1) Nieporozumieniem jest nazywanie demokracją systemu politycznego, w którym demos (lud, naród, ogół obywateli) nie ma żadnego realnego wpływu (ani bezpośrednio, ani pośrednio) na procesy decyzyjne i stanowienie prawa w państwie.
2) Nieporozumieniem jest przypisywanie demokracji cech systemu obowiązującego w Polsce, czyli takiego, w którym o wszystkim (dosłownie) decyduje wąska uprzywilejowana kasta. Nieporozumieniem jest też budowanie krytyki demokracji na podstawie tego nieporozumienia.
3) Nieporozumieniem jest twierdzenie, że demokracja jest obarczona fundamentalnym błędem aksjologicznym, bo żadna większość nie może stanowić aksjologii. Tym samym błędem jest bowiem obarczony każdy inny system polityczny, bo z tych samych powodów, aksjologii nie może też stanowić żadna mniejszość, a tym bardziej jednostka (Braun jest monarchistą). Nie ma ludzi wszechkompetentnych, ani wszechwiedzących, dlatego rzeczą ludzką jest się mylić (errare humanum est), a nasze ludzkie wybory i decyzje często są błędne i to bez względu na to, czy podejmujemy je indywidualnie, czy wspólnie. Dlatego prawo stanowione,które w przeciwieństwie do prawa naturalnego zawsze jest subiektywne, w każdym systemie politycznym jest obarczone błędem wynikającym z naszej ludzkiej omylności.
Jednak jest pewna różnica między demokracją, a innymi systemami, której Grzegorz Braun i inni przeciwnicy demoracji starają się nie dostrzegać. W prawdziwej demokracji (nie mylić z tym, co mamy w Polsce), czyli np. takiej jak w Szwajcarii, ogół obywateli ponosi konsekwencje swoich wspólnych decyzji i doświadczając skutków swoich błędów, może łatwo te błędy rozpoznać i skorygować. W systemach niedemokratycznych, w których wszelkie decyzje są podejmowane przez uprzywilejowaną mniejszość lub jednostkę, konsekwencje błędnych decyzji są zawsze przenoszone na nieuprzywilejowaną (a więc dyskryminowaną) większość, zaś decyzyjna mniejszość jest chroniona przed tymi negatywnymi konsekwencjami (jak mawiał Urban, rząd się zawsze jakoś wyżywi) dzięki swoim przywilejom. Dlatego w systemach niedemokratycznych korekta błedu (także aksjologicznego) jest bardzo trudna lub wręcz niemożliwa.
Konsekwencją tych wszystkich nieporozumień w rozumowaniu Grzegorza Brauna i innych przeciwników demokracji jest wniosek, by demorację, rzekomo obowiązującą w Polsce, zastąpić systemem, w którym stanowienie prawa i procesy decyzyjne w państwie byłyby w wyłącznej gestii wąskiej uprzywilejowanej kasty (światła elita, albo król i jego dwór), a więc takim systemem, jaki mamy obecnie w Polsce. Jeśli ktoś widzi w tym jakiś sens, to mu współczuję.
Arystoteles mawiał, że demokracja to rządy hien nad osłami. No i to chyba się w naszym kraju doskonale sprawdza. (Ciekawe, który z helleńskich "ojców demokracji dałby prawo głosu sprzątaczce lub woźnicy?) Dwóch lumpów przegłosuje profesora i jest cacy!
W Polsce mamy demokrację powszechną czyli ochlokrację (rządy motłochu). Przecież o tym marzyła Solidarność. O tym żeby nie rządziła elita ale kucharka - jak mawiał tow. Lenin. A i wolnomularstwo z KOR dorzuciło swoje 3 grosiki.
Obecnie w Polsce niemal wszystko jest przyklepywane kartą wyborczą przez ludek, który jest korumpowany grupowymi przywilejami, socjalem itp a za wszystko mają zapłacić przyszłe pokolenia, którym zostawi się długi.
W monarchii aksjologia pochodzi od Boga. A monarcha jest wartownikiem prawa i boskich cnót. Tam wszystko jest na swoim miejscu. W dupokracji rolę bóstwa pełni demos (plebsior). Niedouczone masy, które g*** wiedzą o polityce, ekonomii, gospodarce a mają kartę do głosowania, jak małpa brzytwę.
Zgadzam się z p. Grzegorzem. Dupokracji nie ma co reformować, to trzeba obalić!
... z UJ twierdzi, że "...demokracja nie jest idealnym ustrojem ale lepszego nikt nie wymyślił...". Żal mi ludzi o podobnych poglądach, bo świadczy to o nich nie najlepiej, a w przypadku elit profesorskich tak renomowanych uczelni brzmi to po prostu tragicznie i nie pozostawia złudzeń co do kompetencji. Oczywiście zgadzam się z Grzegorzem Braunem z prostego powodu: ludzie dzielą się na samodzielnie myślących i głupich "myślących" obrazami POkazywanymi w "telewizorniach". I niestety statystyka ilościowa jest bezlitosna dla tych pierwszych. Dla wątpiących w błąd aksjologiczny demokracji proponuję książkę: Erik von Kuehnelt-Leddihn "Demokracja-opium dla ludu".
Erik von Kuehnelt-Leddihn napisał, że demokracja to arystokracja miernoty i trudno się z tym panem nie zgodzić.
Jeśli sobie dobrze przypominam, chyba w książce pt. "Triumf człowieka pospolitego" prof. Legutko (również z UJ) udowodnił, że Churchill wcale nie powiedział, że "demokracja to najgorszy system, ale nie wymyślono nic lepszego".
Od obalenia starego porządku świata mija 100 lat i nikt już nie pamięta, jak wyglądała normalność. A proszę sobie wyobrazić, że cesarz Franciszek Józef nawet nie przerwał przyjmowania obowiązków(przeważnie wysłuchiwania próśb i skarg poddanych, umówionych na audiencję), gdy dowiedział się o zamordowaniu C-K następcy tronu w Sarajewie. Stary cesarz przyjmował do wieczora.
Cysorz wcale nie miał klawego życia, jak to się wydaje współczesnemu rozsierdzonemu plebsiorowi.
Przy okazji polecam ciekawe wypowiedzi dr J. Przybyła, który jako pierwszy w Polsce wydał książkę "Demokracja-opium dla ludu".
https://www.youtube.com/watch…
To jedno wielkie nieporozumienie.
Ten syf to sama istota demokracji
Mój znajomy profesor ...
Erik von Kuehnelt-Leddihn