Nieprzewidywalna przyszłość czyhająca na Schetynę

Przez michael , 14/03/2016 [03:20]

Nikt się nie spodziewa co czeka na Schetynę, a On sam najmniej, ale z pewnością będzie to straszne. Zacznijmy od początku. Jest osobą publiczną starającą się o władzę, ale niestety ma bardzo kiepskie wykształcenie. Jest historykiem. Dlatego zupełnie się do tej roboty nie nadaje. Historyk powinien zajmować się historią, uczyć gdzieś w szkole, albo oprowadzać wycieczki w muzeum. Zajmować się przeszłością. A On zamiast zajmować się historią, zabrał się za politykę. Niedobrze. Nie twierdzę, że historyk nie może zajmować się polityką. Owszem. Może. Ale nic dobrego z tego nie będzie. Nie dlatego, że historyk nie może być politykiem. Zupełnie tak jak elektryk. Też może. Ale to musi być mądry człowiek, który dużo wie i jeszcze więcej rozumie.
Ma Boga w sercu...
Naprawdę rozumie i szanuje ludzi i ich świat, słyszy, szanuje i pojmuje... Aby być prawdziwym mężem stanu... Cóż tu opowiadać. Mądrzy ludzie już wiedzą, co chcę powiedzieć.

A ten historyk, wygląda na to, że w czasie studiów przeczytał zaledwie dwie książki, które stały się fundamentem nauk politycznych odchodzącej epoki. Zamierzchłe czasy i ich zatrute pogardą poradniki podstępnego dworaka:

1. Niccolo Machiavelli, "Książę", słynny podręcznik pałacowych intryg, poradnik strategii utrzymania władzy, źródło doktryny politycznej zwanej makiawelizmem. Coś akurat na miarę Schetyny - czyli jak wykończyć Grabarczyka i jego Spółdzielnię - "gdy się krzywdzi człowieka, należy czynić to w ten sposób, aby nie trzeba było obawiać się zemsty". Ale na Boga. To nie jest nauka rządzenia krajem, w którym mieszkamy. To jest stara dworska ramota z 1513 roku. link. I ten człowiek chce konkurować z "nowoczesną". Ze śmiechu można umrzeć.

I druga książka:
2. Gustave Le Bon, "Psychologia tłumu". Książka według której "w wyniku następstw rewolucji przemysłowej życie polityczne zaczynają opanowywać tłumy, które pod względem psychologicznym są tworem anormalnym, ponieważ rządzą nimi popędy i cechują je zachowania irracjonalne, ze skłonnością do ulegania sugestii". link. Dziewiętnastowieczna książka o pogardzie do ludzi, do narodu, świetny podręcznik dla przywódców KOD-u.

Obie książki, były źródłem najważniejszych doktryn politycznych europejskich monarchii absolutnych końcówki średniowiecza (wiek XVI do XIX), doktryn które nieomal automatycznie przedarły się za pośrednictwem iluminatów tak zwanego oświecenia do "współczesności" początków XX wieku. Może dlatego, że każdy bunt i rewolucja bierze się z frustracji, gniewu i zawiści. Nienawistna zawiść rewolucji francuskiej ścinała królewskie głowy, by zająć świeżo zwolnione królewskie trony.

Taka rewolucja nie jest postępem, jest degeneracją. Taki "postęp" nie rodzi "nowoczesności" ale jest z natury reakcyjny, jest łabędzim śpiewem starych reżimów, udających zamierzchłe cesarstwa, przegniłe imperia. To czytelnicy tych książek albo ich idei wnieśli to, co zdarzyło się najokropniejszego w XX wieku. Przyjrzyjmy się całemu marksizmowi skopiowanego z najgorszych, bezbożnych i morderczych wzorców rewolucji francuskiej. Popatrzmy na takie postaci jak Lenin, Trocki, Stalin, Hitler, a nawet Putin - wielcy twórcy kolejnych imperiów.

