żeby świat w to uwierzył, że droga do cywilizacyi prowadzi tylko przez Niemcy

Przez Bożena Ratter , 15/12/2019 [00:58]

Dr Oswald Balzer, prof. uniw. lwowskiego
List Otwarty do
Dr Teodora Mommsen prof. uniw. berlińskiego
z powodu jego odezwy „An die Deutschen in Oesterreich” umieszczonej w „N.F.Presse” z  31. paźdz. 1897.

Jaśnie Wielmożny Panie !

Wypowiedziałeś Pan doniosłe słowa. Pokąd z ław wzburzonego parlamentu padały obelżywe przeciw Słowianom wyrazy o ich „niższej wartości”, można je było zbyć krótkiem: Guarda e passa, bo się nie zrodziły ani z zastanowienia, ani ze znajomości rzeczy, a jedynym ich argumentem i poparciem była piana na ustach mówców i bicie o pulpity. Ale obecnie rzecz się zmieniła. W tej samej sprawie zabiera głos mąż nauki, który pracami swemi zdobył sobie rozgłos w Europie, którego zdanie, jeśli w rozgrywającym się sporze politycznym ma mieć jakie znaczenie, to chyba przez to, że się wspiera na jego powadze naukowej, o którym przypuszczać winniśmy, że go praca całego życia zaprawiła dążnością szukania i głoszenia prawdy. Odzywa się mąż, który wykazał, że umie się wznieść ponad małostkowe uprzedzenia narodowościowe, kiedy w najbliższym czasie po ukończeniu wojny z r. 1870-71 tak usilnie i skwapliwie starał się o nawiązanie stosunków naukowych z Akademią francuską. Głos jego idzie dalej i rozbrzmiewa donośniej, niż głosy pospolitych szowinistów politycznych; świat, który naukę czci w jej przedstawicielach, uważając ich za głosicieli prawdy, skłonny jest dać wiarę twierdzeniom, jakie z ust ich padają.

Surowe to są słowa, jakie Pan wypowiedziałeś; surowsze od tych, na jakie się odważyli rozbijający pulpity mężowie stanu. Nie ma już wcale mowy o „niższej wartości" Słowian; nazwałeś ich Pan wprost „apostołami barbarzyństwa, którzy niemiecką pracę pół tysiąca lat pogrzebać pragną w przepaściach swojej dzikości". Nie było dotąd historyka, któryby twierdzenie takie, nie powiem udowodnił, ale chociażby tylko gołosłownie poważył się wypowiedzieć. (…). Oczekujemy dowodów. Wymaga tego Pańska powaga naukowa, wymaga tego Pański siwy włos, który zbielał w pracy nad szukaniem prawdy; wymaga tego Pańska godność człowiecza, która żądając szacunku dla siebie, nie powinna targać nikogo bez uzasadnionej i wykazanej podstawy.

Po słowach tych nastąpił naukowy wywód profesora Oswalda, znakomitego historyka prawa i ustroju, profesora i rektora Uniwersytetu Lwowskiego, dyrektora Archiwum Krajowego Aktów Grodzkich i Ziemskich we Lwowie, twórcy i prezesa Towarzystwa Naukowego we Lwowie, obrońca sprawy Morskiego Oka. Dr Oswald Balzer dokonał analizy porównawczej wszystkich czynników mających wpływ na tworzenie się narodu i kultury niemieckiej i słowiańskiej. Wywód swój zakończył słowami:

W wyższym stopniu politycy i germanizatorowie, aniżeli cywilizatorowie, zidentyfikowali pojęcie kultury z pojęciem swojego państwa i narodowości; rozumieli i chcieli wmówić w świat, chcieli nawet, żeby świat w to uwierzył, że droga do cywilizacyi prowadzi tylko przez Niemcy, i że  nie ma większego szczęścia dla innych ludów, jak dostać się tą drogą do wyższej doskonałości. Ogłosili się patentowanymi opiekunami wszystkich, którzy później od nich pracę cywilizacyjną poczęli, nie pytając się wcale o to, czy inni tej opieki chcą, i nie licząc się z tem, że mogą samodzielnie pracować dla kultury, otrzymawszy w posagu od Boga to samo, co i Niemcy uzdolnienie. (…)
A więc precz z ogródkami! Okrzyk zgrozy, jaki się wydarł z piersi Pańskich, to nie było wołanie o pomoc z powoda zagrożonej kultury, to był jęk boleści i rozpaczy z powodu wysuwającej się z rąk Niemców supremacyi. Trzeba rzeczy nazywać po imieniu i nie uciekać się pod płaszczyk kultury tam, gdzie chodzi o inne widoki i cele. Leży to nie tylko w interesie prawdy, ale i Niemców samych.

Niemcy nieśli kulturę pomiędzy Słowian przeważnie tylko za cenę wyrzeczenia się ich najwyższego dobra, swojej narodowości; gdzie Słowianie tej ceny zapłacić nie chcieli, tam stawiali oni wprost przeszkody ich samoistnemu rozwojowi cywilizacyjnemu, tam nie dozwalali im rozszerzać kultury dalej, choć chełpią się sami, że jej bez przestanku wiernie służyli. Narody słowiańskie, które nie straciły swej narodowości, a przecież stały się narodami kulturalnymi, stały się nimi mimo, a nawet wbrew woli Niemców. Oto, dlaczego się im podoba nazywać ich dzikimi i barbarzyńskimi. …Kultura niemiecka nie jest ani pierwszą, ani ostatnią, ani jedyną, która by prowadziła do doskonałości.

