Będziemy bronić naszego stylu życia – mówią politycy w USA. Co zawiera ta, niezmienna od dziesięcioleci, polityczna wykładnia? Przede wszystkim chodzi o dobrobyt i poziom życia obywateli. Stąd też szereg innych obowiązków, jak choćby dbałość o dochowanie interesów tego kraju na świecie. Oczywiście, podobnie myślą i działają politycy francuscy, brytyjscy i niemieccy, zmienia się jedynie podmiot ich zabiegów zależnie od kraju i narodu.
Do tego zacnego grona dołączyli właśnie wyłonieni w wyborach posłowie na Sejm, gdy mówią o 500 złotych na dziecko, 8 tysiącach złotych kwoty wolnej od podatku czy 12 złotych minimalnej stawki godzinowej. Pismo nosem wyczuł nawet Trybunał Konstytucyjny wydając orzeczenie, że kwota wolna od podatku to nie przywilej obywateli i powinna być wyższa od minimum egzystencji (ponad 6 tysięcy złotych rocznie). Z dnia na dzień zmienia się filozfia rządzenia w naszym kraju! Czy na trwałe?
No właśnie, właśnie złoty tu, zloty tam, bo przecież Polska złotym stoi. Czy tak było w umysłach posłów odchodzących formacji? Czy nie starali się nam obrzydzić polskiej złotówki? Czyż nie przekonywali nieustannie o wyższości euro? Ba, mówili nawet, że do strefy euro należy wejść przy niskiej wartości złotego, by zachować konkurencyjność kraju o|" taniej sile roboczej"... Za słowami szły czyny. Przez osiem lat uczyniono wszystko, by złoty pozostał walutą niewymienialną. Wzięto nawet zakładników, tzw frankowiczów, którym kazano uwierzyć w wyższość obcej waluty.
Ci sami politycy odchodzących formacji dziś mówią o obietnicach wyborczych, które nie zostaną dotrzymane. Czyżby? Pierwsze decyzje zostały podjęte. Zniesiono Bankowy Tytuł Egzekucyjny. Wprowadzony zostanie podatek bankowy. Wkrótce i hipermarkety zaczną płacić do wspólnej kasy Skarbu Państwa. VAT i CIT nie będą stanowiły o dolce vita oszustów. Jednak co najważniejsze w nowej filozofii rządu i rządzenia - musimy... pokochać złotego jako stabilną i wymienialną walutę, ciężką w naszych kieszeniach.
Droga do tego idzie poprzez repolonizację systemu bankowego, ograniczenie czy konwersję zadłużenia publicznego w walutach obcych też może zostać łatwo dookreślona. Pierwszy krok wydaje się na wyciągnięcie ręki. Chodzi o wyeliminowanie ryzyka systemowego jakie stanowią w sektorze bankowym kredyty hipoteczne indeksowane (denominowane) do franka szwajcarskiego. Kamyczek pozostaje w ogródku prezydenta Andrzeja Dudy, który wraz z zespołem ekspertów pracuje nad odpowiednią ustawą.
Doceniony złoty może odpłacić nam dobrami wszelkimi. Celem winno być, by była to waluta równie pożądana jak korona czeska czy właśnie frank szwajcarski. Wtedy zaoszczędzimy krocie na kosztach własnego długu publicznego przy niskich stopach procentowych. Może nawet jak Szwajcarzy czy Czesi nie nadążymy z... dodrukiem polskiej złotówki, bo chętnych będzie tylu...
Autorzy:
Ryszard Czarnecki
Jerzy Bielewicz
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 115 widoków