Stan Rzeczypospolitej na 100-lecie odzyskania Niepodległości | Kultura | Język (cz.2)

Przez polakkatolikpl , 10/03/2019 [21:14]
Przypominam sobie słowa jednego z bezdomnych murzynów, który bardzo lubił Szekspira. Zapytany przez jednego ze znanych aktorów, dlaczego lubi tego poetę odpowiedział, że dlatego, że uczył nas jak… czuć. Dlatego, mówił, dziś tak łatwo jest jednemu dzieciakowi zastrzelić drugiego, bo, kontynuował, nie obdarzamy się wzajemnie uczuciami… I nawet jeśli odejmiemy ludzi upośledzonych… którzy często potrafią tak naprawdę wyrazić więcej emocji niż te wszystkie nastolatki, które noszą swą żuchwę wysoko, a oczy skrywają za czarnymi okularami… to ilu dziś ludzi potrafi nie tylko nazwać swoje uczucia, ale i je przekazać? Moja trzyletnia córeczka, ucząc się mówić więcej „nasłowotworzyła” niźli ja przez ostatnich 10 lat. I nie były to jakieś tam przypadki czy bełkoty a logiczne nowosłowia. Bo jest po prostu zakochana w języku polskim, robi wszystko, aby lepiej się wyrażać, nazywać swe uczucia, opisywać świat, który ją otacza. Radość sprawia jej ułożenie rymu, a nieznane słowa sprawiają, że otwierają się jej oczy jakby dostała prezent. 3-letnie dziecko… À propos naszego jeżyka pączkiego, przepraszam, języka polskiego… Czy my Polacy w ogóle mówimy we własnym języku? Każdego dnia używamy setek już nawet nie zapożyczeń z innych języków, ale słów z innych języków. Ba! Do i tak już praktycznie do granic możliwości zubożonego wokabularza, przepraszam „bazy danych”, dodajemy coraz to nowe „polskie” słowa, „koniugując” i „deklinując” słowa obce… Nie tylko używamy słów z innych języków, ale pomału zaczynamy w nich… myśleć. Wystarczy, że przyjrzymy się bliżej „dorobkowi” „artystycznemu” „polskiej” sceny muzyki popularnej, a nawet średnio wykształcony Polak zauważy różnicę między tekstami piosenek Śp. Czesia Niemena a dzisiejszych „gwiazdeczek”. Nie mówiąc nawet o prostocie, a raczej prostactwu tych tekstów, łatwo wyczuć, że są to tak naprawdę teksty w języku angielskim tylko z polskimi słowami. Oto jedna z konsekwencji i dowód na zaoranie nas kolonizacyjne, przepraszam, na to, jak… daliśmy się zaorać naszym kolonistom. Codziennie po tysiące „utworów” puszczanych w „polskich” radiach, którymi masakrowani są Polacy. Pozwalamy z dnia na dzień niszczyć nasz ojczysty język, dziedzictwo setek lat, istny skarbiec gromadzony i wzbogacany przez pokolenia, a w szczególności tych, którzy często w trosce o weń, przymierali głodem, tworząc, już o tych, którzy zań oddawali, abyśmy my mogli nim pisać i mówić, nie wspominając… Daliśmy sobie wcisnąć całą masę sloganów i związków frazeologicznych, które niszczą resztki naszej polskiej kultury, a co za tym idzie… polskiego ducha… Tą trucizną skażeni się już nie tylko młodzi, ale i dorośli, a nawet dziadkowie… i co najgorsze, nie widzą w tym nic złego! Nawet dzisiejsi seniorzy miast najpierw opieprzyć swoje dzieci, zwracając jasno i ostro uwagę, i pokazać choćby już tylko wnukom bogactwo ojczystego języka, to w jakimś zupełnie niezrozumiałym otępieniu, sami powtarzają lub o zgrozo jeszcze z uśmiechem uczą debilnych zagranicznych hasełek, pragnąc w ten sposób… „zaimponować”… Dzisiejsi dziadkowie to jest ostatnie pokolenie, które nie zostało w swej młodości zaorane tym globalistycznym, uniwersalnym nowym językiem, który pustoszy cały glob, kraj za krajem… Ilu dziś dziadków czyta choćby Trylogię swym wnukom? Ilu chłopców kojarzy dziś sławetne słowa: „Bodajeś konał w rozpaczy! Bodaj ród twój wygasł! Bodaj diabeł duszę z ciebie wywlókł… zdrajco! Zdrajco! Po trzykroć zdrajco!”? Ile babć uczy piosenek Szopena? Ile dziewczynek dziś przyśpiewuje sobie, patrząc przez oko i marząc o wielkiej miłoci: „Gdybym ja była słoneczkiem na niebie…”? Jeśli dziadkowie i rodzice nie umieją powiedzieć „Boże, jak pięknie!”, bo stać ich tylko na „wow”, to jak dzieci mają to umieć?! Na Miłość Boską czy nie widzimy, że pozbawiamy w ten sposób nasze dzieci piękna polskiej duszy, piękna polskiego życia!? Jak potem te biedne dziewczęta mają znaleźć sobie męża, który będzie i do tańca i do różańca, przy których rozkwitną w pełni, gdy naturalne w nich przez Boga zasiane ziarna piękna i poezji są zasypywane co najwyżej tonami makijażu, który jest chyba już jednym z ostatnich oznak, po których można dziś rozróżnić kobietę od