W kolejnym odcinku serii „Polska bez znieczulenia” dr Jan Przybył i Józef Białek przedstawiają rezultaty transformacji gospodarczej, która od 1989 r. pustoszy polskie rolnictwo i przetwórstwo spożywcze.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 447 widoków
Na zmiany nie ma rady.
Szanowny Panie jaką Pan ma na to radę, teraz rolnik, to jak dawniej filatelista, jedno i drugie to hobby. Niech Pan znajdzie chętną kobiete, która obdarła by dla Pana z pierza kurę lub gęś .
Jeszcze za komuny jadąc samochdem trafiało się na walącą się hatkę, mieszkali w niej dawni najlepsi gospodarze, hatka waliła się bo nie było następców, stać ich było na kształcenie dzieci, obecnie te po studiach, inżynierowie, lekarze, profesorowie zamieszkali w mieście.
Nie tylko w polsce gospodarstwa rodzinne są nieopłacalne, to samo dzieje się w Afryce, murzynki też już nie chcą kopać ziemi motyką. Wolą do unii.
Uruchomienie innych gałęzi gospodarki musi potrwać nie od razu Kraków zbudowali. Przypadkowo ponad 30 lat temu znazłem się w załadowanym komputerowym sprzętem wagonie z dwoma Panami wracającymi z delegacji w Japonii. Pracowali w Poznańskim Polmocie i trwał wtedy nasz flirt z Toyotą. Opowiadali jak pokazali im samochód, który mógł sam jeździć bez kierowcy. Na jednej, czy kilku ulcach system był wdrożiny i działał. Do uruchomienienia konieczny był system satelitarny. Na pytanie kidy go uruchomicie odpowiedź brzmiała jak nas konkurencja zmusi. Dopiero teraz samochody są wyposażane w niektóre części tego systemu. Teraz po z górą 30 latach. Podobnie jest z innymi branżami. Ciężko jest się wcisnąć, zwłaszcza, że skorumpowane władzę robią wszystko, żeby każdy dobry pomysł utrącić.
Na koniec przypomnę że pomysł na to, żeby w komputerach gniazdka były tego samego koloru co wtyczka. Chodziło o to żeby komputer mogła podłączyć i uruchomić kobieta bez niczyjej pomocy, japończycy chcieli za pomysł zapłacić, ale Kluska "machął ręką". Szansa dla Polski nie leży w sadzeniu kartofli.
Pomniki też się przydają, te koszty nie są wielkie. Oto pomniczek ufundowany przez Wuja, grunt należy do rodziny, gmina dała zgodę, kuzynka po ASP projekt, a kowal zrobił.
Pomnik postawiony ku czci partyzantów.
Nie rozumiem tej pomnko-fobii. Stawianie kościołów, czy pomników to też działanie gospodarcze, ludzie nie zdają sobie sprawy inwestycje takie powstają ze zbiórek zainteresowanych, a w przypadku kościoła kilku ludzi znajduje prace. Gospodarstwa przepadną, ale ludzie będą żyli i kilka osób znajdzie dzięki tym kościołom zajęcie.