Ryzyka europejskie - pożytki z czytania Hemingwaya

Przez uparty , 01/07/2016 [09:29]
Ostatnio J.Kaczyński stwierdził, że powinna powstać armia europejska i podlegać wybieranemu w wyborach prezydentowi Europy. Można się zastanowić nad tym dość daleko posuniętym postulatem integracyjnym, idącym o wiele dalej niż wszystkie dotychczasowe postulaty. Wygląda na to, że Prezes czegoś się bardzo boi. Jeżeli spojrzymy na obecną Europę, to widzimy zamożne państwa zamieszkałe przez dość dziwnych ludzi. Jak w Paryżu terroryści zabili wielu, to tubylcy byli oburzeni i słusznie. Jednak jak się to oburzenie objawiało?. Ano jeden facet np. rozbił sobie jajko na głowie i …. ciekło mu ono po bardzo smutnej twarzy.To była jego zdaniem adekwatna odpowiedź na zamach! Inni zaczęli pisać kredą na chodniku różne smutne rzeczy. Nie sądzę, by mieli stres z powodu nieadekwatności swej reakcji za zamach. W kocu cos zrobili. A przecież wszyscy chyba znają "Komu bije dzwon" i wiersz na początku "Nie pytaj komu bije dzwon, bo zawsze bije on tobie". Wszyscy żyjemy razem w społeczeństwie i jeśli ktoś zabija jednego z nas to po części i nas samych. W sumie to dość prosta konstatacja. Nie przełożyła się ona na jakąś zdecydowaną reakcję wobec środowisk będących świadomie i celowo bazą dla terrorystów. Czyli wygląda na to, że społeczeństwa europejskie są obecnie bezwolne, jeśli chodzi o ich bezpieczeństwo fizyczne. Natomiast inaczej sprawa wygląda jeśli chodzi o bezpieczeństwo socjalne. Jakakolwiek próba ograniczenia przywilejów wywołuje zdecydowaną i powszechną reakcję. Można powiedzieć, że ostatnia fala terroru jest swego rodzaju testem na żywotność społeczeństw. Fala terroru we Francji zbiegła się w czasie z ograniczeniem przywilejów socjalnych. Jak zbijani są ludzie, to jedyne co robią ich sąsiedzi to pisanie po chodnikach ale jak każą dłużej pracować to jest silny protest! Okazuje się, że jedne co spaja społeczeństwo to pensja. Ten uwiąd woli w społeczeństwach europejskich nie jest niczym dobrym, zdecydowanie lepszym było ograniczenie chciwości elit, próżności sędziów i urzędników i zgoda obu tych grup by choćby częściowo służyć społeczeństwo, z których się wywodzą. Bo niewątpliwie pozytywnym skutkiem widocznej gołym okiem lobotomii społecznej, której zostały poddane społeczeństwa Europy Zachodniej jest już ponad 70 lat pokoju na naszym kontynencie. Skutkiem są jednak kosztowne przywileje socjalne. Nie mniej jednak elity nie chcą powściągać swojej chciwości a chcą by ludzie więcej pracowali. Jak więc ich do tego przymusić? Zwłaszcza w sytuacji, gdy elity kontrolujące przytłaczająca większość majątku stanowią nieledwie 1% społeczeństwa. W zasadzie nie wiadomo po co terroryści dokonują zamachów, ale wydaje się, że traktowanie tych zamachów jako testów społecznych jest jedynym racjonalnym wytłumaczeniem. Wygląda to tak jakby chodziło o sprawdzenie, czy społeczeństwa są już na tyle zdezintegrowane, że mogą być terroryzowane. Teraz okazuje się, że mogą, że mimo powszechnej wściekłości jedyną reakcja jest mazanie po chodniku. Można więc sterroryzować każdego z osobna i nie wywoła to żadnej istotnej reakcji wspólnej. Tak wiec droga do przymusu bezwarunkowej akceptacji elit jest otwarta. Tylko kto ma to robić, czy ten facet co rozbija sobie jako na głowie? Zaraz na początku problemów z uchodźcami minister Waszczykowski rzucił pomysł, by z tych uchodźców sformować armię do zaprowadzenia porządku na Bliskim Wschodzie. W końcu ci uchodźcy to przede wszystkim młodzi mężczyźni. Pomysł ten przez elity europejskie nie został odrzucony a został wyśmiany jako niedorzeczny. Został wyśmiany w krajach, które mają długą tradycję wcielania do swych armii ludzi innej narodowości. Przecież Legia Cudzoziemska we Francji jest do dzisiaj, oddziały Własowców w armii niemieckiej też były. Anglicy również mieli swoje pułki Hindusów czy Gurkhów a i Holendrzy też tworzyli obce narodowo oddziały zwłaszcza w policji