Wstępne do życia obywatelskiego lata przeżyliśmy PEŁNIĄC OBOWIĄZKI POLAKA

Przez Bożena Ratter , 03/04/2022 [10:52]
bozena 11.5606 Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 st1\:*{behavior:url(#ieooui) } /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}

Sięgam pamięcią do epoki sprzed lat pięćdziesięciu kilku, do wspólnego naszego życia w Uniwersytecie kijowskim, do środowiska, gdzieśmy się wyrabiali na ludzi i obywateli kraju, do chwili powstania roku 1863/4, w której zbieg okoliczności stworzył nam konieczność zajęcia wyraźnego stanowiska w kwestyach pierwszorzędnej dla historyi narodu doniosłości. Te wstępne do życia obywatelskiego lata przeżyliśmy PEŁNIĄC OBOWIĄZKI POLAKA tak, jakeśmy je rozumieli – wspomina b. student  kijowskiego Uniwersytetu LEON SYROCZYŃSKI, profesor szkoły politechnicznej we Lwowie (Lwów 1914 r. czcionkami Drukarni Polskiej  - ul. Chorążczyzny 1. 31).

Nie będę przypominał, ani wyjaśniał, dlaczego śmierć cesarza Mikołaja I. w r. 1855 oddziałała na Rosyę i zabrane przez nią polskie kraje jak przebudzenie ze snu letargicznego, jak gdybyśmy wszyscy odczuli, że odwalono ciężki kamień, przygniatający piersi, przytłaczający życie. Już w r. 1856 polscy studenci w Kijowie łączyli się dla celów wzajemnej, materyalnej i duchowej pomocy w stowarzyszenia wedle gimnazyów, z których do Kijowa przybyli, tworząc kółka wprawdzie wcale nie polityczne i w niczem nie godne kary, ale bądź co bądź ówczesnymi przepisami dla studentów Uniwersytetu wzbronione. Te kółka gimnazyalne wybierały poborców (kwestorów) dla zbierania składek, i bibliotekarzy dla dostarczania kolegom z głównego, przed władzami ukrywanego, księgozbioru pism nie cenzurowanych, i były w ten sposób zaczątkiem organizacyi, wzmacniały poczucie jedności, polskości i solidarności.

Współczesny tym wypadkom kolega Antoni Mioduszewski, używający pseudonimu Poręka, w swych nie ogłoszonych dotychczas drukiem „Wspomnieniach kijowskich" kreśli następujący obraz: „Rok 1858, w którym rozpocząłem życie uniwersyteckie, wyraźnie zaznaczył się w moich wspomnieniach jakimś szalem, zgiełkiem i gorączkową ruchliwością. Jakkolwiek już uprzedni 1857 r. sprowadził do murów Uniwersytetu dość znaczną ilość wybitnej młodzieży, do której należeli tacy n. p. Antoni Chamiec, bracia Teleżyńscy, Onufry Choynowski, Władysław Henszel, Maryan Dubiecki,Władysław Kamieński, Piotr Markiewicz, Michał Grzybowski, że pominę wielu innych, to jednak nasz 1858 r. dał znacznie liczniejszy zastęp, nie inteligentniejszych wprawdzie, ale gorętszych żywiołów …

Oprócz kilkunastu wygnańców Warszawskiej Akademii Medycznej, prześladowanych przez Cycuryna, przybyli w tym pamiętnym dla mnie roku do Kijowa tacy jak Gustaw Wasilewski, Leopold Czapiński, Antoni Skotnicki, Józef Męciński, Jan Amborski i Konstantynowicz z Korony, bracia Leon i Tadeusz Syroczyńscy, Ad. Rożen i L. Domański z Niemirowa, Tadeusz Rylski, Samuel Zborowski, Antoni Jurewicz, Mieczysław Gulbiński, Ludwik Nejman i kilku innych z Kijowa, Wincenty Odyniec z Potocka, bracia Józef i Julian Popowscy wprost z domu rodziców; a jeśli zaś nie w tym to w następnym roku Wołyniacy Józef Tretiak i Bolesław Rudnicki z Równego, Tad. i Józef Bielscy, Zygmunt Radzimiński, Jan Kraszewski z Żytomierza. Dla ścisłości i dla prawdy dodać tu muszę, że wypisane powyżej nazwiska kolegów w dowolnym porządku nie stanowią żadnej skali dla ich uznania ani dla ich zasług. I wieleż jeszcze czekało ich prób życia, jak odmienne losy i wypadki. Kilku pochowaliśmy w Kijowie jeszcze z ław uniwersyteckich, wielu zginęło w powstaniu, na Sybirze lub emigracyi, tak że pamięć o nich niemal się zatarła.

Oprócz zadania  konsolidacji ogółu polskiej młodzieży studyującej w Kijowie drugim zadaniem było zajęcie się kwestyą włościańską, mówiono wówczas kwestyą „ poprawy bytu włościan, pozostających w przymusowym pańszczyźnianym stosunku”. Reorganizacya ogółu młodzieży polskiej nastąpiła w początku r. 1860 i polegała ściśle rzecz biorąc na tem, że zamiast kółek (gmin) wedle gimnazyum wprowadzono gminy prowincyonałne w mniejszej liczbie, ale liczniejsze, a mianowicie gminę Ukraińską v. Kijowską, Podolską i Wołyńską, dla młodzieży z trzech gubernii południowo-zachodnich, Litewską dla całej młodzieży z Litwy i Białej Rusi, i Koronną dla młodzieży przybywającej z Królestwa.

