Romaszewska i Duda mijają się z prawdą

Przez Jan Kalemba , 24/07/2017 [18:20]
W wystąpieniu uzasadniającym veto do ustawy o Sądzie Najwyższym Andrzej Duda – z konsultacji jakie przeprowadził – przytoczył jedną tylko opinię wygłoszoną przez Zofię Romaszewską: – „Panie prezydencie ja żyłam w państwie, w którym prokurator generalny miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko, i nie chciałabym z powrotem do takiego państwa wracać”. Uznanie tej opinii przez Prezydenta za miarodajną musi budzić zdumienie, bo niestety mija się ona z prawdą. W Polsce nigdy tak nie było żeby prokurator generalny – jak orzekła pani Romaszewska – „miał nieprawdopodobnie silną pozycję i w zasadzie mógł wszystko”. Bez wątpienia nie było tak w PRL-u, a ten czas miała chyba na myśli pani Romaszewska. Prokurator generalny był wtedy tylko trzeciorzędnym urzędasem komunistycznego reżimu nadzorującym funkcje oskarżycielskie. Oczywiście był częścią aparatu represji ale tak jak wyżej stojąca nad nim w hierarchii służba bezpieczeństwa działał na podstawie dyrektyw i instrukcji płynących z ośrodka realnej władzy, to jest PZPR, a dokładnie jego biura politycznego. Nie wiem jak pani Romaszewska mogła to przeoczyć, więc wygląda mi to na przyłączenie się do łopatologicznej propagandy opozycji totalnej, która zarzuca Prawu i Sprawiedliwości „powrót do komuny”. Nie mogę zrozumieć, jakim czołem autor prezydenckiego wystąpienia pomieścił w nim tę obłudną opinię i to chyba jako sztandarową, bo jedyną cytowaną. Poza tym pan prezydent jest człowiekiem dorosłym i jako jeden z liderów obozu konserwatywno-niepodległościowego nie powinien podłączać się do takiej propagandy. W III RP prokurator generalny też nigdy nie był tak demoniczną figurą. Żaden przedstawiciel naszej sceny politycznej nigdy takiej opinii nie wygłaszał. Opozycja totalna zaczęła nas straszyć prokuratorem generalnym, gdy na powrót połączono tę funkcję z ministrem sprawiedliwości, ale pan prezydent to połączenie poparł. Reforma sądownictwa sformułowana w 3 ustawach przedłożonych prezydentowi do podpisania istotnie przewiduje znaczącą rolę ministra sprawiedliwości, szczególnie w okresie przejściowym. Jeśli jednak sądownictwo ma przestać być państwem w państwie, to kto może być bardziej kompetentny w opiniowaniu kandydatów na sędziów SN oraz do ustalania regulaminu SN. Poza tym reforma ta nie czyni ministra sprawiedliwości niezależnym czynnikiem, który „w zasadzie może wszystko”. Jest on członkiem Rady Ministrów i podwładnym premiera, a poza tym podlega kontroli Sejmu, który może go zdjąć z urzędu. W czasie rządu Jerzego Buzka urzędowało kolejno 7 ministrów sprawiedliwości. Mój niesmak budzi też używanie przez panią Romaszewską i prezydenta pojęcia prokurator generalny zamiast zapisanego w ustawie ministra sprawiedliwości. Takiego sformułowania używa z premedytacją opozycja totalna, bowiem w odbiorze społecznym pojęcie prokurator budzi bardziej negatywne konotacje niż minister.
Domyślny avatar

Calkowita racja, to cos wiecej niz 2X PUCZ !!! TYM RAZEM PAD ZDRADZIL, FARYZEUSZ !!! Co z Gowinem ??? Hanba zdrajcom !!! I znów gówno jak w 1989, 90, 91, 92.... Skoro taki mądry to mógł podpisać i za 2 miesiące wnieść te swoje ustawy - a w tym czasie może wreszcie zostałoby posprzątane w sądach i nie tylko. Pewnych ludzi trzeba było na pysk wywalić bo służą wszystkim tylko nie Polsce, tak, jak służyli komunistom i sowietom. Niestety... już raz przerabialiśmy grubą kreskę i pokojowe przekazanie władzy. Dawna władza pływa sobie w pieniądzach i śmieje się z nas - tak, przekazali władzę, tyle że jest to gówno nie władza. Gdy oni rządzili mogli robić wszystko, dziś rządzący muszą sie użerać z "opozycją", prezydentem, zdrajcami opłacanymi przez Sorosa i innych. Wtedy można było komuś kto przeszkadzał posłać kulę w łeb, dzisiaj - sądy czekają, żeby "prowadzić sprawę długo i dociekliwie".
borowiak

Mamy w Polsce różnej maści opozycjonistów z minionej epoki: należą do nich i Michnik, i Kuroń, i Rulewski, niektórzy zaliczają też tłusty KrzywyNos, który rzekomo zatrzymywał tramwaje w Sierpniu. Jest też rzesza opozycjonistów, którzy idei Sierpnia nie zdradzili ani nie rozmienili ich na drobne esbeckie srebrniki. Bo nie wystarczy mieć w życiorysie wystąpienia przeciw komunie, trzeba jeszcze dochować wierności zasadom moralnym! Do której grupy opozycjonistów należy rodzina Romaszewskich, z której wdowa, Zofia, chwali się dzisiaj skutecznym doradzeniem Dudzie w sprawie weta? Nie wiem, ale ciekawe, co ona nosiła w swej macicy, gdy była w ciąży w 1961 roku, nosząc córkę Agnieszkę. Bo jej mąż, zmarły już Zbigniew, raczył się wyrazić następująco: "płód to nie człowiek" - aby nie zajmować się tym problemem w kierowanej przez siebie Komisji Praw Człowieka i Praworządności! Czy można zatem rozdzielić opozycyjną działalność od systemu wartości moralnych? Pytanie - przynajmniej dla mnie - retoryczne... dr Krzysztof Borowiak kawaler Krzyża Wolności i Solidarności