Emigrant polski z dumą dziś przyznaje się do polskości, a niejeden z potomków naszych wychodźców przypomina sobie swoje polskie pochodzenie i nie wstydzi się go, ale przeciwnie, chlubi się niem. Dlaczego? Ponieważ istnieje znowu Polska, istnieje państwo - mocarstwo polskie, które w ciągu 15 lat od wskrzeszenia zdołało sobie zdobyć uznanie i szacunek ludów i państw całego świata. Rzucony więc za oceany, w obce sobie otoczenie, rodak nasz nie ma potrzeby wstydzenia się swej polskości i wskazuje na przeogromny dorobek Polski wskrzeszonej - Stanisław Zieliński, na 15 rocznicę odzyskania niepodległości zaprezentował 449 sylwetek Polaków znanych w świecie z prac naukowych, badawczych, odkrywczych, artystycznych. Wybitne czyny Polaków na obczyźnie, Wilno 1935, Nakładem Światowego Związku Polaków z Zagranicy. Polonia i Polacy.
Przywróćmy do powszechnej pamięci dzieła wspaniałych Rodaków, przedstawicieli polskiej elity różnych stanów, którzy zsyłani, wypędzani, skazywani na banicję polityczną i ekonomiczną, eksterminowani w łagrach, obozach i własnych domach wskutek nienawiści sąsiadów niemieckich, rosyjskich, ukraińskich i rodzimych wyznawców marksistowskiej ideologii nie wyparli się narodowości. Dziękuję Polonii i Polakom za Granicą za ich przodków i potomków, którzy rozproszeni po świecie chlubią się Rzeczypospolitą.
A co oferuje nam Minister Jarosław Gowin w 100. odzyskania Niepodległości? Chce tworzyć "polskie" elity z Ukraińców. Efekty już są, choćby w tekście „Historia Uniwersytetu Lwowskiego” Anny Barańskiej w biuletynie Towarzystwa Miłośników Lwowa i Kresów Południowo Wschodnich -Oddział Stołeczny. Autorka pisząc o początkach czyli o kolegium jezuickim podaje nazwisko tylko jednego absolwenta – Bohdana Chmielnickiego (sic!!).
Promocja Rusina odpowiedzialnego za wyniszczenie ziem Rzeczypospolitej i barbarzyńską rzeź polskiej elity, również Lwowa - gdy pod jego mury w 1648 roku podstąpiła krociowa kozacko - tatarska armia z Chmielnickim na czele. Lwów choć opuszczony przez wodzów koronnych i wojska, które go bronić miały, staje się przedmurzem Polski całej. Miasto dobrowolnie pali swe przedmieścia, wszelkie groźby, namowy poddania i okupienia się przez wydanie wszystkich żydów na rzeź , odrzuca z oburzeniem, broni się przez dwa tygodnie z całą odwagą i poświęceniem pod wodzą doświadczonego Krzysztofa Arciszewskiego, generała artyleryi koronnej i burmistrza Marcina Grozweiera. Jeszcze ślady strasznej ruiny po tem oblężeniu nie zatarły się nawet częściowo, gdy w 1655 r. nowe krociowe zastępy Chmielnickiego i posiłkującej go armii moskiewskiej pod Buturlmem podstąpiły pod Lwów. Szczęściem było dla miasta, że posiadało wśród murów swoich takiego wodza jak Krzysztof Grodzicki, który zawczasu poczynił należyte do obrony przygotowania. (Z dziejów samorządu Lwowa).
Po powstaniu listopadowym we Lwowie powstały organizacje konspiracyjne, należy wymienić chociażby Franciszka Smolkę, któremu Lwowiacy zawdzięczają powstanie Kopca Unii Lubelskiej, czy poetę Karola Szajnochę – pisze Anna Barańska.
Karol Szajnocha był historykiem, zredagował znakomity pierwszy numer Dziennika Literackiego, pracował w redakcji Gazety Lwowskiej ale przede wszystkim efektem jego gruntownych i pracowitych studiów historycznych nad dziejami Polski były dramaty i powieści historyczne wydawane w Bibliotece Warszawskiej, Tygodniku Polskim, Bibliotece Ossolińskich. W 1852r. objął stanowisko kustosza w Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich, z działania którego coroczne sprawozdania mówiły o stałym i żywym związku Ossolineum z instytucyami naukowemi Polski i zagranicy. Ożywia się coraz bardziej korespondencya, mnożą się kwerendy. Z pośrednictwa naszego korzystał też długi poczet uczonych i poszukiwaczy. Korzystali z tych zasobów profesorowie Uniwersytetu jak i przekazywali swoje wiekopomne dzieła do Zakładu.O tym Anna Barańska nie wspomniała.
