System liczenia głosów nie budzący watpliwości?

Przez Janusz40 , 27/05/2014 [19:04]
Moje doświadczenia i przemyślenia dotyczące wyborów w pokomunistycznej Polsce wynikają m.in. z kilkakrotnego przewodniczenia komisjom obwodowym, również z pełnienia społecznej funkcji męża zaufania. Otóż dochodzę do przekonania, że nieprzejrzysty system liczenia głosów powyżej komisji obwodowej budzi uzasadnione wątpliwości społeczeństwa i być może jest utrzymywany celowo, aby w odpowiednim momencie było możliwe wyłonienie "właściwych" deputowanych, czy też przedstawicieli samorządów lokalnych. Powszechna krytyka obowiązującego systemu nie skutkuję chęcią zmian ze strony obozu rządzącego; to tak, jakby władza była przywiązana do status quo, gdyż on gwarantuje im jej zachowanie. Być może - nie dochodzi do żadnych fałszerstw, być może członkowie PKW (o jakże zacnych twarzach) ani myślą zrezygnować ze swojej uczciwości i narazić swoją zawodową reputacje na pohańbienie i wstyd wobec rodziny. Ale dla uspokojenia nastrojów, dla przekonania wiecznych malkontentów i opozycji - należałoby podjąć wysiłek uczynienia procesu liczenia głosów transparentnym - od początku do końca. Posiadam wiedzę, iż w komisjach obwodowych - liczenie głosów, pisanie protokołu i przekazywanie wyników systemem komputerowym trwa przeważnie 2 - 3 godziny. To czas wystarczający, by karty przeliczyć nawet kilkakrotnie w przypadku braku spójności i sporządzić spójny protokół. Co dalej - dalej następuje jakaś dziwna procedura z udziałem komisji okręgowych (moim zdaniem - całkowicie zbędna). Komisja okręgowa zbiera kandydatów na członków komisji obwodowych od komitetów wyborczych, organizuje ich szkolenie i nadzoruje urządzanie lokali wyborczych. Po wyborach - komisja okręgowa zbiera od komisji obwodowych protokoły, karty do głosowania, listy płac członków komisji, pieczecie, upoważnienia i archiwizuje owe dokumenty. To w moim najgłębszym przekonaniu powinno wyczerpywać wykaz obowiązków komisji okręgowej w przypadku braku reklamacji i odwołań. Kiedy takie się zdarzą - wówczas oczywiście prowadzi postępowanie wyjaśniające wespół z przedstawicielami komisji obwodowej ew. z udziałem policji, czy prokuratury. Kiedy nie ma takich "awaryjnych" przypadków - elektroniczne (komputerowe) wyniki z komisji obwodowych powinny być zliczane przez centralny program i na bieżąco prezentowane na powszechnie dostępnych ekranach. To wszystko (po przesłaniu meldunku z KObw. - bez udziału człowieka). Współczesna technika bez trudu może temu podołać - przykładem jest tu np. "zegar Balcerowicza", czy proste podawanie wyników poparcia w wielu audycjach TV. Rzecz jasna - te zsumowane z całego obszaru kraju wyniki są tylko informacją - coraz dokładniejszą w miarę przysyłania meldunków. Ponadto, wspomniane reklamacje i odwołania powinny skutkować wycofaniem wyników z KObw., w których to ma miejsce. Takiego wycofania wyników dokonywałby znowu przewodniczący KObw. (czy inny upoważniony jej członek); po wyjaśnienu i ustaleniu nowych poprawionych wyników (na forum komisji okręgowej) - znowu elektronicznie przesyłałby je upowaźniony członek komisji obwodowej. Po upływie czasu przewidzianego na korygowanie wyników głosowań w K. Obw. - sumaryczny zapis na ekranie centralnego komputera systemu - byłby oficjalnym wynikiem wyborów. Rzecz sprowadzam do tego, że klucz dostępu do systemu komputerowego liczącego głosy - powinni mieć wyłącznie przedstawiciele komisji obwodowych, gdyż tam jest pełna kontrola społeczna, nie ma najmniejszej potrzeby, by do procesu liczenia głosów zaangażowane były komisje okręgowe, czy tez PKW. Rolą PKW przy ustalaniu wyników wyborów mogłoby być wyłanianie posłów na podstawie zliczonych przez program komputerowy wyników; ewentualnie można sobie wyobrazić wcześniejsze podanie oficjalnych wyników w sytuacji, kiedy sporne pozostają wyniki, które już nie mogą zmienić wyników wyborów z uwagi na ich mniejszą wartość niż różnice przesądzające o ilości wybranych, czy też pozycji w rankingu poszczególnych partii... Proponowany system liczenia gwarantowałby całkowity brak możliwości fałszerstw na poziomie komisji okręgowych i PKW; na poziomie obwodowych komisji wyborczych - przedstawiciele poszczególnych komitetów partyjnych są w stanie zapewnić uczciwość glosowania - tutaj pilnują swojego własnego interesu lokalni przedstawiciele partii...
Domyślny avatar

Tomasz

11 years 4 months temu

Czy moglby ktos opublikowac zyciorysy czlonkow tej PKW? Jest ich w sumie 9,przewodniczacy,dwoch zastepcow i 6 czlonkow. Wiemy tylko,ze sa to sedziowie SN w stanie spoczynku.Nie wiemy co robili w PRL-u.Moga byc wsrod nich sedziowie tacy jak sedzia Milewski,usluzni wladzy.To,ze pochodza z sadownictwa,to juz sa podejrzani.Ten wynik PO jest bardzo podejrzany i z pewnoscia jest to prezent dla PO.Jak chytrze to zrobili,zawsze sie mozna pomylic o 3/10 procenta,ale juz wszystkie tuby propagandowe moga trabic,ze wygral PO. PS.A moze sa to resortowe dzieci?
Domyślny avatar

kmicic

11 years 4 months temu

... media patriotyczne. Nie ma demokracji bez przejrzystych wyborów, pluralizmu mediów (w tym pełny dostęp opozycji do mediów publicznych)i prawdy historycznej. Jak widać PKW w archaicznej postaci, po odbytych szkoleniach w Moskwie, ma się dalej bardzo dobrze i chyba zadowoleni są z tego manipulanci na najwyższych stołkach władzy. Także Jarosław Kaczyński zachowuje się niestety jakby w POlsce była demokracja i to mnie najbardziej niepokoi. Myślę, że te wybory nie były najwyższej wagi ale za rok będzie się rozstrzygać być albo nie być dla Polski - mam dreszcze jak o tym myślę, ale chyba inne niż miała pewna pani.
Pies Baskervillów

Czasami,od rodziców ważniejsi są nauczyciele,a ci są "primasort" http://niezalezna.pl/41713-ja… Jak podało radio RMF FM, gospodarzem spotkania był szef rosyjskiej Centralnej Komisji Wyborczej Władimir Czurow, oskarżany w Rosji o fałszerstwa wyborcze. Jak ustalił z kolei portal niezalezna.pl, z tym rosyjskim urzędnikiem polska delegacja spotkała się 23 maja. Czurow urodził się z Leningradzie. W czasach ZSRR otrzymał solidne wykształcenie matematyczne (liceum matematyczne, wydział fizyki Leningradzkiego Uniwersytetu). Pracował nawet w „biurze konstrukcyjnym aparatów kosmicznych”. Do samego końca 1991 r. był członkiem partii komunistycznej, i co ważniejsze – według leningradzkiej działaczki demokratycznej Mariny Salie – agentem KGB