Kłamstwo zbyt bezczelne, nienawiść zbyt antypolska

Przez michael , 27/08/2016 [13:09]

Janusz Gross skłamał zbyt bezczelnie, po prostu zmyślił coś i sprzedał antypolskiej propagandzie.

Fakty nie są bezczelne, po prostu był sobie kiedyś SS-Hauptsturmführer Hermann Schaper (born 12 August 1911 at Strassburg im Elsass, Germany; deceased), was a German member of the NSDAP (card number 105606) and SS (No. 3484) during the Second World War. He was a Holocaust perpetrator responsible for atrocities committed by the Einsatzgruppen in German occupied Poland and the Soviet Union and was convicted after the war of numerous war crimes.
https://en.wikipedia.org/wiki/Hermann_Schaper

Ten Hermann Schaper był dowódcą SS-Einsatzgruppe, czyli formacji złożonej z ok. 500 do 1000 funkcjonariuszy SS lub Gestapo z siedzibą w Płocku (Schröttersburg) podległej placówce Gestapo w Ciechanowie (Zichenau). W czasie niemieckiej inwazji na Związek Sowiecki (CCCP) zadaniem SS-Einsatzgruppe dowodzonej przez Hermanna Schapera było oczyszczanie strefy przyfrontowej z Żydów i komunistów.
Ustalono, że przy pomocy swojego oddziału Hermann Schaper prowadził systematyczne mordy według tej samej metody na bolszewikach, ich sympatykach, NKWD-zistach i Żydach, w miarę zdobywania terytoriów wcześniej zagarniętych przez Sowietów w wioskach czasem raczej dość już daleko za przesuwającym się Frontem Wschodnim. Przeprowadził akcje likwidacji w takich wioskach jak Wizna (koniec czerwca), Wąsosz (5 lipca), Radziłów (7 lipca), Jedwabne (10 lipca), Łomża (wczesny sierpień), Tykocin (22–25 sierpnia), Rutki (4 września), Piątnica Poduchowna, Zambrów a także w innych miejscowościach.

Jest co najmniej dziesięć miejscowości, w których oddział SS-Einsatzgruppe dowodzony przez SS-Hauptsturmführera Hermanna Schapera dokonał identycznie przeprowadzonych zbrodni. Jego zadaniem służbowym było po prostu dokonywanie starannie przygotowanej serii aktów ludobójstwa.
Co ważniejsze, SS-Einsatzgruppe (kommando SS Zichenau-Schröttersburg), komando dowodzone przez Hermanna Schapera było jednym z pięciu takich oddziałów dokonujących takich samych zbrodni na zapleczu przesuwającego się na wschód niemieckiego frontu latem 1941 roku.

Co temu Januszowi Grossowi do głowy strzeliło, by wskazać akurat Jedwabne jako miejsce rzekomej polskiej zbrodni?
Równie dobrze zamiast Jedwabnego mógł opowiadać kłamstwa o mordowaniu Żydów przez polską tłuszczę w Zambrowie albo w Tykocinie. To przecież tylko propagandowe kłamstwo.

WAŻNE JEST COŚ ZUPEŁNIE INNEGO

Dlaczego to bezczelne kłamstwo jeszcze żyje, dlaczego nadal panoszy się tak bezlitośnie?
MEN rozpoczyna współpracę z IPN. W środę list intencyjny w tej sprawie podpisali szefowa resortu Anna Zalewska i prezes Instytutu dr Jarosław Szarek. POLITYKA prezentuje artykuł pani Anny Dąbrowskiej "IPN powie MEN, jak ma uczyć historii. Czego możemy się spodziewać?"

