TRUDNO OKREŚLIĆ TE DZIAŁANIA INACZEJ NIŻ JAKO NIKCZEMNE

Przez Bożena Ratter , 20/02/2022 [11:01]

Gazeta POLONIA 2 PAŹDZIERNIKA 1930  donosi: Niemcy i terror ukraiński.

ŚRODKI Z NIEMIECKIEGO SZTABU GENERALNEGO.

Naczelnym takim faktem, jasno oświetlającym sytuacje jest obecność pułk. Konowalca i całego sztabu Ukraińskiej Organizacji Wojskowej w Berlinie. Od samego początku tj.  po stłumieniu rewolty „ukraińskiej" w Małopolsce Wschodniej w roku 1918 , Konowalec przebywa w Berlinie i stamtąd kieruje akcją terrorystyczną za pośrednictwem kilku podległych mu central łącznikowych U. O. W. Jest ich niewiele i mieszczą się w Gdańsku, Wrocławiu, Katowicach i Krakowie. Drogą przez Gdańsk i Górny Śląsk idzie do Lwowa cały materiał potrzebny do sabotażów - w pierwszym rzędzie broń i materiały wybuchowe.

Wiemy skądinąd, że Konowalec pozostaje w ścisłym kontakcie z niemieckim sztabem generalnym, ostatnio zaś przy pomocy wywiadu zostało ustalone, że otrzymał z tego źródła 100 tys. marek na przeprowadzenie sabotażu i uniemożliwienie regularnej komunikacji kolejowej expressu Lwów - Bukareszt. Zamiary kół wojskowych niemieckich są oczywiście jasne w tej sprawie. Idzie o wywołanie wrażenia w kolach zainteresowanych, że i na tym odcinku Polska nie reprezentuje czynnika ładu i bezpieczeństwa.

BRON POCHODZENIA NIEMIECKIEGO.

„Ukraińcy" i Konowalec odgrywają tu smutną rolę wykonawców tych zamierzeń niemieckich. Drobny na pozór fakt posiadania przez członków U. O. W. rewolwerów systemu „Orgesch" nieużywanych zupełnie w Polsce, a używanych natomiast wyłącznie przez niemiecką policję, jest druzgocącym dowodem, który świadczy - kto zaopatruje naszych terrorystów w broń. Rewolwery systemu ..Orgesch" - jak wykazały to również liczne procesy, - posiadają w Polsce tylko terroryści z U. O. W. Wreszcie jest także faktem, że U. O. W. prowadzi akcję szpiegowską na rzecz tylko Niemiec i trudno pomyśleć, aby robione to było bezinteresownie i z prostej sympatii dla Rzeszy.

Już jednak dzisiaj należy sobie uprzytomnić, że w wewnętrznych naszych sprawach rolę kierownicza odgrywają siły nam wrogie i obce. Niemcy interesują się żywo sprawą „ukraińską" w Polsce, przygotowując sobie na przyszłość na tym terenie materiał palny do swoich celów. Byłoby znacznie łatwiej zlikwidować terror „Ukraińców", gdyby udało się przerwać podziemną nić, łączącą ich z Berlinem. W tym kierunku społeczeństwo i władze odpowiedzialne za spokój w kraju wytężyć winny swoją uwagę. (POLONIA 2 PAŹDZIERNIKA 1930).

Potem nadszedł rok 1939 i  zbrodnia Ukraińców wobec narodu i państwa polskiego -  wespól z agresorami niemieckim i sowieckim. W grudniu 2021 Ukraina zablokowała/uniemożliwiła regularną komunikację tranzytową kolejową Ukraina-Polska.  W 2017 prasa donosiła: Polskie służby graniczne ujawniły ostatnio kilka przypadków prób przemytu broni i amunicji z Ukrainy. Działo się to już po aneksji Krymu przez Rosję.  KONOWALEC „WCIĄŻ ŻYWY” I SŁUŻY PRZYKŁADEM.

W jakim celu przekazujemy Ukraińcom polską broń, może powinniśmy ją sprzedać, tak łatwo przychodzi im handel, nie stracą.Zresztą to Ukraina winna jest Polakom i Polsce zadośćuczynienie za zbrodnię, wypędzenie i przejęcia mienia.

