W październiku 1989 roku pojawia się w „Gazecie Wyborczej” artykuł jej naczelnego: Jakiej Polski pragniemy. Autor stwierdza w nim, że dawne podziały na komunistów i antykomunistów się skończyły, a otwierają się nowe, które przeciwstawiają zwolenników Polski otwartej rzecznikom Polski zakompleksionej i zaściankowej.
Zgodnie z tym nowym podziałem większość Polaków to uwarunkowani przez tradycję spontaniczni zwolennicy katolickiego ciemnogrodu.
Nastąpiła zmiana sojuszy. „Oni” to ogół narodu. My, oświeceni, jesteśmy dysponowani, aby tych „onych” przetworzyć. W tym szczytnym celu możemy sprzymierzyć się nawet z komunistyczną nomenklaturą. Czego jak czego, ale nacjonalizmu i klerykalizmu nie można jej zarzucić – pisze Bronisław Wildstein.
Jako przykład ataku na patriotyzm przywołuje Wildstein artykuł Tomasza Żuradzkiego (podpisywanego jako filozof i politolog ) zamieszczony na łamach Gazety Wyborczej pod tytułem Patriotyzm jest jak rasizm. Jego tezy odsłaniają podstawowe stereotypy dominującej dziś opcji lewicowej - patriotyzm to rasizm, nacjonalizm, faszyzm, dyskryminacja, naruszanie praw człowieka a zwłaszcza kobiet itp.
Efektem przetworzenia „onych” przez „oświeconą” opcję lewicową spod szyldu GW jest brak wiedzy wielu z nas, nauczycieli, środowisk naukowych, opiniotwórczych, kulturotwórczych a więc i młodzieży i dzieci, iż pod szyldem hasła : patriotyzm to rasizm, nacjonalizm, faszyzm, dyskryminacja, naruszanie praw człowieka itp. komunistyczna nomenklatura mordowała miliony Polaków broniących naszej wspólnej wolności, niepodległości, broniących praw nas wszystkich, zwłaszcza praw dzieci i kobiet.
Dlatego Marsz Niepodległości jest naszym wspólnym marszem pokoleń wdzięcznych za naszą ocaloną przez nich dla nas wszystkich wolność.
Relacja z wydarzeń na Rondzie Dmowskiego:
po wyjściu z metra Centrum o 13.40 . Ulica wokół ronda i Marszałkowska do pl. Konstytucji i ul. Świętokrzyskiej pusta (dokąd sięgał mój wzrok). Na chodnikach wokół ronda a nie na ulicy stały pojedyncze osoby lub grupki. W przejściu podziemnym nieliczni przechodzący i kolejni wychodzący, było cicho, spokojnie, uroczysty i radosny nastrój. Spacerowałam wokół ronda robiąc zdjęcia, od znajomej otrzymałam informację, iż jest przy Grójeckiej w kawalkadzie samochodów. Platforma z dźwigiem dla organizatorów stała przy chodniku przy hotelu Forum. Przy platformie i na ulicy oraz chodniku Al. Jerozolimskiej w stronę Kruczej gromadzili się uczestnicy. Obok stał samochód z nagłośnieniem, samochody Konfederacji i Młodzieży Wszechpolskiej oraz kilka osobowych i motocykli. Był spokój, uczestnicy starali się zachowywać możliwy w tych warunkach dystans. Prawie każdy miał maseczkę.
Sznur samochodów, motocykli i rowerów, które nadjechały aleją od pl. Zawiszy zatrzymał się przed rondem, spokojnie oczekiwali na sygnał przedstawiciela ochrony marszu. Od strony MDM na pustej Marszałkowskiej na wysokości Nowogrodzkiej stało trzech policjantów z drogówki, rozmawiali nie bardzo okazując zainteresowanie poruszającym się wokół ronda, jeden samochód policyjny. To samo na pustej Marszałkowskiej na wysokości ulicy Widok. Spokój...tylko komunikat z ostrzeżeniem o zakładaniu masek, utrzymanie dystansu, zagrożeniu pandemią i prośba o rozejście się, by nie zagrażać.
O 14.00 zauważyłam około 50 policjantów w szyku w pełnym rynsztunku stojących u wylotu Nowogrodzkiej. Widziałam kamerzystów kręcących im zdjęcia. W oddali widziałam i słyszałam przejeżdżające przez pl. Konstytucji duże samochody policyjne, wjeżdżały z lewej strony i przejeżdżały przed hotelem MDM w kierunku Śniadeckich.
W pierwszej chwili po wyjściu z metra myślałam, że inni tak jak ja przyszli pomachać „marszowi” samochodów. Z platformy pieśni i przemówienia. Po ich zakończeniu odśpiewaliśmy Rotę i kilku panów zapaliło pochodnie. Stałam obok i robiłam zdjęcia, nikt niczego nie rzucał, nie krzyczał, nie atakował. Było uroczyście. Potem komunikat z platformy: ruszamy, piesi lewą stroną, samochody prawą. Ruszyli wolno. Biegł człowiek po karetkę, która stała przy rondzie, karetka ruszyła, młodzi odsunęli się na wysepkę dzielącą pasy ulicy. Gdy wszyscy przeszli stanęłam bliżej Kruczej i robiłam zdjęcia jadącym od ronda samochodom, motorom, rowerom.
Było wspaniale, twarze uśmiechnięte, wymienialiśmy serdeczne spojrzenia, gesty, pozdrowienia, słowa. Wspaniali przyjezdni z całej Polski i również z Warszawy. Zdziwiłam się, że nie dojechał z Grójeckiej samochód znajomej. Nadjechały ostatnie w „niepodległościowym” peletonie samochody i zobaczyłam idącą aleją straż marszu. Koniec samochodowego korowodu, wróciłam do metra. Nic nie zapowiadało konfliktu na trasie, nie było żadnej reakcji ze strony policji drogowej. Co stało się z policją zgrupowaną przy Nowogrodzkiej nie wiem, na pewno nie pojawili się wśród nas.
A co było później czy dalej ? Dokładnie to, co jaśnie „oświeceni „ jasnowidze spod szyldu Gazety Wyborczej zapowiadali kilka dni wcześniej: „narodowcy dostaną w skórę”.
Jestem przeciwna wszelkim aktom wandalizmu i chuligaństwa, zarówno podczas Marszu Niepodległości jak i Strajku Kobiet. Jestem przeciwna zadawaniu gwałtu fizycznego jak i moralnego każdemu z nas.
Zwracam się do Marty Lempart o zaprzestanie wzywania nas do walki, według niej, z katolickim ciemnogrodem. Jest to taka sama mowa nienawiści, jak chuligańskie akty podczas Marszu Niepodległości.