kolonialnej. Cóż więc było śmiesznego w propozycji Waszczykowskiego. Nic. Dlaczego więc zareagowano głupkowatym śmiechem? Otóż głupkowatym śmiechem reagują wtedy, gdy są zaskoczeni bo nagle zobaczyli coś co ukrywali ale z innej strony. Wygląda na to, że tym czymś nowym była propozycja stworzenia z uchodźców armii służącej społeczeństwom do obrony a nie stworzenia armii w ogóle. Z resztą po tej propozycji nacisk na relokację uchodźców jakby zmalał. Czyżby przestraszono się prób realizowania koncepcji Waszczykowskiego np. w Polsce? Chcąc utrudnić życie PiS`owi i pisakom położono nacisk nie, jak początkowo założono, na przyjmowanie uchodźców a raczej na anarchizację życia publicznego, na dezintegrację społeczeństwa. Zważmy bowiem na jeszcze jedno podobieństwo. Gdy na spotkaniu z Rzepliński w Pałacu Prezydenckim K.Morawiecki zauważył, że Trybunał powinien się kierować interesem narodowym to Rzepliński uprzejmie wyjaśnił, że on nie wie co to takiego mimo, że naród jest pojęciem zdefiniowanym w Konstytucji. Nie cenię zbyt wysoko możliwości intelektualnych Rzeplińskiego ale co jest w Konstytucji to on wie na pewno i rozumie co wie. Swoją wypowiedzią uciekł od dyskusji o społecznej roli instytucji, której przewodzi. Na dniach czytałem wypowiedź Junkera, który też się wściekał na pojęcie narodu i też nie rozumiał dlaczego parlamenty narodowe to demokracja a jego decyzje nie. W zasadzie ten sam tok rozumowania co u Rzeplińskiego i również ucieczka od dyskusji o społecznej roli kierowanej przez niego instytucji. Wygląda na to, że obaj panowie mogą grać w jednej orkiestrze. Jaką melodię gra ta orkiestra? Melodia ta, to potępiany przez Lenina i innych ideologów komunizmu anarchosyndykalizm. Zauważyli oni bowiem, że poszczególne korporacje zawodowe czy nawet załogi dużych zakładów przemysłowych wytwarzają pewne wewnętrzne reguły postępowania, tworzą wewnętrzne autorytety i przestają pełnić swe role społeczne a zaczynają się troszczyć o swój interes kosztem otoczenia. Anarchizacja państwa jest w konsekwencji tego procesu oczywista. Reakcją w Rosji na to zjawisko był stalinizm. Każdego, kto choćby trochę wyróżniał się ze swojego otoczenia natychmiast izolowano ze środowiska i w zależności od oceny śledczych albo zabijano od razu albo zsyłano do gułagu. Stąd też oskarżenie Garlickiego, postaci wybijającej się w korporacji lekarskiej i szczególnie dobrze dbającej o swój interes, praktycznie wzorowo, to dla sędziego Tulei powrót stalinizmu. Wszak to stalinizm zwalczał anarchosyndykalizm. Również i Zaradkiewicz mówiący o tym, że Trybunał Konstytucyjny to instytucja państwa współzależna od innych jego organów to zdaniem Rzeplińskiego forpoczta totalitaryzmu., bo nie uznaje anarchosyndykalizmu. Ich zdaniem anarchosyndykalizm jest naturalnym skutkiem rozwoju społecznego a każdy, kto się jemu przeciwstawia to chce powrotu totalitaryzmu. Nie wiedzą jednak o tym, ze anarchosyndykalizm też jest ideologią totalitarną ale bardzo zdegenerowaną, ideologią upadku. Anarchosyndykalizm był też widziany zmierzch państwa socjaldemokratycznego, czyli takiego jakie jest dominujące w Europie Zachodniej. To są podstawy ideologiczne przedziwnego z pozoru sojuszu polskich postkomunistów z post socjaldemokratami. Ale wszyscy teoretycy myśli politycznej byli pewni jednego. Anarchosyndykalizm prowadzi prostą drogą do rewolucji znoszącej prywatną własność środków produkcji. Jak wiec się przed taką perspektywą uchronić, to pytanie musi nurtować elity europejskie. Jedyną droga jest znalezienie obrońców, bardziej zdecydowany w działaniu niż ewentualni rewolucjoniści a muzułmanie świetnie się do tego nadają. Zabicie niewiernych nie jest czynem złym ale zabranie mienia niewiernemu tak. Czyli jest bariera moralna przed wywłaszczeniem elit a nie ma bariery przed zabiciem wskazanych przez te elity rewolucjonistów, zwłaszcza jeśli w ramach protestu rozbijają sobie jajka na głowach! Tak więc jest się czego bać.