Szymon Wiesenthal, polski Żyd ze Lwowa cudem ocalony z obozu Janowskiego, współtworzył Jewish Historical Documentation Center zbierające dokumentację dotyczącą zbrodni wojennych. Działania te doprowadziły do skazania około 1200 niemieckich zbrodniarzy.
Tragedia osobista Szymona Wiesenthala rozpoczęła się w czerwcu 1941, osiem dni po napaści Niemiec, gdy ostatni Rosjanie opuścili Lwów, a w mieście ukazały się pierwsze mundury niemieckie. Nosili je członkowie ukraińskich oddziałów pomocniczych, którzy zorganizowali pogrom trwający trzy doby. Sześć tysięcy Żydów zostało zabitych.
W Kijowie w miejscu obecnego parku miejskiego ciągnął się głęboki wąwóz zwany Babim Jarem. Niemcy wybrali go na miejsce kaźni kijowskich Żydów. Wykonawcami byli policjanci niemieccy i ukraińscy strażnicy. Wybrano datę 29 września 1941r. „Widziałam wszystko na własne oczy, to było straszne. Ulicą ciągnął tłum dzieci, kobiet, starców, młodych ludzi. Kolumna ciągnęła się bez końca –wspomina mieszkanka domu przy Babim Jarze. Kazali im się rozebrać do naga i okropnie ich bili nahajkami, biczami a potem strzelali, trupy jedne na drugich. Potem zasypali piachem , w pewnym momencie było tam jezioro krwi. Zdziwił mnie fakt, iż rozumiałam mowę tych niby Niemców, mówili po ukraińsku. To byli Ukraińcy, straszni, okrutni, takich ludzi często się nie spotyka, brali niemowlęta, zdzierali z nich pieluchy i wrzucali do jaru”.
Szymon Wiesenthal wspomina - Żydzi, którym pozwolono po wojnie wyemigrować z ZSRR przytaczali obiegowe powiedzonko: „To co mogli Niemcy, my także możemy. W każdej chwili możecie mieć drugi Babi Jar. W Babim Jarze zamordowano na oczach ludności ukraińskiej 35 tysięcy Żydów z Kijowa. (Prawo nie zemsta)
Tymczasem prezydent Zelenski mówi w Knesecie, że Ukraińcy pomagali ratować Żydów a w innych przemówieniach, że Ukraińcy nigdy nikogo nie mordowali.
Ukraińcy mordowali nie tylko Żydów, mordowali bestialsko Polaków, Ormian, Czechów … ponieważ nacjonalizm ukraiński to dążenie do niepodległego państwa wolnego od innych narodowości. Nie tylko jako policja, ale jako członkowie niemieckich formacji wojskowych SS , SS Galizien oraz band OUN UPA z Banderą w sercu, unicestwiali przedstawicieli innych narodowości w okrutny sposób, wbijając na sztachety, piłując i rąbiąc, zdzierając skórę na wzór orła, odcinając narządy dzieciom, kobietom, starcom, mężczyznom. Zrównywali z ziemią wsie, osady, kolonie , by nigdy ocaleli nie mogli tam powrócić, i zawłaszczyli mienie.
