Hodowla i okolice

Przez Janusz40 , 14/03/2019 [10:07]
Błogosławione wiatry odsunęły na bliżej nieokreśloną przyszłość dyskusję o katastrofalnej jakości powietrza w Polsce, o jego powiązaniu ze źródłami uzyskiwania energii elektrycznej. wg różnych wiarygodnych danych nie bagatelnym źródłem emisji CO2 jest hodowla. Chciałbym prócz problemów związanych z hodowlą krów mlecznych i wszystkich zwierząt hodowanych na mięso zwrócić uwagę na także dość szybko zamiecioną pod dywan kwestię składowisk wszelkiego rodzaju odpadów i śmieci. Ta sprawa dotyczy wszystkich państw na świecie - nie mogły sobie z nią poradzić nawet takie państwo jak Włochy. U nas chęć szybkiego zysku i brak stosownych prawnych regulacji doprowadziły do stanu, ze Polska stała sie w pewnym zakresie śmietniskiem Europy. Niedawno była plaga pożarów wysypisk śmieci; oczywiście, to nie przypadkowe pożary - po prostu macherzy zbijający na tym kokosy wykorzystali możliwość pozbycia się uciążliwego balastu poprzez jego spalenie. Jakie skutki dla jakości powietrza w Polsce miały chmury spalin przetaczające sie przez kraj - niech każdy sobie dośpiewa. Nie był to czysty dwutlenek węgla - tam paliły sie różne toksyczne związki chemiczne. Nie słyszałem, by ktoś za to został posadzony, nie słyszałem, by zostały zaostrzone jakieś prawne w tej mierze regulacje. Czy tak nisko sytuujemy naszą narodową godność, że dozwalamy na uzyskanie miana "śmietniska europy". Mamy nadwyżkę eksportu mięsa nad jego importem; to cieszy i nawet nie dziwi, to proceder dla Polski opłacalny uzyskane wyniki, to także efekt dobrej polskiej marki mięsa. Ta dobra marka, to skutek dużego procenta w produkcji mięsa opartego na tradycyjnej rozproszonej hodowli. Wg opracowania Biura Analiz i Strategii Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa na podstawie danych Ministerstwa Finansów, 2018 r. – dane wstępne. Saldo obliczono na podstawie danych z dokładnością do kilku miejsc dziesiętnych.. Dane dotyczą pierwszego półrocza 2018 r. W strukturze towarowej polskiego eksportu produktów rolno-spożywczych znaczącą pozycję zajmuje mięso i jego przetwory. W pierwszych ośmiu miesiącach 2018 r. mięsa czerwonego wraz z przetworami wywieziono 959 tys. ton (wzrost o 3% w porównaniu z tym samym okresem poprzedniego roku), uzyskując 2,5 mld EUR (o 4% więcej). Eksport mięsa drobiowego (łącznie z podrobami) wyniósł 852 tys. ton (wzrost o 15%), a jego wartość osiągnęła poziom 1,5 mld EUR (o 22% więcej). Taka sytuacja staje sie obecnie wykorzystywana przez wielki zagraniczny kapitał, który znalazł u nas pole do szybkiego zwrotu kapitału i wyśmienitego zarobku poprzez wprowadzenie na naszych terenach przemysłowych metod hodowli (przede wszystkim tuczu nierogacizny). Istniejące przepisy są dla międzynarodowych korporacji do zaakceptowania p- zawsze znajdą sie uczynne miejscowe "słupy", zawsze można przekonać lokalne władze wydające stosowne decyzje, że farma będzie ekologiczna, nie zanieczyści środowiska, stworzy miejsca pracy i tym podobne bajki. W rzeczywistości rządzi pieniądz i brak ostrych przepisów w tym względzie. Efekt jest taki, że owe wielkie np. tuczarnie produkują tanie (o co łatwiej przy masowej hodowli) mięso niskiej jakości opieczętowane polskimi znakami handlowymi. W przemysłowym tuczu oczywiście znajdzie się przewaga rozmaitej "rybnej mączki" - także z kryla (być może chorobotwórczego), z dużym wsadem wszelkiego rodzaju chemii, "witamin i antybiotyków". Wkrótce w wyniku takich działań na duża skalę straci polska marka. Zanim się jednak to stanie, to inwestorzy już swoje zarobią i mogą spokojnie pozostawić po sobie skażone cysternami gnojowicy środowisko, zlikwidowaną w całej okolicy rozproszoną hodowlą, także rozregulowany rynek pracy. Najważniejszym jednak aspektem sytuowania w Polsce wielkich zakładów hodowlanych jest ich bieżące zatruwanie środowiska poprzez wspomniana wyżej emisje CO2 (znacznie w skali kraju większą od tej z elektrowni węglowych i nade wszystko uniemożliwianie zamieszkiwania w promieniu kilku kilometrów od takiego zakładu. To przede wszystkim jest powodem tworzenia ferm hodowlanych poza granicami swojego kraju. W takich szanujących się krajach kwestia emisji nieprzyjemnych zapachów (odorów) jest istotna przy udzielaniu pozwoleń na inwestycje. U nas jest to problem (w pojęciu władz wszelakich) niezauważalny. Gdyby wydający taką decyzję miał obowiązek zamieszkiwania w jej okolicy - nigdy by takiej decyzji nie wydał. Fakty są takie, że WSZYSCY mieszkający w pobliżu "fabryk mięsa" chcą się wyprowadzać. Oczywiście kosztem utraty złego życiowego dorobku. Dom można sprzedać, ale za 5 -10 % wartości - to skala problemu. Konkluzja jest taka; Czy Polska w ślad za zdobyciem miana "śmietniska Europy" dąży do uzyskania "gnojowiska Europy"???