Nastąpiły starania o zawiązanie ściślejszych stosunków z młodzieżą innych rosyjskich Uniwersytetów, bo z młodzieżą akademii medycznej w Warszawie i Szkoły sztuk pięknych mieliśmy stosunki ułatwione przez przyjeżdżających z Kongresówki na studya w Kijowie kolegów. Antonowicz, już nie słuchacz uniwersytetu a członek gminy ukraińskiej pojechał w zimie r. 1860 do Moskwy i Petersburga, i z poleconego mu zadania wywiązał się zupełnie dobrze, tembardziej, że istniejące tam kółka polskich studentów znalazły w ten sposób drogę komunikacyi do Odessy i Włoch, gdzie wówczas organizowała się polska szkoła wojskowa w Cuneo.

Jeszcze w 1859 roku młodzież z tych gmin wspólnie omawiała sprawę polepszenia bytu włościan. Po powrocie Antonowicz postanowił oderwać się od polskiego społeczeństwa, w lutym r. 1862, w Hromadzie  jednem z kół młodzieży Uniwersyteckiej z Za- i Przed-Dniepru, założonem na wniosek Stojanowa i przy poparciu Antonowicza, zażądano, aby przyznający się do narodowości polskiej członkowie tych kół, wystąpili ze związku t. j. z organizacyi polskiej. Polacy się temu sprzeciwili, wskazując na polityczny charakter wniosku, lecz wniosek został uchwalony i dla nas została otwartą kwestya, albo za przykładem Antonowicza i Rylskiego, rzekomo dla zupełnego oddania się sprawom ludu ruskiego, opuścić społeczeństwo polskie i jako Rusini katolickiego wyznania i polskiego pochodzenia wejść w skład nielicznej ale już ruchliwej grupy ruskiej, albo też wytrwać na stanowisku że będąc Polakami i katolikami, nie jesteśmy mniej równoprawnymi obywatelami ziem ruskich. To wzniecenie sporu o postępowanie Polaków na Rusi, odpowiadające życzeniom Rusinów, co siebie uważali za reprezentacyę ludu, uważam za początek kwestyi ruskiej, kwestyi p o g o d z e n i a tendencyi Rusinów do stworzenia odrębnego narodowego ciała z przyszłością i bytem Polski, ale można by też ją nazwać kwestyą rozszczepienia starań i pracy dwóch grup.

Polscy członkowie owej ukraińskiej Hromady i polski ogół nie wahali się w wyborze drogi; wystąpienie z organizacyi gmin polskich równało się dla nich opuszczeniu kadrów narodowych, stawało się apostazyą. Społeczeństwo polskie na Rusi nie utrzymywało, o ile mi wiadomo, żadnych stosunków ani z Rylskim ani z Antonowiczem, osobliwie, gdy Antonowicz, starając się o katedrę uniwersytecką historyi Rosyi na Uniwersytecie Kijowskim, przyjął uroczyście prawosławie. Uważano ich za ludzi, co zerwali ze społeczeństwem wtedy, gdy ono najbardziej pracy i ofiary potrzebowało, uważano to za apostazyę narodową.

Uczynili oni to samo, co 200 lat wprzódy uczynił apoteozowany dziś Bohdan Chmielnicki, zwracając się do cara prawosławnego i Matuszki Rosyi, która dawała i dała odtąd tylu Rusinom pieniądze i kwesty, byleby naród nie dążył do rozwoju narodowego, nie pragnął swobody politycznej, byle był zadowolony z rządów rosyjskich i tego bytu, który mu rząd ten stwarza.

Nawet ci, co zachowali osobiste stosunki z Antonowiczem i jego grupą, nie myśleli o ugodzie politycznej i nie traktowali o nią. Wszak jako Polacy mieliśmy Unię Horodelską, Unię Lubelską, mieliśmy konstytucyę 3. Maja i mieliśmy prawo zgodnego z duchem czasu i jego potrzebami interpretowania tych ustaw, opartych na zasadzie połączenia się wolnych z wolnymi i równych z równymi. Byliśmy zdecydowani uczynić z tych zasad odpowiednie zastosowanie w poddaniu Komitetu prowincyonalnego na Rusi Centralnemu Komitetowi Narodowemu, a późniejszemu Rządowi Narodowemu, w postanowieniach, języku i pisowni, „Złotej Hramoty“, ale się nam nie śniło o zawieraniu nowych ugod, o zmianie ustroju Polski, ani o jakiemkolwiek uszczupleniu jej historycznych granic. Za tę ideę nierozerwalności dawnej Polski i za jej granice historyczne, które wedle słów ówczesnej dyplomacyi, miała zakreślić krew za nią przelana, poszliśmy w bój i na śmierć, i nikt nie okazał większej ofiarności dla sprawy ludu, jak nasze oddziały powstańcze, walczące w jego oczach z wojskiem rosyjskiem, nikt się nie dał tak dla nich i przez nich umęczyć, jak oddział naszej młodzieży pod Sołowijówką.