Szymon Wiesenthal opisał postawę ludności ukraińskiej latem 1941roku:
Najogólniej rzecz biorąc, Ukraińcy w zdumiewająco szybkim tempie przeszli na stronę Niemców i współdziałali z nimi. Szczególnie policja ukraińska, po wkroczeniu wojsk niemieckich do Galicji w końcu czerwca, na początku lipca 1941, odegrała nikczemną rolę. Większość tych ludzi służyła już poprzednio w milicji sowieckiej, ponieważ po zajęciu tych terenów w 1939 roku Rosjanie oparli się przede wszystkim na ludności ukraińskiej, składającej się z parobków, chłopów i robotników, a więc niejako z założenia podatnej na właściwą ideologię. Kiedy Rosjanie musieli się wycofać, wystarczyły zaledwie 24 godziny, aby dotychczasowi milicjanci podporządkowali się nowym, narodowosocjalistycznym władcom i stali się ich najwierniejszymi pomocnikami. ( Prawo nie zemsta)
We „Wspomnieniach wojennych” Karolina Lanckorońska, świadek w procesie norymberskim, żołnierz AK, działaczka Czerwonego Krzyża, więzień obozu Ravensbruck, pracownik naukowy Uniwersytetu Lwowskiego wspomina lata 1939-1942:
Moskwa (przynajmniej nominalnie) rezerwuje sobie tylko politykę zagraniczną, sprawy wojskowe oraz oczywiście sprawy „bezpieczeństwa rewolucji”. Resztę pozostawia „sojuszniczym rządom”, w naszym wypadku - Kijowowi. Toteż odczuwaliśmy ciągle i na każdym kroku, że w życiu codziennym rządzi nami nie Moskwa, lecz Kijów, że mamy do czynienia nie z Rosją, tylko z problemami naszego tragicznego XVII wieku, z chmielnicczyzną. Od Wschodu zalała ziemie nasze, jak za Władysława IV, nieukształtowana społecznie dzicz i walczyła z nami w imię haseł społecznych wypływających w bardzo dużej części z kompleksu niższości, z nienawiści dla kultury, której najeźdźca nie posiadał. Ponieważ ta kultura była polska, trzeba było niszczyć wszystko, co polskie. Mieliśmy, o ile chodziło o sprawy powszednie, o wiele częściej do czynienia we Lwowie z prostym i nieraz bardzo prostackim nacjonalizmem ukraińskim niż z komunizmem i imperializmem rosyjskim, który się do spraw drobnych nie mieszał. (…)
Kijów jednak miał jeszcze i inne trudności. Początkowo liczył na bezwzględne poparcie miejscowej ludności ukraińskiej i jej inteligencji. Po krótkim czasie zaś okazało się, że różnice między naszymi ludźmi, którzy jeszcze tak niedawno - do pierwszej wojny światowej - nazywali się Rusinami, a ludnością Kijowszczyzny były po prostu przepastne. Z Zaporoża na Ruś Czerwoną jest droga daleka, a 700 lat sąsiedztwa z kulturą zachodnią zatrzeć się nie da. Toteż ludzie wychowani z dziada pradziada w atmosferze kulturalnej polskiej, choć politycznie wrogo wobec nas usposobieni, z rozpaczą nieraz do nas przychodzili i wprost przyznawali, że ta Ukraina, która nagle nimi zawładnęła, jest czymś niewymownie dzikim, na wskroś im obcym. Takie rozmowy budziły w nas wówczas najśmielsze na przyszłość nadzieje na zgodę i porozumienie. (Karolina Lanckorońska)
Niestety , nie na tym zależy prezydentowi Ukrainy. Czy przywódcy państwa polskiego odnieśli się do kłamstwa prezydenta Zeleńskiego broniąc polskiej racji stanu?
Kto prawdę mówi najnieszczęśliwszemu narodowi, ten go najgłębiej kocha, ten najszlachetniejszym jego ziomkiem, bo mu żywot przynosi a stara się od fałszu, tej śmierci, na wieki wybawić. — Kto z grobu chce zmartwychwstać, ten niech wie, że tylko w świetle się zmartwychwstawa. (Listy Zygmunta Krasińskiego t. III. str. 173). Walczyli o wolność, praworządność i szacunek dla drugiego człowieka wierni kościołowi rzymskokatolickiemu polscy obywatele Rzeczypospolitej.
Zasady prezydenta Zeleńskiego są inne. Nie ma zapewne narodu w świecie, któryby z taką drobiazgową starannością wyrobił rabinowskie prawa u siebie i któryby przez tyle wieków według nich postępował aż do naszych czasów. Wszystko, co robi żyd jest dobrem, kulturalnem i postępowem. To samo zaś, jeśli robią przeciwnicy żydów, jest nieludzkiem, barbarzyńskiem i średniowiecznem obskurantyzmem. Taką już jest mentalność, taką psychika i taką etyka żydowska. Jeśli zatem żydzi przedstawiają wyodrębienie się od nich narodów rdzennych w sprawach małżeńskich, towarzyskich czy społecznych, jako coś nieludzkiego, jako „rasizm", to czynią to obłudnie i przewrotnie, bo przecież oni pierwsi tak w teorji jak i w praktyce rasizm wprowadzili i dotąd zachowują. A zatem rasizm u żydów jest kwestją religijną i prawną, u obcych zaś narodów jest barbarzyństwem i bezprawiem. (Talmud a kwestia żydowska)