezcelsiorze, a JEGO UCZNIOWIE WRÓCILI DO KAMBODŻY I W OPARCIU O JEGO METODYCZNY PESYMIZM WYMORDOWALI MILIONY LUDZI. Tak, idee mają konsekwencje. (ks. prof. Janusz Królikowski)
A czas reagować na chuligańskie zachowania wychowanków tych, którzy kiedyś mordowali trwających w wierze katolickiej i wierności Rzeczypospolitej , wychowanków Lenina, którzy dzisiaj niszczą symbole kościoła katolickiego i atakują duchownych. Idee mają konsekwencje –obserwujemy zachowania wychowywanych w nienawiści do człowieka przez służalcze media, jak choćby GW i jej pochodne.