Wprawienie w ruch maszyny narracyjnej

Przez Bożena Ratter , 31/01/2018 [16:12]

W Poranku Radia Wnet prof. Andrzej Zybertowicz mówił o istocie narracji w polityce międzynarodowej. Największym wyzwaniem  dla Polski w rozpoczynającym się roku jest utworzenie maszyny narracyjnej. Dlaczego ta maszyna nie działała od pierwszego dnia pracy nowego rządu, który zadeklarował  działanie w interesie Polski i jej obywateli? Mimo ustawicznego dopominania się środowisk, mających świadomość, jak wielkie  znaczenie ma ciągła, oparta na prawdzie, narracja instytucji państwowych dla rozumienia i popierania interesu Polski. To te środowiska starały i starają się tę lukę wypełnić.

Prof. Andrzej Zybertowicz zapomniał dodać, że działanie maszyny narracyjnej jest niezbędne nie tylko w polityce międzynarodowej ale i w świadomości Polaków w kraju. Dlaczego? Chcemy, by wyjeżdżający do pracy mieli argumenty do obrony przed atakami na Polskę, o czym mówili uczestnicy  konferencji „Suport Poland - Wspieraj Polskę”. Chcemy by mali i duzi Polacy poznali historię Polski i tworzących ją Polaków, historię i ludzi skrywanych  w PRL i III RP. Chcemy by poznawali wspaniałe  życiorysy polskich odkrywców, naukowców, archeologów, inżynierów, budowniczych, filozofów, malarzy, kompozytorów i ich dzieła oraz życiorysy zwykłych, dobrych i miłosiernych.  Wzrośnie zrozumienie i szacunek do promowanych przez przodków wartości,  do ich dzieł, które tworzyli na rzecz dobra wspólnego. Wzrośnie poczucie własnej wartości i zainteresowanie kulturą inną niż muzyka disco polo i utożsamianie się z bohaterami serialu Kiepscy. A zdobyta wiedza, bo nie snobizm, uchroni przed utratą pieniędzy i ośmieszeniem, jakie zgotowała właścicielka Galleri New Form, Polka mieszkająca w Szwecji klientom. Nabranymi jej rzekomymi koneksjami ze światem polityki i sztuki. Kupowali dzieła sztuki wybierając je z katalogu niczym świeże bułeczki a w zamian dostawali certyfikat potwierdzający, że stali się właścicielem czegoś, czego nawet nie dotknęli. Niczym w oszustwie „na wnuczka”. W gmachu Politechniki Warszawskiej znajduje się tablica ufundowana przez pracowników (po śmierci ostatniego oponenta ze środowiska naukowego)  dla upamiętnienia Jana Czochralskiego. Okazuje się, że tylko oprowadzani po gmachu Politechniki zwiedzający z zagranicy wiedzą, kim był Jan Czochralski. Czy nadal chcemy utrwalać świetlaną historię sojuszu Polski z kolonistą sowieckim pokazując filmy takie jak  „Czterej pancerni i pies” i zapominając, że w tym czasie elita polska wyjeżdżała bydlęcymi wagonami na Syberię lub przesiadywała w katowniach UB nago, w celach 1/1 metr, po kostki w wodzie? Wczoraj IPN zaprosił na  "Wideoczat z historią" prowadzony przez Kajetana Rajskiego - Początki sowieckiej okupacji Polski po II wojnie światowej. Na pytania internautów odpowiadali: dr hab. Filip Musiał, Leszek Żebrowski, Tadeusz Pułżański oraz Dariusz Kiliński. Ciekawe, niewymuszone, wsparte kulturą osobistą i dobrą polszczyzną spotkanie z historią.  IPN to doskonała maszyna narracyjna oparta na naukowej wiedzy zdobywanej latami  w oparciu o niepodważalne materiały źródłowe. Tylko nie mamy zainteresowania nią instytucji państwowych, odpowiedzialnych za realizację programu przypisanych  im stref działania: szkolnictwa, nauki, kultury, mediów, współpracy zagranicznej itp. Wideoczat z historią mógłby być doskonałą lekcją historii ( nawet wyręczającą nauczycieli z historii, może w czasie zajęć z informatyki) w szkołach , uczelniach, w Sejmie, w placówkach dyplomatycznych, których zadaniem byłoby tłumaczenie na inne języki itp. A może tłumaczenie zlecić uczniom czy studentom? Formy prezentowania ustawowych działań  IPN poprzez portale, filmy i spoty na tych portalach, wideoczaty, wystawy itp. mogą być przykładem dla innych ministerstw.  Utrwalanie wydarzeń z przeszłości w kalendarium, prezentacja poprzez właściwy dobór treści i zapis literacko – graficzny. Spoty są wspaniałe! Dlaczego na stronie MKiDN nie ma kalendarium wydarzeń kulturalnych związanych z biografiami, dziełami, wydarzeniami w oparciu choćby o publikację „Artyści Andersa”, i to w wielu językach? Czy są wspaniałe spoty, filmy i wideoczaty przygotowane na 100-lecie odzyskania Niepodległości, przygotowane przez koneserów,  przez ludzi sztuki i kultury i to przez duże S? A niekoniecznie przez tych, którzy znają tylko nazwiska z PRL, chcemy odkryć białe plamy  kultury i sztuki więc potrzebna jest ugruntowana wiedza. Dlaczego telewizja publiczna Jacka Kurskiego nie korzysta z filmów IPN zamiast wyciągać tematy, produkcje i autorytety z czasów PRL lub oferując produkcje z serii rozrywki łatwej i przyjemnej w żaden sposób nie podnoszącej poziomu intelektualnego odbiorców. Dochodzę do wniosku,  iż odbiorcy TV Trwam mają wszechstronną edukację  na wyższym poziomie, o czym świadczą programy Okiem kamery,  Świadkowie, Rozmowy Niedokończone itp. Film „Zerwany kłos” zrealizowany przez młodych z Torunia to projekcja, która doskonale ukazuje dramat pogardzanych i niszczonych przez ideologię marksistowską ( bolszewizm) Polaków, istotę duszy oprawców zniewolonych przez tę ideologię, wartości, które pozwoliły naszym przodkom wytrwać i przetrwać. Film trzyma w napięciu niczym doskonałe kino angielskie gatunku thrillerów z drugiej połowy XX wieku prezentowanych również w TV. Efekt w tych filmach osiągany był innymi środkami wyrazu niż obecnie, nie potrzebne były  obnażane i wytatuowane torsy i krzykliwie wulgaryzmy, które raczej ogłuszają i ogłupiają.

