Politycy warszawscy wciąż zwlekają z ostateczną rozprawą z banderowskim bandytyzmem

Przez Bożena Ratter , 29/07/2022 [23:05]

Ściśle tajne

Sława Ukrainie

Rozporządzenie lokalne

Rozkazuję Wam niezwłoczne przeprowadzenie czystki swojego rejonu z elementu polskiego oraz agentów ukraińsko-bolszewickich. Czystkę należy przeprowadzić w stanicach słabo zaludnionych przez Polaków. W tym celu stworzyć przy rejonie bojówkę złożoną z naszych członków, której zadaniem byłaby likwidacja wyżej wymienionych.

Meldunki wysyłać codziennie na Sokal do druku Orła.

Zmobilizować do tej pracy wszystkich członków, a także młodzież i kobiety. Oczyszczanie terenu musi być zakończone jeszcze przed naszą Wielkanocą, żebyśmy świętowali ją już bez Polaków. Mamy w tych sprawach określone pełnomocnictwa od Niemców. Nie trzeba zachowywać konspiracji aż do nieróbstwa. Informujcie szczegółowo o ruchach Polaków i ich ewakuacji z naszych  terenów. Prowadzić z nimi twardą, bezpardonową walkę.  Nikogo nie oszczędzać.

Śmierć Polakom.

Postój, 6 kwietnia 1944 roku.

Sława herojom! Orest.Karat(-).

 

Zgodnie z tym rozkazem organizują się  zbrodniarze ukraińscy z  OUN- UPA oraz ludność cywilna z zamiarem niszczenia żywiołu polskiego. Zbrodni ludobójstwa dokonują na terenie ziem wschodnich Rzeczypospolitej będącej w stanie wojny z  Niemcami  i Rosją a po zakończeniu wojny na terenie Polski Ludowej. Kres zbrodni ludobójstwa kładzie operacja Wisła.

Na terenie doliny Sanu, zwanym przez banderowców „Nadsaniem”, w zakolu tej rzeki na zachód od Przemyśla, w wyniku nasycenią kureniami i sotniami UPA istniała „republika powstańcza” . Ład i porządek w tej „republice”  wróg miał odwagę naruszyć tylko wtedy, gdy wchodził na terytorium republiki większą siłą wojskową – pisał Łew Szankowśkyj - Peremyszl - Zachidnyj bastion Ukrajiny, New York 1961.

Istnienie obcej rebelii w Polsce podnieca także innych autorów banderowskiej proweniencji, a wśród nich jest Iwan Pełło, w UPA „Taras”. I on pisze także, że „...po wsiach wokół Żohatyna, Jawornika Ruskiego i Woli Wołodzkiej tworzyła się prawdziwa powstańcza republika, którą w żartach nazywaliśmy nawet „Samostijną Ukrajiną”. Wszędzie zostali wybrani sołtysi, staniczni, żywnościowi gromadzili zapasy, robili żniwa, powołano administracyjną policję, wszędzie budowano magazyny i kryjówki... Otwarto szkoły, bowiem od 1944 r. nie było nauki... W każdej wsi zorganizowano punkt sanitarny, który obsługiwał UPA oraz miejscową ludność cywilną... Ukazywała się powstańcza prasa (Zakerzonia, t. 2, Warszawa 1996).

Słowem „ukraińska idylla” na polskiej ziemi, nacjonalistyczna sielanka pełna spokoju i radości. Do której „wróg” jak piszą obaj chwalcy „nowożytnej koliszczyzny”, ośmielał się pokazywać tylko w postaci dużych oddziałów zbrojnych. Dotyczyło to wsi - co także obaj podkreślają - bo w miastach UPA nie działała, a udokumentowana rejestracja ludności polskiej dokonywana przez funkcjonariuszy OUN-UPA służyła jej likwidacji. Tak to odczuwali Polacy i czuli tę groźbę wiszącą nad ich głową nieustannie jak miecz Damoklesa.

Mieszkańcy wsi Nowosiółki Dydyńskie i Kalwarii Pacławskiej skierowali 27 kwietnia 1945 roku pismo do władz powiatowych Przemyśla donosząc, że „we własnej ojczyźnie nie można się samodzielnie poruszać. Przyślijcie wojsko i przenieście nas za San”.

