MY NA SWOJEJ ZIEMI A WY BĘDZIECIE W NIEJ

Przez Bożena Ratter , 29/03/2022 [23:38]

Na przejściu w Medyce 27 marca o godzinie 13.00 spokojnie i pusto, polskie służby policyjne, polska straż graniczna, polskie służby porządkowe, polscy i zagraniczni wolontariusze w stanie pełnej gotowości - w związku z możliwą  kolejną falą uchodźców ukraińskich ze Lwowa. Polacy wjeżdżający na Ukrainę z pomocą humanitarną witani są hasłem na zwróconym w ich kierunku banerze:

My na swojej ziemi a wy będziecie w niej. 

Szczątki zamordowanych Polaków na Wołyniu i w innych województwach, które od  kilkudziesięciu lat oczekują na ekshumację i godny pochowek są i jak widać, z woli narodu ukraińskiego,  pozostaną nadal w nie poświęconej ziemi. A ocaleli Polacy nigdy nie uzyskali przyzwolenia na powrót do swoich rodzinnych domostw we wsiach, które w większości zostały zrównane z ziemią, by właśnie Polacy nigdy nie mogli tam wrócić.

Rzecznik MSZ Łukasz Jasina mówiąc, iż jesteśmy sługami narodu ukraińskiego zapomniał dodać, iż również JESTEŚMY  OFIARAMI NARODU UKRAIŃSKIEGO. Ofiarami ukraińskiego ludobójstwa, grabieży, wypędzenia - do dzisiaj nie rozliczonych. I trwamy w tym stanie za sprawą kolejnych rządzących opcji.

W kamienicy Orsettich w Jarosławiu na  tablicy poświęconej  MIECZYSŁAWOWI GĘBAROWICZOWI czytam:

Jarosławianin z urodzenia, lwowianin z wyboru, wybitny naukowiec o europejskiej sławie zasłużony dla ratowania dziedzictwa narodowego, profesor uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Ostatni polski dyrektor LWOWSKIEGO OSSOLINEUM, OCALIŁ DLA NARODU POLSKIEGO JEGO NAJCENNIEJSZE ZBIORY. Gorliwy patriota, człowiek o niezłomnym charakterze.

Według mnie ani  rzecznik MSZ Łukasz Jasina ani  minister  MKiDN Jarosław Selina, dla którego  NAJCENNIEJSZE ZBIORY NARODU POLSKIEGO są ukraińskim dobrem kultury nie mają niezłomnego polskiego charakteru. Mieczysławowi Gębarowiczowi za niezłomną postawę groziła zsyłka na Sybir lub kula w tył głowy.

„Huta Pieniacka to polska wioska położona niegdyś w województwie tarnopolskiem na pograniczu Podola i Wołynia. Mieszkańcy tej wsi, żyli tak jak wszyscy w okolicy. Ich domy stały w niewielkich sadach. W oknach haftowane firanki, a w bielonych murach i drewnianych ścianach radość, gniew, zazdrość, smutek czy rozpacz. Jak to w domach. Mieszkali obok siebie, pomagali sobie w pracach polowych. Ich dzieci chodziły do szkoły, a jesienią piekły ziemniaki na kartofliskach. Klacze źrebiły się, koty wygrzewały się w słońcu. Wiatr przynosił z pól zapach ziół i brzęczenie pszczół. Żyli...”

Huta Pieniacka przestała istnieć o świcie 28 lutego 1944 r. Część mieszkańców rozstrzelano na cmentarzu, pozostałych zapędzano po kilkanaście osób do stodół i domów i kościoła, zamknięto i podpalono. Próbujących uciekać rozstrzeliwano lub mordowano w bestialski sposób. Dobytek mieszkańców – bydło, rzeczy, zboże – zrabowano. Zginęło ponad 1 000 osób – kobiet, mężczyzn, starców i dzieci – mieszkańców Huty Pieniackiej i okolic (Huciska Pieniackiego, Pieniaków) – w tym ukrywający się w Hucie Pieniackiej Żydzi i Polacy uciekinierzy z Wołynia. Zbrodni dokonali Ukraińcy, żołnierze w niemieckiej dywizji SS „Galizien” oraz Ukraińcy, okoliczni mieszkańcy wyposażeni w widły, siekiery, piły oraz wozy do wywożenia zrabowanego dobytku.

