Czy Unia Europejska wobec zbrodni dokonywanej na Ukrainie i zagrożenia całego świata zrezygnowała z PROMOWANIA ZBRODNICZEJ IDEOLOGII w Domu Europejskiej Historii w Brukseli?
Profesor Andrzej Nowak w relacji z wizyty w DEH w Brukseli w 2017r.(W sieci) napisał: Za to jest komunizm. I temu zjawisku jest poświęcona osobna gablota, jak narodom czy chrześcijaństwu, ale z inną wymową. Ta SZLACHETNA IDEA (na kolejnym piętrze, obok egzemplarza „Manifestu Komunistycznego”, można wysłuchać z tabletu słów o marksizmie jako „płomiennym proteście” przeciw niesprawiedliwości świata kapitalizmu europejskiego) przeżywała, co prawda, trudne chwile w drugiej połowie XX w. w Europie Wschodniej, ale - sugeruje komentarz - wcale nie musi to znaczyć, że straciła dziś swoje znaczenie i WSPANIAŁĄ PRZYSZŁOŚĆ.
Czy uświadamianie Europie Zachodniej i światu okrutnej zbrodni dokonanej pod sztandarem Marksa, Lenina i Stalina podczas rewolucji bolszewickiej nie zapobiegłoby okrutnej zbrodni dokonywanej na Ukrainie przez kolejnego imperatora Rosji? Może UE zamiast WSPANIAŁEJ PRZYSZŁOŚCI widziałaby PRZYSZŁOŚĆ NASTĘPNEJ ZBRODNI wschodniego PARTNERA ?
Po wojnie nie pozwalała na mówienie o tej zbrodni polskojęzyczna wspólnota rozbójnicza, która gotowa jest wysługiwać się każdemu, kto obieca jej możliwość dalszego pasożytowania na polskim narodzie, wywodząca się z uczestników tej rewolucji, czyni to zresztą do dzisiaj. Drukując we wszystkich językach świata (w tym polskim) świadectwa, choćby Kornela Makuszyńskiego cytowanego poniżej, UDAŁOBY SIĘ ZAPOBIEC TRAGEDII UKRAINY PRZYPOMINAJĄC WCIĄŻ O ZBRODNICZEJ NATURZE CARA ROSJI. Polacy doskonale ZNALI KOMUNISTYCZNĄ ZARAZĘ i dlatego stawiali jej opór przez 5 lat wojny i wiele lat po niej, zabijani w działaniach obronnych, maltretowani, mordowani i zsyłani do obozów pracy czyli śmierci.
Kornel Makuszyński - Radosne i smutne (Warszawa 1920)
Niech mnie dobry, polski Pan Bóg broni, iżbym miał opisywać to wszystko, na co patrzyły zdumione oczy moje w tych czasach, kiedy się zdawało, że „bogi i ludzie szaleją”... Człowiek, który nałogowo wiąże przyczynę ze skutkiem, został zmiażdżony i wytrącony z kolei prawowitego myślenia, pobladł, osłabnął, potem z pogardliwym grymasem człowieka, którego już nic na świecie zdziwić nie potrafi, ze śmiertelnym spokojem filozofa, który poznał tysiąc czterdzieści trzy rodzaje śmierci…za owych dni, kiedym w r. 1918 w starym, złoconym Kijowie wiódł przez długie dni pogodny dyskurs ze śmiercią na temat: jak umrzeć najwygodniej i bez bólu?