Najzgrabniej i najpaskudniej określił to Pan Sławomir Broniarz, prezes Związku Nauczycielstwa Polskiego:
"Wieje grozą!"
Jest jeszcze gorzej.
W czasie konferencji prasowej po podpisaniu listu intencyjnego pomiędzy IPN a MEN jeden z "dziennikarzy TVN" o nazwisku bodajże Knapik zapytał szyderczo*) "dlaczego ani pani Anna Zalewska ani pan Jarosław Szarek nie chcą przyznać, że "mordu w Jedwabnem dokonali Polacy?"
Jest jeszcze dużo gorzej!
W ostatnim numerze "DoRzeczy"(34/185 22-28.08.2016) jest parę artykułów o "FAŁSZYWEJ ELICIE INTELEKTUALNEJ" (Krzysztof Masłoń, str. 20, Wojciech Wybranowski str. 26). Do jasnej anielki. O jakiej elicie intelektualnej Panowie opowiadacie?
Czysta bzdura!
Nawet mowy nie ma o jakiejkolwiek intelektualności. Ani śladu intelektu. Nic. Zero.
Czy ktokolwiek dopuści do siebie chociaż cień przypuszczenia, że Pani Anna Dabrowska albo Panowie Sławomir Broniarz lub Maciej Knapik nie maja pojęcia o tym do czego służyły SS-Einsatzgruppen?
Czy myślicie Państwo, że tacy fałszywi intelektualiści jak na przykład Pani Agnieszka Cała albo Pan Bronisław Komorowski nie wiedzą o tym, że mordowanie Żydów w czasie Drugiej Wojny Światowej było świadomą i celowo organizowaną polityką Państwa Niemieckiego, było niemiecką zbrodnią wojenną, było wstrętnym teutońskim ludobójstwem? 

michael

Jest naturalne, że naturalną reakcją normalnego człowieka jest niedowierzanie. Normalny człowiek Zachodu, gdy słyszy coś tak porąbanego jak esej Janusza Grossa, podany w sfałszowanym opakowaniu naukowej pracy historyka, w to głowie nie może mu się pomieścić, że to nie jest żadna historyczna dysertacja, ale jest to tylko propaganda. Tak bezczelne kłamstwo jest nieprawdopodobne.

Uczciwy człowiek nie potrafi uwierzyć w taki bezmiar złej woli 

Odruchowo myślimy, że coś w tym musi być, że jest to normalna hipoteza podlegająca naukowej weryfikacji. Czytanie Grossowej bredni błyskawicznie, już po pobieżnej ocenie komunikuje wyraźnie - przecież ten materiał musi być mistyfikacją. Prawie dowolne podejście z każdą, w miarę uczciwą analizą, natychmiast pokazuje kolejny dowód kłamstwa. Nawet dość amatorskie falsyfikacje ujawniają manipulacje, nadużycia i aroganckie naginanie strzępków niechlujnie dobieranych zdarzeń do deklarowanego przez Janusza Grossa celu.

A cel tej mistyfikacji jest jasny, a sformułował go Janusz Gross osobiście, chciał mianowicie odebrać Polakom ich dumę narodowa.

Zmarły 22 lipca 2016 profesor Iwo Cyprian Pogonowski poświęcił mnóstwo sumiennej pracy, by wykazać i opisać kolejne fakty zaprzeczające polskiemu sprawstwu w ludobójstwie 10 lipca 1941 roku w Jedwabnem. Chociażby http://blogmedia24.pl/node/46782. Nawet bilans zużycia benzyny do spalenia wypełnionej ludźmi stodoły dowodzi łgarstwa. 

Albo:


Podobnie Wacław i Elżbieta Kujbidowie, autorzy filmu „Jedwabne – Naoczni Świadkowie – Spisane Świadectwa – Pominięte Fakty” poświęcili mnóstwo trudnej pracy by dokumentować materiały źródłowe. Niedawno przyjechali do Polski na prapremierę, prezentowali film na spotkaniach w radiu "Wnet", w telewizji "Republika", na spotkaniu Blogpressu. Mamy inny materiał filmowy:

https://www.youtube.com/watch?v=sajQZyiGP7Y

Piszą, mówią i zeznają o Jedwabnem amatorzy, świadkowie, pracują zawodowi historycy - Leszek Żebrowski, Piotr Gontarczyk, Marek Jan Chodakiewicz. Ostatnio nowo wybrany Prezes IPN dr Jarosław Szarek mówi o "konieczności podjęcia badań nad poszukiwaniem prawdy o Jedwabnym".