mężczyzny… bo ani po języku, ani po chodzie, ani po gestach, ani po prezencji nie da się już dziś ich rozróżnić… Jak mężczyźni mają znaleźć ukojenie w kobietach, które nie potrafią już mówić zwyczajnym tembrem swego prawdziwego głosu, powiedzieć „dziękuję”, „proszę”, „kocham”, bo modulują swoją barwę pod zidiociałe, tępe i puste bohaterki seriali… O małpowaniu sztucznych gestów, reakcji itd. i o tym, że to samo robią dziś już młodzi mężczyźni nie wspomnę… Nie jestem ślepym piewcą jakiegoś wyidealizowanego romantyzmu, który swoje złego, gdy tylko sam występuje, może sporo narobić i całym narodom, ale bez dobrego jego procentu w życiu, stajemy się tylko maszynami… perfekcyjnymi… No właśnie… niebawem uzyskacie kochani bracia i siostry odpowiedź na postawione na początku pytanie! Wróćmy jednak przed tym na chwilę do obcojęzycznych sloganów. Nie muszą to być oczywiście obce hasełka. Nosiciele i architekci ideologii zła doskonale posługują się językiem polskim i cały czas przemycają do społeczeństwa zwroty, które sieją takie zniszczenie jak rzadko która wojna… Aby Was już nie dobić, bo tekst znów jest długi, podam jeden tylko przykład takiego hasełka: „Róbta co chceta” Tylko tym jednym „niewinnym” i „luzackim” hasełkiem, całe pokolenia, miliony Polaków, zostały „zaorane” libertarianizmem i hedonizmem, co pozbawiło ich kręgosłupa dekalogu i celu w życiu, o etosie pracy nie wspominając… Na koniec odpowiedź na pytanie: gdzie i kiedy mówi się krótkimi zdaniami, zwięźle i raczej skrótowo, bez „zbędnych” słów, aby było… łatwiej i szybciej? No gdzie? … …w kamieniołomie… …w obozie pracy… …gdzie nie poruszasz tematów, bo wisi nad tobą bat i trzeba zapierdzielać jak wół, aby paść potem na pysk w swojej małej celi… Nie prawda? Nie czujecie w znakomitej większości wiszącego cały czas nad Wami szantażu utraty pracy, przez co siedzicie cicho? Nie harujecie jak woły? Nie wracacie styrani do swoich mieszkań czy domków, które wyglądają często jak bezduszne cele? Jesteśmy bandą niewolników materializmu i hedonizmu o ambicjach co najwyżej pomniejszych „kupców”, dla których słowo „Gold” pomyliło się ze słowem „God”. Jedna literka „L” a taka różnica. „L” jak… No właśnie. Jedno hasełko, jedna literka, a ilu ludzi zostało często bezpowrotnie pozbawionych jedynego tak naprawdę prawdziwego szczęścia i celu w życiu człowieka, jakim jest… … Na początku było słowo… …a słowo ciałem się stało i zamieszkało między nami… Niech to Słowo, a więc nasz Pan Jezus Chrystus, nasz jedyny Zbawiciel, będzie pochwalony! Koniec części drugiej, ostatniej. 4-10.03.2019, Tomasz Stachura PS: Oczywiście tekst nie wyczerpuje tematu. Nie poruszyłem w nim, na przykład, tak ważnych aspektów, jak odwrócenie w dzisiejszym świecie znaczeń pojęć, cenzury a właściwie terroru polityczną poprawnością, który zabija w społeczeństwie nie tylko wolność słowa, ale rozmowę w ogóle, czy choćby aspektu absolutnego wykastrowania naszych wypowiedzi z nazwijmy to „teatralności”, która przez lata budowała charaktery ludzi i podtrzymywała zdrowy puls w krwiobiegu naszego społeczeństwa. Tematy te zostawiłem sobie na osobne teksty. Dla fanatyków ekonomii oświadczam, że nie jestem oczywiście jej przeciwny bo uważam, że gospodarka, handel, przedsiębiorczości itd. są ważnymi aspektami naszego życia. Tekst między innymi ma przypomnieć o pamiętaniu o prawdziwym jednak celu życia, które nie polega tylko na żarciu, spaniu, kopulowaniu czy „robieniu biznesów”! W starożytnej Japonii, kupiec był na najniższym szczeblu społeczeństwa… Ekstremistom akademickim pragnę przypomnieć, że tekst ten nie jest dysertacją a luźnym artykułem. Nie zamierzam też ulegać wszechpanującej „modzie” upraszczania i skracania pod „mczytelnika” tekstów, no bo przecież inaczej ludzie nie będą tak długich elaboratów czytali… e tam! Pragnę Państwa poinformować, że tych, którzy czytają moje teksty Was już całkiem spora liczba, za co bardzo dziękuję! Bardzo dziękuję za wszelkie ciepłe słowa i wsparcie :-) Zapraszam na mojego bloga na polakkatolik.pl Zachęcam oczywiście do komentowania i polubiania, ale przede wszystkim do dzielenia się dobrem w mediach społecznościowych: LINK DO TEKSTU: http://polakkatolik.pl/index.php/2019/03/10/stan-… FACEBOOK: facebook.com/polakkatolikpl TWITTER: twitter.com/polakkatolikpl INSTAGRAM: instagram.com/polakkatolik.pl