 

Wojsko Polskie przybyło z pomocą a dumni ukraińscy gieroje donosili w meldunkach:

„11.9.45 r. oddział UPA pod komendą chor. Hromenki zaatakował załogę polskich bandytów, zwanych wojskiem, w sile 150 ludzi, którzy kwaterowali w Żohatynie (Birczańskie). W sąsiednich wsiach też kwaterowały załogi WP w sile 2-ch sotni (kompanii), wyposażone w działa, ckm-y i broń lekką. Wróg był okopany. Powstańcy błyskawicznym atakiem wyrzucili wroga z okopów i zadali (mu) dotkliwe straty. Wróg stracił: 45 zabitych, w tym 2 poruczników i 1 kapitana, kilkunastu spaliło się w domach oraz 50 rannych... Nasze straty, 2 zabitych, 6 lekko rannych.

 „A po akcji wracaliśmy do kosza (garnizonu), witały nas wdzięczne uśmiechy ukraińskich dziewcząt. Ludzie życzliwi, swoi... Czuliśmy się, jak kozacy Nowej Siczy”.

Jest to fragment wspomnienia z „Zakierzońskiego Kraju” z łam gazety „HominUkrajiny” (18 V 1953). (Edward Prus Operacja Wisła)

 

29 LIPCA 2022 roku ODBYŁY SIĘ W JAWORNIKU RUSKIM UROCZYSTOŚCI POGRZEBOWE 14 ŻOŁNIERZY 28 PUŁKU PIECHOTY WOJSKA POLSKIEGO ZAMORDOWANYCH W LIPCU 1946 R. PRZEZ NACJONALISTÓW UKRAIŃSKICH .

PAŃSTWO POLSKIE SPEŁNIŁO SWÓJ OBOWIĄZEK WOBEC ZAMORDOWANYCH PRZEZ UPA ŻOŁNIERZY WP.

 

Czy dzisiaj politycy warszawscy różnych orientacji politycznych (właściwie media ich reprezentujące)  odnoszą się do  banderowskiego bandytyzmu jak wówczas?

Edward Prus donosił:

Mimo istniejącej cenzury, udało się prasie tu i ówdzie przemycić wieści o rozpaczliwym, czasami wręcz tragicznym położeniu cywilnej ludności polskiej na obszarze działań UPA. Myślący po polsku Polacy zastanawiali się: czemu politycy warszawscy zwlekają z ostateczną rozprawą z banderowskim bandytyzmem w Polsce?

Z  przemyskiego tygodnika „Nowe Horyzonty” (4 VIII 1946 r.). dowiadujemy się o przeszkodach, jakie napotyka WP w walce z „ukraińskim bandytyzmem”. Przeszkody te wypływają z zupełnego braku współpracy obywateli polskich narodowości ukraińskiej z wojskiem. Autor pisze o „naskoku” UPA na m. Orchiwce pod Przemyślem, w którym, jak sądzi wzięło udział około 500 upowców. Siła zatem dość znaczna. Żali się, że tak pokaźna masa rizunów, to nie jakaś szpilka! Gdzieś ci ludzie przecież trzymają broń, muszą mieć swój sztab, który nimi kieruje, dokonuje koncentracji i prowadzi określonymi drogami do

celu. Musiał ich ktoś napotkać, lub tylko zobaczyć, albo dowiedział się od osób trzecich. Jednak nikt z Rusinów nie pisnął o tym ani jednym słowem.

Żaden z tych polskich obywateli nie powiadomił wojska o niebezpieczeństwie.

Czemu tak się dzieje - zastanawiał się autor - że mimo przesiedlenia dużej ilości Ukraińców - bandyci nadal otrzymują pomoc w licznych wsiach, korzystają z przewodników, zwiadowców, informatorów, szpiegów, kurierów Przecież w ten sposób ludność ukraińska podrzyna gałąź, na której siedzi - sama prowokuje do przymusowego przesiedlenia. Czemu zatem, aby tę gałęź umocnić, ludność ukraińska nie współpracuje z wojskiem. Gorzej - czemu tak wielu uczciwych Polaków (czytaj: władz centralnych - E. P.) toleruje bezkarność ukraińskich faszystów. Ten stan rzeczy domaga się natychmiastowej zmiany. Ale natychmiastowej zmiany wciąż nie było, należało na nią poczekać jeszcze cały, długi rok.