jak zginął Kat Warszawy Franz Kutschera
Dowódca SS i policji na dystrykt warszawski zginął w wyniku zamachu przeprowadzonego 1 lutego 1944 r. w Alejach Ujazdowskich. Zastrzelili go żołnierze oddziału specjalnego Kedywu Komendy Głównej AK „Agat-Pegaz”
Zamach na Kutscherę był najważniejszą z zakończonych sukcesem akcji bojowych wymierzonych w wysokiego dygnitarza niemieckiego na terenie Generalnego Gubernatorstwa. Odpowiedzialnego za niespotykany terror, którego celem było zastraszenie ludności cywilnej i sparaliżowanie polskiego ruchu oporu.
Przygotowania do akcji
Historycy szacują, że od 16 października 1943 r. do 16 lutego 1944 w 35 publicznych egzekucjach na ulicach Warszawy oficjalnie rozstrzelano 1763 osoby. Jednocześnie w tym samym czasie dokonywano także egzekucji niejawnych, głównie w ruinach warszawskiego getta, w rzeczywistości liczba ofiar sięgnęła mniej więcej 5 tys. Informacje o rozstrzeliwaniach, dokonywanych na podstawie doraźnych wyroków, umieszczano od razu na plakatach. Obwieszczenia te były sygnowane podpisem: „Dowódca SS i Policji na Dystrykt Warszawski”. Za nim krył się Franz Kutschera.
Już w listopadzie 1943 r. Kierownictwo Walki Podziemnej wydało na niego wyrok śmierci, umieszczając go jednocześnie na jednym z pierwszych miejsc celów tzw. akcji „Główki”. Wykonanie wyroku powierzono dowódcy Kedywu płk. Augustowi Fieldorfowi „Nilowi”.
Bezpośrednio na trop Kutschery wywiad AK wpadł przypadkiem. Aleksander Kunicki „Rayski”, szef komórki wywiadu „Agatu” (w styczniu 1944 r. nazwę oddziału zmieniono na „Pegaz”), często przebywał w dzielnicy policyjnej. Dowiedział się, że dowódca SS i policji na dystrykt warszawski pracuje w mieszczącej się w willi Gawrońskich - przedwojennej siedzibie Poselstwa Holenderskiego - w Alejach Ujazdowskich 23. 17 grudnia Kunicki zameldował o wynikach swego wstępnego rozpoznania dowódcy „Agatu” Adamowi Borysowi „Pługowi”, a ten szefowi Kedywu „Nilowi”. Na odbywającej się wkrótce po tym odprawie dowódców oddziałów dywersyjnych Kedywu Fieldorf poinformował o wyroku śmierci wydanym przez Kierownictwo Walki Podziemnej na Kutscherę, wyznaczając na jego wykonawcę „Agat”.
Wkrótce też wywiad AK zdobył zdjęcie Franza Kutschery, a w toku śledztwa zgromadzono wiele istotnych dla planowanej akcji szczegółów. Kunicki ze swoim zespołem zauważyli, że limuzyna opel admiral (sporadycznie był to inny samochód) przyjeżdżała pod dom krótko przed 9 rano i czekała przed bramą około 5-10 min. Auto przyjeżdżało zwykle od strony Alej Ujazdowskich, sporadycznie od strony ul. Koszykowej. Kutscherze, który zawsze zajmował miejsce obok kierowcy, zazwyczaj towarzyszył jeszcze jeden oficer, zawsze ten sam, który zajmował miejsce na tylnym siedzeniu. Auto nigdy nie zatrzymywało się przed siedzibą Dowództwa SS i Policji, tylko wjeżdżało na dziedziniec.
Ostatnie szczegóły i decyzja
W styczniu 1944 r. rozkaz wykonania wyroku otrzymał dowódca I pluton „Agatu” („Pegaza”) Bronisław Pietraszewicz „Lot”. Przystąpił on do opracowania szczegółowego planu akcji, który następnie przeanalizowali wszyscy jej uczestnicy, zgłaszając swoje uwagi.
Nieregularność godzin powrotu Kutschery do domu wykluczyła przeprowadzenie akcji po południu. Postanowiono przeprowadzić ją w godzinach rannych, kiedy około godz. 9 w drodze do pracy generał będzie przejeżdżał krótki odcinek Alej Ujazdowskich do siedziby Dowództwa Policji i SS. Odmierzona krokami odległość pomiędzy tymi dwoma budynkami wynosiła tylko 140 metrów. Z powodu niewielkiego ruchu przechodniów oraz bliskiej odległości od siedzib Gestapo i Ordnungspolizei w alei Szucha oraz Kripo w Alejach Ujazdowskich zrezygnowano z przeprowadzenia zamachu przed domem Kutschery w al. Róż 2.
Z kolei przeprowadzenie ataku pod siedzibą SS - co zaproponował „Lot” - wiązało się ze zwiększonym ryzykiem strat w przypadku przedłużającej się walki z ochroną pałacyku oraz spieszącymi jej z pomocą żołnierzami niemieckimi i policją, stacjonującymi w tej części miasta (m.in. dwa bataliony policji były skoszarowane w domu poselskim przy ul. Wiejskiej), a także stałymi patrolami pieszymi i zmotoryzowanymi oraz agentami niemieckiej służby bezpieczeństwa stale przemierzającymi trasę aleja Szucha - plac Trzech Krzyży. Tam Kutschera mógł też łatwiej przedostać się do budynku i zniknąć z pola ostrzału. Samochód z generałem musiał być zatem zatrzymany i zablokowany jeszcze na jezdni Alej Ujazdowskich, przed wykonaniem manewru skrętu w lewo i przejechaniem przez tory tramwajowe, chodnik i dalej, za ogrodzenie siedziby Dowództwa SS.