Jeśli chodzi o inicjatywę Franciszka Smolki, któremu Polacy a nie lwowianie zawdzięczają sypanie kopca, część Rusinów ówczesnych drażniły te symbole zbratania narodów. Z drukarni rusofilskiego Instytutu Stauropigijskiego wyszedł po rusku i po niemiecku zredagowany: „Protest der ruthenischen Nationalen gegen die alienfällige Deutung der sogenannten Lubliner Union, als eines rechtlich zu Stande gekommenen Aktes, veröffentlicht anlässlich der 300-jährigen, von den galizischen Polen in Lemberg zu veranstaltenden Gedenkfeier.
Przedstawicielka polskiej elity, Władysława Jabłońska pisze o Zakładzie Narodowym im. Ossolińskich we Lwowie: W kwietniu 1827 roku wjeżdżał na ulice Lwowa długi szereg wozów, obciążony 52 wielkimi skrzyniami, w których starannie upakowano bibliotekę zgromadzoną w Wiedniu przez Józefa Maksymiliana Ossolińskiego. Mimo 36 lat spędzonych na obczyźnie ten wielki bibliofil do końca życia pozostał najwierniejszym synem swego kraju, obracając cały swój majątek oraz poświęcając wszystkie swoje myśli i wysiłki na zebranie pięknej kolekcji książek i rękopisów, grafiki i numizmatów z zamiarem ofiarowania ich swemu narodowi. Opracowana przez niego w najdrobniejszych szczegółach ustawa, zatwierdzona w 1817 roku przez cesarza Franciszka I, powołała do życia Zakład Narodowy Ossolineum, który umieszczony we Lwowie, ówczesnej stolicy zaboru austriackiego, w ciągu długich lat swego istnienia służył nauce i kulturze polskiej, rozsławiając nazwisko swego założyciela nie tylko w całej Polsce, ale i za granicami kraju.
W czasie I wojny światowej, po wkroczeniu wojsk rosyjskich uniwersytet został zamknięty - Anna Barańska przeoczyła fakt, iż my Polacy walczyliśmy w tej wojnie o odzyskanie niepodległości i odzyskaliśmy ją w1918 roku (sic!) ale zauważyła, że w 1918 roku wybuchła polsko-ukraińska bitwa o Lwów, w którą zaangażowanych było wielu studentów Uniwersytetu Lwowskiego. Ostatecznie 22 listopada 1918 roku Ukraińcy opuścili miasto, a na gmachu uczelni wywieszono polską flagę.
„Ostatecznie” „opuścili” miasto ale nie „opuścili” przedmieść Lwowa i polskich ziem prowadząc wojnę przeciw Rzeczypospolitej wymęczonej wojną i walką z zaborcami o odzyskanie niepodległości. Studenci i profesorowie uniwersytetu im. Jana Kazimierza a także dzieci i młodzież oraz inni przedstawiciele polskiej elity intelektualnej Lwowa nie tylko byli zaangażowani ale tracili życie walcząc o 600. letnią stolicę Ziem Wschodnich Rzeczypospolitej. Leżą pochowani z honorami oddanymi przez całą Polskę na Cmentarzu Orląt Lwowskich na Łyczakowie we Lwowie ale i na Powązkach Warszawskich. A Ci co przeżyli i Polsce potem służyli byli mordowani podczas drugiej wojny światowej też po to, byśmy nigdy o nich nie wiedzieli.
O dorobku naukowym w okresie międzywojennym Uniwersytetu autorka pisze niewiele prezentował wysoki poziom pod względem naukowym – badania prowadził Rudolf Weigl.. z naukami humanistycznymi na uniwersytecie związani byli chociażby Marian Hemar, Jan Kasprowicz… Bardzo obszernie autorka zajęła się innym tematem: niestety, nadal istniały konflikty na tle narodowościowym. Wśród polskich nacjonalistów, we Lwowie skupionych głównie przy Związku Akademickim Młodzieży Wszechpolskiej, zaczęły przybierać na sile postawy antysemickie…. również część mieszkańców miasta Lwowa, informacje o wystąpieniach antyżydowskich z innych miast. Studenci skupieni w organizacjach narodowych prowokowali antysemickie akcje, żądali gett ławkowych … Wciąż w tle wydarzeń o charakterze antysemickim pojawiały się marsze antyukraińskie, na co Ukraińcy odpowiadali organizując demonstracje antypolskie. Za sprawą „prorektora Longchamps'a de Berier’a” takie getta powstały. Z przejęcia Anna Barańska nie podała imienia prorektora Uniwersytetu.