Ustawicznego lawirowania Ukrainy między naszymi wrogami doświadczamy od wieków i tracimy  z tego powodu  naród i majątek narodowy.

Wiadomo, że działała grupa idących w tym okresie ręka w rękę z nazistami nacjonalistów ukraińskich w Krakowie, ale także i we Lwowie –pisał Jacek Trznadel (Kolaboranci). Curkowski, wpływowa postać w Związku Pisarzy Sowieckich we Lwowie, od wkroczenia Wehrmachtu był jawną postacią współpracującą z Niemcami. Wspomina o tym w pamiętniku Jan Brzoza, również członek tego Klubu Pisarzy, członek Komunistycznej Partii Zachodniej Ukrainy:

Gdy tylko pojawił się w mieście pierwszy żołnierz niemiecki na motocyklu, już banda banderowców z Olijnykiem na czele wpadła do Klubu. Demolowali urządzenia, zdzierali portrety, szukali papierów. Uzbrojeni w żelazne łomy zaczęli bić, kogo jeszcze spotkali w Klubie. [...] Tak samo sekretarz Klubu, „poeta” ukraiński Curkowski zaraz na drugi dzień po wkroczeniu Niemców objął wysokie stanowisko w administracji miasta. Ten sam Curkowski, ważna osobistość w Klubie (pisarzy sowieckich), od której wiele zależało, jak na przykład zasiłki, przepustki, przydziały żywności czy mieszkań. Ten sam, który otwierał i zamykał różne uroczystości kulturalne i polityczne, nie omieszkając na każdym kroku zaznaczyć, że „władza radziecka”, że „genialny wódz", że „słoneczko wyzwolenia” itp. Okazało się, że było wielu jemu podobnych. (Jan Brzoza , Moje przygody literackie).

A czym zajmował się Jan Brzoza w Klubie Pisarzy? Otrzymałem pracę w bibliotece Klubu. Praca moja polegała na układaniu i zapisywaniu książek do katalogu według alfabetu autorów. Książki zostały zabrane z  kilku prywatnych bibliotek, przeważnie wypożyczalni a także dawnego Koła i Kasyna Literacko-Artystycznego. Moją przełożoną była Ukrainka, panna o wiele młodsza ode mnie. Miałem też obowiązek odrzucania wszystkich książek antyradzieckich, faszystowskich, antysemickich i szowinistycznych.

Do tego samego obowiązku poczuwał się Jerzy Borejsza po zajęciu Lwowa przez sowietów. Należał przed wojną do KPP a potem donosił na kolegów pisarzy do NKWD. Został dyrektorem Ossolineum gdzie z udziałem delegowanych z Moskwy i Kijowa zajmował się usuwaniem książek a nawet kartek katalogowych „niewłaściwych” autorów. Kierował  też  zespołem do przygotowania programu i podręczników (sowieckich), w zespole był też  Ukrainiec P.K.Wołyński.

To bardzo charakterystyczne, że kłamliwą broszurę propagandową o Katyniu, wydaną w 1944 roku nakładem Związku Patriotów Polskich w ZSRR (Prawda o Katyniu Moskwa 1944) otwierają artykuły propagandowe dwojga działaczy i pisarzy grupy lwowskiej: Wandy Wasilewskiej i Jerzego Borejszy- pisze Jacek Trznadel.  Trudno określić te teksty inaczej niż jako nikczemne. Autorzy albo znali prawdę, albo łatwo mogli o niej domniemywać. Interesowała ich tylko propaganda. W cytowanym niżej wywiadzie Zawiślańskiego z Włodzimierzem Sokorskim ten ostatni mówi, że kiedy był w 1944 roku w lesie katyńskim, nie miał złudzeń co do straszliwej prawdy. W tekście zatytułowanym Mord w Katyniu Wasilewska pisała między innymi:

„Wywlekli Niemcy z mogił ciała swoich ofiar, rozkrzyczeli na cały świat nikczemne kłamstwo. Biciem, torturami, przekupstwem sfabrykowali świadków. Zniszczyli dokumenty, które świadczyły przeciw nim. Sfabrykowali «komisje», które pracowały pod ich dyktando. (Jacek Trznadel Kolaboranci)