Nachodźcy

Przez Małgorzata Todd , 22/07/2017 [07:36]
22 lipca 2017 r. | Nr 29/2017 (318)Nachodźcy             Szanowni Państwo!    Zdawać by się mogło, że Unia Europejska popadła w poważne tarapaty. Nie dość, że opuszcza jej grono tak bogaty kraj jak Wielka Brytania, to pozostałe kraje starej Unii borykają się z najazdem islamistów. Unijni przywódcy, jakby tego nie zauważali, zajmują się takimi pierdołami jak rzekomy brak demokracji w Polsce. Czy oni całkiem pogłupieli? Nic podobnego! To właśnie Polska, Węgry, Czechy są największym zagrożeniem dla unijnej chorej ideologii. Przeszkadzają bowiem we wprowadzeniu komunizmu na modłę Spinellego – guru przyświecającego poczynaniom unijnych uzurpatorów.    Nic więc dziwnego, że Unia Europejska chce nakładać na Polskę sankcje za nieprzyjmowanie tak zwanych uchodźców, no bo przecież umów trzeba dotrzymywać! Zapytajmy zatem, co to za umowa, której rzekomo nie dotrzymujemy? Zawarła ją podobno niejaka Ewa Kopacz w imieniu polskiego rządu. Osoba ta wsławiła się bardzo bezczelnym kłamstwem smoleńskim, za które została sowicie wynagrodzona najpierw stanowiskiem marszałka Sejmu, a po rejteradzie Tuska stanowiskiem premiera.     Wywdzięczając się za te zaszczyty skłonna była do robienia wszystkiego co  oficer prowadzący od niej zażąda.  Na spotkaniu Grupy Wyszehradzkiej  przyjęła postawę pozostałych członków grupy, czyli odmowę przyjęcia „uchodźców”, po to tylko, żeby  chwilę później danego zobowiązania nie dotrzymać. W Brukseli zgodziła się ochoczo na przyjmowanie tak zwanych kwot w liczbie „na razie 7 tysięcy” niezidentyfikowanych osobników. Później, czyli nie wiadomo kiedy, następnych 15 tysięcy.    A zatem, notoryczna kłamczucha obiecuje coś komuś na gębę i to ma być poważne zobowiązanie polskiego rządu? Umowa, której należy przestrzegać, mimo iż nikt jej nie widział na oczy? Pozdrawiam i do następnej soboty Małgorzata Todd

Małgorzata ToddWOJNA WRONOdcinek 18.     Mietwiejew przywołał skinieniem ręki majora Miernotę i podał mu kartkę papieru z wypisanymi własnoręcznie nazwiskami oficerów.    – Wzywać po jednym – rozkazał.     Major odmeldował się i wyszedł z gabinetu. Zerknął na listę i od razu zauważył, że nie całkiem pokrywa się ona z nazwiskami krnąbrnych oficerów, których wcześniej sam zaznaczył na liście. Zwłaszcza jedno nazwisko trochę go zdziwiło, ale wiedział z doświadczenia, że sama sugestia pomyłki mogła się dla niego źle skończyć. Lepiej wzywać ich, jak mu kazano.    Porucznik Wysocki zameldował się i stał przed biurkiem, za którym siedział generał. Dwa krzesła stały wolne, ale generał nie zaprosił gościa żeby usiadł. Powiedział:    – Dochodzą nas słuchy, że buntujecie towarzyszy oficerów, poruczniku.    – Posłusznie melduję, że nie będziemy strzelali do naszych braci robotników.    – To się jeszcze zobaczy. Widzicie ten mur za oknem?    – Tak, to miejsce kaźni.    – Dobrze, że znacie historię, bo ona lubi się powtarzać. Odmaszerować.    Następny przesłuchiwany został przez generała potraktowany odmiennie.    – Siadajcie towarzyszu Woroncew – Iwan Iwanowicz zdobył się nawet na cień uśmiechu, który nie często gościł na jego obliczu. – Uwierzyli, że jesteście po ich stronie?    – Mam nadzieję – kapitan starał się ukryć strach, który towarzyszył mu od paru miesięcy.    – Nadzieja, to za mało. W czym rzecz? Nie przestraszyliście się chyba tych pogróżek, że będą nas wieszać na latarniach?    – No...      – Spakojno. To nasza stara sztuczka.    – Nie wiedziałem. Towarzysz Różanek mówił, że narażamy życie w tej akcji pod kryptonimem „żelazo” i że więcej powinniśmy otrzymywać.    – Zadbam o to.  CDNPoprzednie odcinki można znaleźć na 
www.mtodd.pl / SOBOTNIK