30 czerwca 1941 roku hitlerowcy wkroczyli do Lwowa. W dniach 3-4 lipca przeprowadzili mord na polskich profesorach lwowskich uczelni i ich rodzinach. Ofiarą tej zbrodni był między innymi ostatni polski rektor Uniwersytetu Lwowskiego, wspominany już kilkakrotnie Roman Longchamps de Berier – autorka po raz pierwszy w tekście i ostatni użyła przymiotnika „polski” w odniesieniu do profesorów Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie.
Do Lwowa nie hitlerowcy wkroczyli a Niemcy napadli na Lwów, gorąco witani przez część Ukraińców. Rzezi polskich profesorów lwowskich dokonali Niemcy na podstawie listy studentów ukraińskich a świadkiem w procesie w Norymberdze była Karolina Lanckorońska, historyk, historyk sztuki- przedstawiciel nauk humanistycznych- Profesor Uniwersytetu im. Jana Kazimierza we Lwowie.
Przedstawicielka polskiej elity Anna Fastnacht-Stupnicka napisała wielostronicową biografię profesora, kilka zdań przytaczam: Ostatni rektor Uniwersytetu Jana Kazimierza, profesor prawa, jeden z najwybitniejszych polskich cywilistów, członek Komisji Kodyfikacyjnej RP i współtwórca kodeksu zobowiązań, obrońca Lwowa w 1918 i 1939 roku. Mowa o Romanie Longchamps de Bérier, przedstawicielu rodu, którego zasługi wpisują się w historię Polski od XVIII wieku. Kodeks zobowiązań ocenia się jako najwyższe osiągnięcie polskiej myśli prawniczej XX wieku, „regulację nowoczesną i jasną, która w umiejętny sposób pogodziła dwa modele: francuski i germański, a jednocześnie wprowadziła wiele rozwiązań nowych i oryginalnych”. Był powszechnie szanowany i lubiany, miał czterech synów, z których trzech zostało aresztowanych i zamordowanych razem z nim 4 lipca 1941 roku na Wzgórzach Wuleckich. Jego dziadek przerwał studia medyczne w Wiedniu by razem z bratem bliźniakiem (który również przerwał studia, ale prawnicze) wziąć udział w Powstaniu Listopadowym. Na Cmentarzu Łyczakowskim znajduje się kwatera powstańców listopadowych, tak zwana Żelazna Kompania, utworzona z inicjatywy Bogusława Longchamps de Bérier, dziadka profesora. (obecnie zasłonięta pomnikami ukraińskimi). Uhonorowany Odznaką Honorową Orlęta i odznaką „ofiarnych O.K.O.P 1920 r.” podpisaną przez gen. Józefa Hallera. Naczelnik Państwa zamianował postanowieniem z dnia 26 kwietnia 1920 r.” radcę i docenta prywatnego Romana Longchampsa profesorem nadzwyczajnym z ważnością od 1 maja”.
Praca Anny Barańskiej jak z czasu agenturalnej, sowieckiej propagandy PRL, z antypolską wersją historyków POLIN i Ukrainy. Deformowaną w PRL historię Polski, z której możemy być dumni, oddajemy do ponownego napisania przedstawicielom tych mniejszości narodowych, które jak przed wiekami realizują swoje interesy a nie interes państwa i narodu polskiego. Ciekawe, czyje interesy reprezentuje wydawca tego biuletynu jako członek zarządu Poczty Polskiej. Jak to się stało, że tekst, w którym nie ma wzmianki o odzyskaniu niepodległości przez Polskę objęty został patronatem fundacji Niepodległa z okazji stulecia odzyskania niepodległości? Czyjej niepodległości?
Abp Marek Jędraszewski w czasie Mszy św. sprawowanej w katedrze na Wawelu w 230. rocznicę uchwalenia Konstytucji 3 maja przypomniał katechizm Zofii Kossak Szczuckiej: Nie pozwól, by ubliżano Polsce, poniżając Jej wielkość i Jej zasługi, Jej dorobek i Majestat.
Nie zgadzam się na wydawanie moich pieniędzy przez Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego na dofinansowanie ubliżającej nauce i kulturze Polski „twórczości” mniejszości narodowych.