(…) Trzynastego zaś dnia pod wieczór zajęto Kijów, zbiedzony, wymizerowany, doprowadzony już do ostatniej rozpaczy, głodny, odarty, ze zwisającymi płatami tynku, z czerwonemi ranami w murach, z porwanymi drutami telefonów, odurzony i tej nocy oświetlony pożarem wielu domów, zapalonych przez pociski. Tejże nocy wielu, wielu ludzi widziało świat boży przy świetle tych pożarów po raz ostatni. „Bohaterzy” uciekli, mordowano tedy najniewinniejszych; każdego spotkanego na ulicy mężczyznę, którego ruchy przypominały zmechanizowane ruchy wojskowe, rozstrzeliwano bez sądu, ustawiwszy go pod najbliższym murem. Jakaś straszliwa żądza krwi zalała te straszne, ohydne, dzikie mózgi. „Graduszczyj cham” upił się krwią i brodził w niej po kolana, krwiooki, uśmiechnięty paralitycznie, przemożny, rozjuszony, wściekłe bydlę, urwane z łańcucha, oszalałe w rozpędzie, przed którym padało wszystko bezwolne i bezsilne. Rewolucyjny potop krwi francuskiej wylany był w imię czegoś wielkiego, wytworzony z gestem grozy wśród oszalałej pieśni, w której był zawarty krwawy, rymowany motyw wyroku. Ci zaś, z pianą krwi na ustach przed się idący, mordowali haniebnie, ponuro, dla rozkoszy mordu i co straszniejsze, - zabijali jak złoczyńcy. Po ulicach drętwiały, nie zamkniętymi, okropnymi oczyma w niebo patrzące, niezliczone trupy - nagie. Sześć kul w piersi miał człowiek brat jedynie za to, że miał piękne, świecące się buty. Z powodu tych butów które natychmiast ściągnięto z trupa, z powodu niedziurawego płaszcza robactwo toczyło zwłoki po ulicach.
Przez pierwsze dni bolszewickich owych rządów, salwa padała za salwą w rozmaitych stronach miasta. Mordowano młodych i starych. Jakaś wciekła histerycznie Judyta, ohydna w ponurej żądzy krwi, wysyłała na śmierć całe gromady. Potulny Słowianin mordował ojca i brata na skinienie rozjuszonej czarownicy. Skazani kopali najpierw sami dla siebie groby, potem stawiano ich nad brzegiem dołu i strącano weń uderzeniem kuli. Z wielkiego parku uczyniono okropny cmentarz, na którym trupy, z lekka ziemią przesypane. groziły zarazą wielkiemu miastu, a czasem z pod nasypu dobyła się ściśnięta ostatnim skurczem sina, straszna ręka… .
Obok, w cesarskim pałacu rezydowały BOLSZEWICKIE, RZADKO OCHRZCZONE CARY.
Jak witała Warszawa Polaków, którzy uniknęli ZBRODNI REWOLUCJI BOLSZWICKIEJ ? Na resztę nieprzyzwoitych „reemigrantów” patrzą ludzie stołeczni z dobrotliwą podejrzliwością i z tym paralitycznie słodkim uśmiechem, złożonym chemicznie z dozy politowania, współczucia, arszeniku, kwasu siarczanego i tym podobnych serdecznych ingredjencji. Istnieje bowiem epidemiczne podejrzenie, że te zmizerowane Don Kiszoty, których wojna, jak pies w pięty gryząc, pędziła przed siebie, wciąż dalej i dalej, czasem aż na chińską granicę, -wszyscy są utajonymi miljonerami. Mam zawsze wrażenie, ilekroć mi się kto serdecznie i ze wzruszeniem w dobrych oczach przygląda, że ów człowiek zacny myśli i pilnie w gościnnem sercu rozważa, iż w podeszwie lewego buta mam ukryty miljon, a w podeszwie prawego brylanty, z wrodzonej mi zaś obłudy, w celu ukrycia skarbów, piszę wiersze. Bardzo to jest wesołe i straszliwie zabawne, powoli zaś można do tego przywyknąć. Gdy się jednak rzecz te wszechstronnie rozważy, nie można nie przyznać słuszności ludziom spokojnym i dobrze wychowanym, którzy napracowali się nad stworzeniem dla stolicy siedemdziesięciu siedmiu kabaretów, kiedy nagle zjeżdża tłum biednych krewnych i rozsiada się ze stosem manatków. Żeby to jeszcze był przyzwoity gość, taki, co przyjdzie i pójdzie, ostatecznie gościnność polska zna swoje tradycje, ale to są goście nieprzyzwoici, bo taki to przyszedł, siadł, a wyjedzie dopiero na Powązki.
WOJNA W ISTOCIE ROZPĘTAŁA NAMIĘTNOŚCI I ROZZUCHWALIŁA LUDZI.