Możemy mówić jak P. S. w „Siole“ : Szczególne to zrządzenie losu! Wrogowie ludu zostali, jego przyjaciele-bracia zginęli śmiercią męczeńską, ale karty tej z historyi Polski nie powinniśmy zapomnieć, ani dać wydrzeć; ze czcią dla ofiar przechować ją należy, i nie przechodzić nam obojętnie obok umieszczonej w kościele Św. Maryi Magdaleny we Lwowie pamiątkowej tablicy".

Rozłam ten nie naruszył solidarności młodzieży w ciężkich próbach. „Gdyśmy w kilka lat później znaleźli się w gromadnej i ciężkiej naszej podróży na odległą północ i potem w czasie długiego tam pobytu, kijowska nasza młodzież stanowiła najliczniejszy poczet wygnańców z pomiędzy innych wszystkich krajowych Uniwersytetów, a wszędzie uwydatniała się solidarnością pomiędzy sobą, przykładnem życiem i głębokim życiowym demokratyzmem.

Prof. Leon Syroczyński we wspomnieniach umieścił sylwetki uczestników wydarzeń z lat 1859-1863 , wszystkie warte przypomnienia.

Edward  Różycki, syn pułkownika Karola, urodził się w 1827 r. we wsi Agatówce blisko Berdyczowa, jakkolwiek w guberni wołyńskiej. Z obawy, by to niemowlę, jako syna Karola Różyckiego z r. 1831, nie porwano i nie wwieziono w głąb Rosyi, ukryto go i wywieziono do Galicyi, skąd ojciec jednak, jadąc na tułaczkę do Francyi, tak malutkiego dziecka zabrać ze sobą nie mógł. Edmundka oddano na Wołyń, jako rzekomego syna pani Adolfówej Pilchowskiej, potem u pp. Szymanowskich w Kijowie się wychowywał. Nie pomogło to jednak, bo słynny generał-gubernator kijowski Bibikow wyśledził jego istnienie i w r. 1840 wysłano dwunastoletniego chłopca do Petersburga i zapisano pod właściwem nazwiskiem, zaopatrując je klauzulą „syn polskiego powstańca z r. 1831“, do korpusu kadetów. Był w korpusie i w szkole artyleryi do r. 1848, a od tego zaś roku do 1852 r. przy armii, walczącej na Kaukazie, potem wrócił na lat 2 do Petersburga dla uzupełnienia studyów naukowych w Akademii wojskowej. Po siedmioletnim ponownym pobycie na Kaukazie jako kapitan, major i podpułkownik sztabu generalnego, wrócił do kraju, a wobec zarysowujących się wypadków dziejowych podał się do dymisyi, nie skrywając swych uczuć i pobudek, przeciwnie, mówiąc wyraźnie przełożonej władzy, „że Polska lada chwila może powstać, a w ów czas, gdybym pozostał pod sztandarem nieprzyjacielskim jaka byłaby moja pozycya? Wszak stojąc wśród dwóch sprzecznych obowiązków, żołnierza rosyjskiego i syna Polski, azali bym mógł spełnić sumiennie jednego nie zdradzając drugiego". Wyszedłszy z wojska, zamieszkał R. w Kijowszczyźnie, 26. kwietnia (8. maja) 1863 r. stanął na stanowisku, sformował oddział, przeprowadził go przez cały południowy Wołyń, ale wobec spóźnionego wkroczenia generała Wysockiego z Galicyi i rozbicia wszystkich wołyńskich i ukraińskich mniejszych partyi, musiał przejść granicę galicyjską w Szczęsnówce, zaznaczywszy małem zwycięstwem pod Saliehą, że i to pokolenie polskie może walczyć i zwyciężać przeważającego liczbą wroga. Resztę roku 1863 spędził w Galicyi, organizując jako naczelny wódz sił zbrojnych na Rusi oddziały, przygotowujące się do dalszej walki, do której już nie przyszło, a za jego zgodą, po ogłoszeniu stanu oblężenia w Galicyi, w lutym 1864 r. organizacyę oddziałów rozwiązano i na wyjazd do gościnniejszych krajów zezwolono.

bozena 11.5606 Normal 0 21 false false false MicrosoftInternetExplorer4 st1\:*{behavior:url(#ieooui) } /* Style Definitions */ table.MsoNormalTable {mso-style-name:Standardowy; mso-tstyle-rowband-size:0; mso-tstyle-colband-size:0; mso-style-noshow:yes; mso-style-parent:""; mso-padding-alt:0cm 5.4pt 0cm 5.4pt; mso-para-margin:0cm; mso-para-margin-bottom:.0001pt; mso-pagination:widow-orphan; font-size:10.0pt; font-family:"Times New Roman"; mso-ansi-language:#0400; mso-fareast-language:#0400; mso-bidi-language:#0400;}