„Lot” dobierał wykonawców akcji starannie. Grupa miała liczyć 11 osób. Większość z nich znała się jeszcze z działalności w organizacji samokształceniowej „Pet”, której członkowie - wśród nich Bronisław Pietraszewicz - w 1943 r. weszli w skład „Agatu”, tworząc jego I pluton. Jego członkowie wywodzili się z dwóch środowisk: inteligenckiej młodzieży z urzędniczego Żoliborza oraz robotniczego Starego Miasta. Punkt zbiórki, pobrania broni i wymarszu znajdował się w mieszkaniu Marii Pisarek przy ul. Mokotowskiej 59. Część potrzebnej broni pożyczono z 2. plutonu. Została ona dostarczona do mieszkania przy ul. Mokotowskiej wieczorem 27 stycznia, w przeddzień zaplanowanej akcji.
Niestety, jeszcze tego samego dnia AK--owcy z oddziału szturmowego natknęli się w pobliżu skrzyżowania z Wilczą na patrol żandarmerii. Niemcy otworzyli ogień, jeden z żołnierzy - „Żbik” - został postrzelony w rękę. Akcję na Kutscherę trzeba było przełożyć.
Seria z automatu
1 lutego zbiórkę wyznaczono o godz. 7.30 na ul. Mokotowskiej 59. Zespół „Pegaza” składał się z 12 osób, podzielonych na cztery grupy (wykonawców zamachu, ubezpieczenie, kierowców oraz sygnalizację): Bronisław Pietraszewicz „Lot” - dowódca i wykonawca wyroku; Stanisław Huskowski „Ali” - zastępca dowódcy i ubezpieczenie; Zdzisław Poradzki „Kruszynka” - drugi wykonawca; Michał Issajewicz „Miś” - kierowca; Marian Senger „Cichy” - ubezpieczenie, Zbigniew Gęsicki „Juno” - ubezpieczenie; Henryk Humięcki „Olbrzym” - ubezpieczenie; Bronisław Hellwig „Bruno” - kierowca wozu; Kazimierz Sott „Sokół” - kierowca; Maria Stypułkowska-Chojecka „Kama” - sygnalizacja; Elżbieta Dziębowska „Dewajtis” - sygnalizacja oraz Anna Szarzyńska-Rewska „Hanka” - sygnalizacja.
Wydarzenia potoczyły się zgodnie z planem. O godzinie 9.06 „Kama” zasygnalizowała wyjście Kutschery z kamienicy w al. Róż, po czym również „Dewajtis” i „Hanka” kolejno przekazały umówione znaki. „Lot” dał sygnał do rozpoczęcia akcji. Widząc to „Miś”, siedzący za kierownicą adlera stojącego z włączonym silnikiem na ulicy Piusa XI na wysokości pałacu Rembielińskiego, powoli ruszył z miejsca. Następnie skręcił w lewo w Aleje i wyjechał na spotkanie jadącej z naprzeciwka limuzynie z Kutscherą.
„Miś”, jadący początkowo prawym pasem, po chwili zjechał na środek ulicy, tak aby nie przepuścić nadjeżdżającej z naprzeciwka limuzyny ani z lewej, ani z prawej strony. Widząc jednak, że niemieckie auto nie zwalnia, zjechał na lewy pas. Kierowcy zaczęli hamować i oba auta zatrzymały się. Samochód Kutschery został zablokowany.
Do niemieckiego auta podbiegł najpierw „Lot”, a za nim „Kruszynka”. Polski dowódca jako pierwszy z odległości jednego metra otworzył ogień do Kutschery oddając serię ze stena w opuszczone szyby boczne. Jak się okazało, tego dnia generałowi nie towarzyszył adiutant. „Kruszynka” przebiegł dookoła niemieckiego samochodu i oddał w Kutscherę serię z automatu. Dołączył do niego „Miś”, który wyskoczył ze swego auta. Widząc, że niemiecki generał jeszcze się poruszał, „Miś” oddał do niego kilka strzałów. Wspólnie wyciągnęli z samochodu ciężko rannego Kutscherę. Zaczęli przetrząsać kieszenie generała w poszukiwaniu jego dokumentów, których dostarczenie dowództwu stanowiło wymagane potwierdzenie wykonania zadania. Dokumentów nie udało się jednak odnaleźć, wobec czego żołnierze zabrali tylko pistolet i teczkę Kutschery.
Straty niemieckie wyniosły pięć osób (Franz Kutschera, jego kierowca, dwóch Niemców przed gmachem Dowództwa SS i Policji w Al. Ujazdowskich 23 oraz niemiecki policjant na moście Kierbedzia), a dziewięć osób zostało rannych. Po stronie polskiej straty, wraz ze zmarłymi w następnych dniach w warszawskich szpitalach „Lotem” i „Cichym”, wyniosły czterech zabitych i dwóch rannych.
W ocenie dowództwa Armii Krajowej akcja, pomimo bardzo trudnych warunków, została przeprowadzona precyzyjnie i zgodnie z planem w sposób, z którego oddział mógł być dumny. Rozkazem z dnia 25 marca 1944 r. Komendant Główny AK nadał Bronisławowi Pietraszewiczowi „Lotowi” Order Virtuti Militari V klasy, a dziesięciorgu uczestnikom akcji („Sokołowi”, „Juno”, „Cichemu”, „Olbrzymowi”, „Kruszynce”, „Misiowi”, „Bruno”, „Hance”, „Kamie” i „Dewajtis”) - Krzyże Walecznych po raz pierwsz
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 189 widoków