Mamy wielkie powody do dumy skrywane zawistnie ( ze względów ideologicznych i zadufania) w PRL i III RP. O naszych wspaniałych rodakach opowiada prof. Stanisław Nicieja w Kresowej Atlantydzie, Tomasz Kuba Kozłowski na spotkaniach, prof. Jan Wiktor Sienkiewicz w powstałym w wyniku 20-letnich badań naukowych (wbrew środowisku naukowemu) dziele „Artyści Andersa”, dobra prasa propolska w tym pisma katolickie (nie mylić z Tygodnikiem Powszechnym), również w Szwajcarii. TV Trwam w reportażach i rozmowach o Polonii, periodyki niektórych Stowarzyszeń, organizacji itp. O Stanisławie Rawiczu-Kosińskim projektancie linii kolejowej w Karpatach z lat 1890-1895 ze Stanisławowa do Woronienki , która była majstersztykiem myśli i realizacji inżynierskiej, pisze Stanisław Nicieja.  O Polaku, który był naczelnym projektantem i naczelnym inżynierem budowy wiszącego mostu  Benjamin Franklin Bridge oddanym 4 lipca 1926 r, w 150 rocznicę niepodległości Stanów Zjednoczonych, Ambasador Bridge w Detroit  (według Polonicum Machindex Instytut w Szwajcarii było tych mostów 47) Rudolfie Modrzejewskim, możemy przeczytać w ostatnim numerze Niedzieli. Czy minister Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego posiada Polonicum Machindex Instytut w Polsce,  instytut  poświęcony ewidencji i ochronie polskich znaków pamięci/Poloników w Polsce, Ukrainie, Litwie, Białorusi, Łotwie, Libanie, Palestynie, Syrii, Australii, Nowej Zelandii, Argentynie i wielu innych państwach?

Czy minister Ministerstwa Spraw Zagranicznych zlecił  badania i prowadzenie takiej ewidencji pracownikom polskich placówek dyplomatycznych, polsko-innym instytutom, stowarzyszeniom, organizacjom? Czy Minister Nauki i Szkolnictwa Wyższego zlecił ich badanie? Czy minister Ministerstwa Edukacji zlecił nauczycielom korzystanie z tej wiedzy? Wszystkim utrzymywanym i dotowanym z pieniędzy polskiego podatnika? Czy istnieje wykaz utworzonych dobrowolnie, z miłości do Polski, takich zbiorów jak ten we Fryburgu? Zamiast wydawać pieniądze na kolejne działania wyłonionych z przetargu o źle opisanym przedmiocie zamówienia i wymaganiach dla wykonawcy (jak opisać wymóg miłości do bogatej w historię, naukę,  kulturę  i prawych ludzi Polskę ?) zróbmy audyt tego co mamy i niech to będzie pierwsze paliwo maszyny profesora.
http://www.swisspunkt.ch/polonicum.htm

Bożena Ratter