My prace prowadzimy zawsze po to, by odnaleźć ludzi, by odnaleźć doły śmierci, by odnaleźć szczątki, by je zidentyfikować, by je godnie pochować - mówił prof. dr hab. Krzysztof Szwagrzyk z okazji 75. rocznicy wymordowania mieszkańców Huty Pieniackiej.

Niestety, przez 31 lat istnienia wolnej Ukrainy nie doczekaliśmy się  zgody „bratniego” narodu ukraińskiego na godnych pochówek Polaków.

A wiozących pomoc humanitarną do Lwowa witają banderowskie flagi. Choćby w miejscu gdzie w  2019 roku  osłonięto Pomnik Bohaterów Ofensywy Wołczuchowskiej, Ukraińców  mordujących Polaków podczas walk 1918-1919. Pomnik postawiono w miejscu pomnika Orląt Lwowskich z 1938 roku.

 

„Bratniemu” ukraińskiemu narodowi NIE PRZESZKADZA WOJNA W NIENAWIŚCI DO POLSKOŚCI, nie odkłada jej na czas pokoju. 

 

27 marca 2022 roku za sprawą Stanisława Szarzyńskiego, Prezesa STOWARZYSZENIA PAMIĘCI POLSKICH TERMOPIL I KRESÓW oraz Klubu Inteligencji Katolickiej  w Przemyślu, uczestniczyliśmy w modlitwie w 78 rocznicę mordu w Hucie Pieniackiej. Oprócz prowadzenia akcji upamiętniania dziejów Rzeczypospolitej i Polaków, Stanisław Szarzyński wraz z członkami stowarzyszenia i klubu od  lat współpracuje z Kościołami rzymskokatolickimi na Ukrainie organizując  pomoc charytatywną Polakom zamieszkałym na Ukrainie (żywność, środki higieniczne, odzież).

Również w tych trudnych czasach Prezes osobiście dowozi prywatnym samochodem wypełnionym po dach żywność do zaprzyjaźnionych sióstr zakonnych i księży w Gródku Jagiellońskim by mogli wspierać zatrzymujących się tam uchodźców jak i okoliczne parafie, np. parafię w Żytomierzu.

Przed dworcem w Przemyślu oświetlony duży biały namiot z gorącymi posiłkami nie wzbudzał w weekend zainteresowania, czekający przed dworcem na transport nieliczni uchodźcy przepytują pełniącą straż  policję o McDonald’a. Owszem, wcześniej były tam tłumy uchodźców.

W opactwie Benedyktynek zatrzymywali  się nie tylko uchodźcy przed kolejnym etapem podróży za granice lub do dużych miast w Polsce (obecnie jest tam jedna rodzina) ale również wolontariusze, młodzi lekarze z Europy i obu Ameryk dowożący wyposażenie medyczne i świadczący pomoc medyczną, czy pracownicy polskich organizacji.

Na podstawie działania wolontariuszy z firm ubezpieczeniowych w ostatnich 10 dniach wiemy, iż w grupie ubezpieczonych uchodźców 80%  to roczniki 1978-1985, zarówno kobiety jak i mężczyźni. 

W opactwie Benedyktynek w Jarosławiu zatrzymują się nie tylko uchodźcy - sadząc po rozmowie oraz markowej odzieży jak markowych samochodach są to  zamożni uchodźcy planujący wyjazd do Holandii, Belgii, Kanady - mniej chętnie do Niemiec. Zatrzymują się też  pracownicy polskiej Policji z różnych regionów Polski oczekujący wraz z policyjnymi autokarami  na kolejną falę uchodźców.

Jestem pełna podziwu dla ofiarności i poświęcenia  Polaków  oraz doskonałej organizacji ich pracy.

W sieci „Pan Piotruś” ukraińskiego właściciela nie widziałam wystawionej dla uchodźców żywności.  Jeden ze sklepów znajduje się na wprost wejścia do kompleksu pałacowego w Krasiczynie. Tutaj Sapiehowie chronili ludność wsi przed Ukraińcami – zapis przy wejściu w historii zamku, tu pod płotem składano szczątki pomordowanych a Leon Sapieha słono zapłacił chłopom ukraińskim, by pokazali gdzie zakopali zamordowanego Andrzeja Krasickiego, brata jego żony, gdy wracał jako żołnierz WP do domu po klęsce wrześniowej. W parku dąb posadzony przez ojca na urodzenie syna kardynała Adama Sapiehy. Takich to mamy "braci”.

Jeszcze jeden ciekawy napis na terenie Polski zwrócony w kierunku jadących  z Medyki :