Lew Trocki marnie skończył, bo zamordował go swoimi długimi łapami mały, tchórzliwy Stalin, który mordował jak oszalały ze strachu przed zemstą. Tak ten polityczny bandyta rozumiał wyżej cytowaną wskazówkę Machiavellego. Była to tylko jedna z dworskich rozgrywek machiawellizmu, w której dwaj konkurenci pożarli się i jeden wykończył drugiego. Tak jak parę lat temu Tusk wykończył Rokitę, a teraz Schetyna Grabarczyka. Tacy to z nich dworacy. Lew Trocki nie był ani o ćwierć lepszy od Stalina, a tylko z powodu swojej widowiskowej śmierci stał się początkiem legendy trockizmu, czyli troszeczkę bardziej "nowoczesnej" odmiany lewackiego i antyhumanistycznego marksizmu. Przecież szkoła frankfurcka szczyciła się swoim trockizmem. Inny paskudny bandzior trockizmu znany był jako Che Guevara, cudowny wzór komunisty, ikona trockistów, bohaterów studenckiej wiosny 1968 roku. Jednym z tych lewaków tamtych lat jest Martin Schultz, kumpel innego całkiem podobnego lewaka Bronisława Geremka.

Dlatego właśnie, z podanych wyżej powodów, z historii wręcz wynika, że przyszłość czyha na Schetynę, by wymieść tego historyka na śmietnik historii.

Świat XXI wieku jest naprawdę zupełnie inny, niż był jeszcze 30 lat temu. Inaczej działa, funkcjonują zupełnie inne mechanizmy społeczne i techniczne.

Granica pomiędzy przeszłością a przyszłością przebiega zupełnie gdzie indziej i inaczej niż Oni sobie to wyobrażają. Oni nawet pojęcia o tym nie mają. Nie czują, nie rozumieją, nie przewidują. I odwracają się plecami, od tego co ich czeka. Są jak Makbet. Las birnamski już po nich idzie. Ja to w i e m...

Po prostu  w i e m...

guantanamera, "Po prostu w i e m... (3)"

michael

Twój tekst "Wojna polsko-polska?" jest ważny i bardzo inspirujący. Dodałem namiar na książkę Pani Barbary Stanisławczyk. Całą masę skojarzeń zapisałem w formie komentarza na swoim blogu: WOJNA HYBRYDOWA PROWADZONA W LATACH 2015 - 2016 PRZECIWKO POLSCE (Cz. 2)

A więc cytuję ten mój komentarz, zaczynając od środka. Postaram się uporządkować to co mi po głowie chodzi w nowym tekście:
...Społeczność dworaków to coś zupełnie innego niż środowisko lemingów... linkuję jeszcze raz, ponieważ czytając tekst Pana Aleksandra doszedłem do przekonania, że dzisiaj naszym wrogiem są dworacy, nie lemingi. Lemingi są ludem dworaków, można więc do nich dotrzeć, to nawet może być nasz elektorat.
Jeśli dołączyć do tego wnioski Pani Barbary Stanisławczyk, filtrowane przez znakomitą recenzję Upartego (Wojna polsko-polska?), mamy szansę na lepsze zrozumienie naszej rzeczywistości, możemy wyciągnąć naprawdę ważne wnioski i praktyczne wskazówki. Szczególnie zwracam uwagę na myśl Upartego, poszukującego korzeni dzisiejszej patologii w konfrontacji gnoseologii (teorii poznania) - pomiędzy gnoseologią Platona a Arystotelesa. 

Moim zdaniem rzeczywiście ważne są źródła w iluminacji Oświeceniem i Gramsci i wszczepka ortodoksyjnego relatywizmu w postmodernizmie, ale fundamentalny konflikt zaczyna się od nienawiści do Arystotelesa.

Uparty zadaje pytanie "Wojna polsko-polska?

I odpowiada. Nie. To nie jest wojna polsko-polska. A także Pani Barbara Stanisławczyk myli się, gdy uważa, że PiS i Antypis, to jest to samo. I Uparty znajduje początek trapiącego nas podziału w podziale filozofii na dwie linie, kontynuowane do dzisiaj.
Linia Arystotelesa - która stała się początkiem takiego sposobu rozumienia świata, które później rozwinęło się i ukształtowało się w chrześcijaństwie. Był to początek kultury argumentu.
Linia Platona - przeciwny chrześcijaństwu sposób interpretowania świata, który stał się początkiem kultury autorytetu.
I tak zostało do dzisiaj. Tradycja wywodząca się od Arystotelesa to My. To jest nasze Miłosierdzie, to nasza Wiara....
A po przeciwnej stronie rzeczywiście barbarzyńcy i pogaństwo. To właśnie Antypis.

Oczywiście, to co napisałem jest koszmarnym skrótem i uproszczeniem.

no i ten link do: PRAWICOWY KOD IGORA JANKE, Aleksander Ścios http://blogmedia24.pl/node/48637