Dlaczego bezczelne ataki dziwnych dziennikarzy w rodzaju Macieja Knapika, agresywnie propagującego opowieść o polskich mordercach z Jedwabnego pozostają bez odpowiedzi?
Rozumiem, propaganda nie potrzebuje dowodów, wystarczy ordynarne kłamstwo.
Rozumiem, obrona prawdy potrzebuje sumiennej pracy, naukowej analizy i sprawdzonych dowodów.
Ale to wcale nie znaczy, że prawda nie wymaga aktywnej obrony.

michael

Każdy z Nas życzy sobie aby kłamstwo znikło z naszej codzienności, szukamy ścieżki dla prawdy, która musi pokonać ordynarne kłamstwo.

Spoglądam na takie postaci, jak wymienione wyżej - Maciej Knapik - dziennikarz TVN, Sławomir Broniarz - przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, Bronisław Komorowski - były Prezydent III RP, Anna Dąbrowska - dziennikarka tygodnika Polityka, dr Alina Cała - historyk, pracownik naukowy - jacy to są intelektualiści, skoro nawet na próbę odkrycia prawdy reagują ze strachem? - "Wieje grozą!".
Jakim intelektualistą może być niedawny Prezydent III RP, który oficjalnie przepraszał za zbrodnię popełnioną najprawdopodobniej przez formację hitlerowskiej SS?
Jakim nauczycielem może być przewodniczący Związku Nauczycielstwa Polskiego, który obawia się zbliżenia polskiej szkoły do prawdy historycznej?
Czy tacy ludzie mają prawo myśleć o sobie jako o polskiej elicie?
ODPOWIADAM: NIE!

michael

Pamiętam konferencję prasową zwołaną przed laty, w której zderzył się wspomniany dziennikarz TVN Maciej Knapik ze starym już profesorem Zbigniewem Religą. Zbigniew Religa, wspaniały człowiek, który uratował życie tysiącom ludzi, czuły i wrażliwy lekarz, znakomity kardiochirurg specjalizujący się w transplantacji serca. Współczesny, dzisiejszy światowy poziom polskiej kardiologii i kardiochirurgii możemy zawdzięczać Jego pracy i talentom organizacyjnym.

Po drugiej stronie w tym zderzeniu stanął brutalny i bezwzględny dziennikarz Maciej Knapik. Nie pamiętam szczegółów, to było bardzo dawno temu, pozostał w mojej głowie tylko klimat, krwawiący odcisk we wnętrzu czaszki, jak makabryczny sen, koszmar zła i terroru nienawiści.

Byłem przed telewizorem, a po drugiej stronie szkła Maciej Knapik znęcał się nad starym, mądrym profesorem, który zagubił się zupełnie. Kulił się pod razami brutalnej agresji i wyjątkowego chamstwa pana dziennikarza. A ten kopał swoja pogardą, bił lekceważącym śmiechem, zasypywał razami retorycznych pytań, kipiał nienawiścią i rozrywał swoją ofiarę na strzępy.

To nie była konferencja prasowa, to była krwawa rozprawa, prawdopodobnie wtedy, nie liczący się z niczym dziennikarz, jak bezwzględny oprawca, publicznie skatował starego profesora, nie spodziewającego takiej dintojry.

Moi kochani, po tamtej stronie mamy zawodowców, bandytów mordujących słowem, profesjonalnie posługujących się kłamstwem, potwarzą, podstępem i prowokacją. To nie są dziennikarze, to nie są żadne elity, to są znakomicie wyszkoleni, bezwzględni i całkowicie pozbawieni sumienia napastnicy.

ABY SIĘ NIE DAĆ, ABY POKONAĆ TYCH BANDYTÓW SŁOWA, MUSIMY BYĆ ZDECYDOWANI NA OSTRĄ WALKĘ, DO KTÓREJ TRZEBA BYĆ NAPRAWDĘ BARDZO DOBRZE PRZYGOTOWANYM.