Minęły 122 lata a słowa  prof. Oswalda Balzera są nadal aktualne.  Niemieccy neomarksiści przekonują a nawet przekonali już świat, że droga do "wyższej doskonałości"  prowadzi tylko przez szkołę frankfurcką, neomarksistowską ideologię, która wkrada się we wszystkie działania (finansowane przez  zwolenników szatańskiej koncepcji, ideologii śmierci) zmierzające do pozbawienia człowieka woli używania rozumu, woli bycia wolnym, niezależnym i samodzielnym, z prawem i możliwością  pracy, prawem do zachowania tożsamości, prawem do trwania w kulturze zgodnej z prawem naturalnym, zgodnej z cywilizacją chrześcijańską. Neomarksistowski  patent to podstępnie  wdzierająca się we wszystkie aspekty naszego życia antykultura, która ma zmusić  nas do wyrzeczenia się najwyższego dobra czyli tożsamości.

Trudno nam się bronić, brakuje nam na uniwersytetach, w szkołach , instytutach, urzędach  obrońców na miarę profesora Oswalda Balzera. Skuteczna likwidacja polskiej inteligencji w czasie wojny przez odwiecznych naszych wrogów a później przez rodzimych komunistów skutkuje tym, że wyrastający z komunistycznego proletariatu niektórzy profesorowie bezrozumnie dystrybuują lewacką ideologię, czego dowodem jest propozycja prof. Magdaleny Środy by zwierzętom nadać obywatelstwo.

Mamy we własnych szeregach zwolenników niszczycielskiej lewackiej ideologii, którzy szkodzą oszczerczymi donosami i propagandą naszemu narodowemu istnieniu  nie tylko w kraju ale poza jego granicami. A przede wszystkim dokonują destrukcji młodego pokolenia.

Olga Tokarczuk, której książki są szkolnymi lekturami nie tylko kłamliwie oskarża Polaków o kolonializm, antysemityzm i dyskryminację mniejszości. Podważa wiarygodność i autorytet instytucji państwowych, choćby Lasów Państwowych w książce Prowadź swój pług przez kości umarłych. Nakręcony według tej książki film "Pokot" to przedstawienie Polaków jako "apostołów barbarzyńca" czyli tak jak mówił prof. Teodor Mommsen. Za moje, podatnika pieniądze, wydawane są te oszczerstwa i na nich edukuje się młodzież. Olga Tokarczuk lokuje lewacką ideologię w swoich produktach, książkach czy spotkaniach autorskich, na których obwieszcza np.  iż za 30 lat zwierzę będzie równe człowiekowi. We  wstępie do książki Judith Butler Gender Trouble, Feminizm i obalenie tożsamości Olga Tokarczuk pisze: praktyczne zastosowanie zawartych tam intencji stałoby się prawdziwą rewolucją obyczajową, społeczną i cywilizacyjną. Kto wie czy nie byłby to przewrót na miarę kopernikańskiego. 


Zdewaluowało się pojęcie nauki, wiedzy, naukowca...zwłaszcza w naukach humanistycznych, gdzie nauka zastąpiona została ideologią. Nieliczni, którzy  zachowali rozsądek, rozum, uczciwość i mają odwagę ich używać zostają potępieni a nawet zmuszeni do ustąpienia. Znikąd pomocy, minister Gowin położy się Rejtanem, jeżeli ktoś będzie próbował na uczelniach ograniczać wolność słowa zwolennikom ideologii gender. Szkoda, że nie położy się Rejtanem w Parlamencie Europejskim broniąc nas przed barbarzyństwem lewaków.

Bo przecież  nie o wolność słowa, nie o tolerancję, nie o równość  tu chodzi ale o zgodę na dystrybucję narzucanej przez neomarksistów ideologii ,  czyli  zgodę na stopniowe ale ustawiczne prowadzenie w przedszkolach, szkołach, uniwersytetach, kulturze, sztuce, nauce polityki obalania tożsamości.

W wywiadzie minister Gowin powiedział : trzeba budować instytucje. Wspomniałem już o roli IPN. Ale jest instytucja, która wywarła jeszcze większy wpływ na świadomość historyczną Polaków, Muzeum Powstania Warszawskiego. W obecnej kadencji premier Gliński stworzył Instytut Pileckiego.

No cóż, jeśli minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego uważa, że znajomość historii wspaniałej Rzeczypospolitej a przede wszystkim wielkich Polaków ma ograniczyć się do historii Powstania Warszawskiego i Witolda Pileckiego i jeśli nauką, badaniami  i propagowaniem wiedzy mają zająć się wymienione instytucje a nie szkoły wyższe, uniwersytety,  instytuty naukowe, PAN i inne...to ja proszę o zmianę Ministra. IPN prowadzi wspaniałe badania i wydaje publikacje, prowadzi  edukację, upamiętnia wydarzenia - czy nauczyciele i uczniowie chcą korzystać? Ile szkół i ilu uczniów? Czy korzystają z nich pracownicy naukowi i studenci?
Bożena Ratter