Uzdrowienie służby zdrowia

Przez Małgorzata Todd , 30/09/2017 [12:07]
30 września 2017 r. | Nr 39/2017 (328)Uzdrowienie służby zdrowia       Szanowni Państwo!    Patrząc na pracę pewnej młodej lekarki, wpadłam na genialnie prosty sposób uzdrowienia służby zdrowia. Otóż ta młoda lekarka przyjmując chorych,  ani razu nie spojrzała nawet na pacjenta, bo i po co? Wszystko czego potrzebowała, miała przecież na ekranie komputera. Przepisała lekarstwa wcześniej stosowane, nie pytając o ich skuteczność. Wiadomo przecież, że to najważniejsze, na obniżenie cholesterolu jest nieodzowne.    Nie muszę dodawać, że żeby się dostać do tej, albo jakiejkolwiek innej lekarki, trzeba swoje odstać w kolejce. A więc do rzeczy. Proponuję NFZ wejść w układ z jakąś dużą korporacją farmaceutyczną, dla której będzie to zapewne złoty interes. Trzeba opracować program internetowy, w którym pacjent będzie mógł sam się obsłużyć medycznie. Po odpowiedzeniu na kilka podstawowych pytań, komputer postawi diagnozę i przedstawi receptę, którą wystarczy wydrukować i zrealizować w najbliższej aptece. Pacjent bardziej wymagający może przejść do dalszego etapu. Tam poda wyniki analiz i dostanie lekarstwo o zupełnie innej nazwie.    W ten sposób znikną kolejki i młode lekarki będą mogły wyjechać na zachód, gdzie na pewno znajdą zatrudnienie jako pielęgniarki, pielęgniarki jako salowe i wszyscy będą zadowoleni. Zwłaszcza firmy farmaceutyczne będą tak szczęśliwe, że nawet nie będą musiały angażować Ministra Zdrowia i Marszałka Senatu, żeby się w telewizji szczepili tymi szczepionkami, które jeszcze nie są obowiązkowe.    Miliony uzbierane z comiesięcznego haraczu, jaki wszyscy płacimy, będzie można wydać na jakikolwiek inny zbożny cel. Jaki? Oczekuję propozycji.  Pozdrawiam i do następnej soboty Małgorzata Todd

Małgorzata ToddWOJNA WRONOdcinek 28.    Zakład w którym dokonywano naskórnych malowideł mieścił się rzeczywiście niedaleko i trudno go było nie zauważyć. Po wspięciu się wąskimi, ciasnymi schodami na pięterko Marzena rozejrzała się po mrocznym pomieszczeniu tortur. Młody człowiek pokryty tatuażami na wszystkich odsłoniętych i zapewne tych zasłoniętych częściach ciała, na jej widok krzyknął w kierunku zaplecza.    – Masz gościa.    Zza plastikowej zasłony wyłoniło się kolejne dzieło sztuki i odezwało się damskim głosem.    – O, Natka! Myślałam, że byłyśmy umówione na wtorek.    – Czyli jutro? Przypomnij mi na którą.    – Na dwunastą.    Marzena zawróciła na pięcie i ruszyła w kierunku schodów.    – Zaczekaj. Co się z tobą dzieje? Zapraszam na kawę.    – Do jutra – powiedziała Marzena nie odwracając się.    Wolała nie ryzykować, że tamta zauważy pomyłkę. Idąc w kierunku Nowego Światu zastanawiała się nad następnym krokiem. Na pewno we wtorek, czyli jutro o dwunastej powinna być gdzieś w pobliżu, żeby po wyjściu Nataszy z zakładu móc ją śledzić. Gdyby to się nie udało, pozostanie przycisnąć tatuażystkę, ale to już raczej zadanie dla jakiegoś mężczyzny.    Teraz pora przycisnąć ciocię Kamilę i dowiedzieć się jak to z tymi narodzinami było. Sama wie tylko tyle, że zdecydowała się przyjść na świat w mroźną sylwestrową noc, w mrocznym stanie wojennym. Czas poznać szczegóły. Ciąg dalszy raczej nie nastąpi,bo mam wątpliwości, czy warto to ciągnąć.  Poprzednie odcinki można znaleźć na 
www.mtodd.pl / SOBOTNIK