Początek początku końca?

No i stało się, pierwszy poważny konflikt w obecnym obozie władzy stał się faktem. Piszę oczywiście o zamieszaniu związanym z odwołaniem Jacka Kurskiego ze stanowiska prezesa TVP. Według mnie tej sytuacji absolutnie nie można zbagatelizować i bynajmniej nie chodzi mi o obronę prezesury Kurskiego, choć jego rolę w TVP, z perspektywy widza, oceniam raczej pozytywnie. Symptomatycznym faktem jest ujawnienie wewnętrznych konfliktów w ramach szeroko rozumianego obozu dobrej zmiany. Skłócenie rządzących nie powiodło się ani UE, ani TK, ani też aktywistom KOD, cóż w takiej sytuacji musieli pokłócić się sami. Bo nie oszukujmy się, w tym sporze nie chodzi o imponderabilia, o misję mediów narodowych, to zwykła chamska rozgrywka o to, kto 'położy łapę' na TVP. Wystarczy odwiedzić portale niezależej i wsieci, żeby zorientować się kto w tej rozgrywce bierze udział. Lichocka i Czabański - ludzie ewidentnie związani ze środowiskiem GP - chcą pozbyć się Kurskiego, który na antenach TV faworyzował środowisko braci Karnowskich. Proste - proste. Tyle tylko, że jest to pierwsza znacząca oznaka słabości rządzących. Do tej pory, rząd szedł jak taran, PiS był monolitem. Teraz okazuje się, że wcale tak różowo nie jest. Podobna sytuacja miała miejsce w roku 2007, kiedy to Marek Jurek wystąpił teatralnie z PiS, zebrał swoją kanapę i założył PR. Niby nic poważnego, ale tamto wydarzenie pokazało, że PiS można atakować, że można rozgrywać wewnętrzne spory, co ostatecznie doprowadziło do upadku rządu Kaczyńskiego. Czy teraz będzie podobnie? Mam nadzieję, że nie, ale tu potrzebna jest zdecydowana reakcja szefostwa PiS. Panią Lichocką i Pana Czabańskiego trzeba zdecydowanie utemperować! Przez ponad rok nie potrafili przygotować żadnego sensownego pomysłu na finansowanie telewizji, a ich plany włączenia abonamentu do rachunków za prąd dały tylko asumpt do krytyki rządzących. Ci ludzie muszą zrozumieć, że grają w drużynie, o wspólne dobro, a nie o stołki dla swoich kolegów z redakcji. Jeszcze nie jest za późno, ale trzeba zareagować, bo ewidentnie niektórzy ludzie pouczyli się zbyt pewnie.