„Informacja o debacie pt. „Jedynie ustanowienie silnych wpływów Rosji na Ukrainie może zagwarantować trwały pokój w Europie”, organizowanej przez Polskie Radio RDC i Towarzystwo Absolwentów Oxford i Cambridge brzmi jak ponury żart, tym bardziej, że otwierać ją ma aktualnie sprawujący władzę minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski.
Jak można debatować o tym, jaki kaganiec założyć suwerennemu państwu?” – napisał Witold Waszczykowski (cytat za wczorajszą Niezależna.pl).
A jak można czynnie popierać suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy, jak można przeciwstawiać się imperializmowi Rosji, a jednocześnie popierać politykę Platformy Obywatelskiej, w tym Radosława Sikorskiego? Otóż można! Tak czyni Związek Ukraińców w Polsce. Ten związek jest organizacją przedziwnie niekonsekwentną, ale konsekwentną w jednym – w niechęci do całej linii polskich stronnictw niepodległościowych i narodowych w III RP. Kiedy tylko w 1990 r. ZUP uzyskał podmiotowość, od razu związał się „europejsko-postępową” częścią polskiej sceny politycznej: wsparł Tadeusza Mazowieckiego w wyborach prezydenckich, następnie Unię Demokratyczną, Unię Wolności i konsekwentnie Platformę Obywatelską, Donalda Tuska i Bronisława Komorowskiego. Działający od 1956 r. prawny poprzednik ZUP – Ukraińskie Towarzystwo Społeczno-Kulturalne, miał zbytnio komunistyczne konotacje i stąd to parcie w kierunku „różowym”. Chodziło i chodzi nie o bagatelne sprawy, lecz o całkiem spore dotacje państwowe i granty unijne dla ukraińskich szkół, organizacji, wydawnictw, imprez i in. projektów. Szefowie tego związku w centrali i oddziałach terenowych trzymają w garści setki milionów zł subwencji i grantów, setki etatów, zasiadają w Sejmie RP, samorządach wszystkich szczebli, mają synekury w spółkach gminnych i Skarbu Państwa, oni też decydują o kierunkach niemałego wsparcia… z Ministerstwa Kultury dla wielu regionalnych rozgłośni radiowych i ośrodków TV, teatrów, wreszcie cerkwi greko-katolickiej. W pewnym sporym mieście pomorskim i dalej w Urzędzie Marszałkowskim doszło do tego, że czołówkę polityczną PO stanowią hurtem przybyli z Unii Wolności działacze ZUP.
W zbliżonym okresie Ukraińcy w Polsce organizowali marsze poparcia dla Majdanu i nie zająknęli się słowem protestu przeciwko popieranej przez rząd fasadowej imprezie pt. Rok Rosji w Polsce. To znaczy nie zająknęły się władze Związku Ukraińców w Polsce, ani posłowie PO, ukraińskiego pochodzenia. Pytanie bowiem brzmi: na ile władze tego związku reprezentują mniejszość ukraińską, a na ile tę mniejszość uzależniły od siebie?
Zwykli Ukraińcy, także ci z rodzin mieszanych, autentycznie ujmowali się za swoimi rodakami zagrożonymi inwazją rosyjską i dziękowali szczerze za każdy gest solidarności ze strony Polaków. Sam byłem na takim marszu. Kiedy jednak zapoznać się bliżej z gazetami i książkami wydawanymi przez rzeczony związek, to ciarki przechodzą po plecach. O ile szczególnie młodsze pokolenia polskich Ukraińców orientują się (lepiej niż większość na samej Ukrainie) w rzezi wołyńskiej, o tyle w oficjalnych publikacjach ZUP czytają oni wyłącznie o zbrodniach polskich.
W tej narracji działaczy ZUP największą zbrodnią w dziejach obu narodów jest Akcja „Wisła”, a następnie odwetowe akcje AK, NSZ i WiN. Korzystają zresztą w sposób wybiórczy z archiwów IPN, a ich w istocie antypolskie publikacje najczęściej są dofinansowywane z polskich pieniędzy państwowych i samorządowych.
Podam przykład znamienny sprzed dobrych kilku lat. Otóż pewne liceum ukraińskie w Polsce szukało na Ukrainie nauczyciela języka ukraińskiego z biegłą znajomością j. polskiego. Konkurs wygrała pewna młoda nauczycielka, wykształcona także na polskiej Uczelni. Bardzo kompetentna, apolityczna, uwielbiana przez młodzież. Długo tam jednak nie popracowała. Okazało się, że owszem jest wprawdzie z Ukrainy, ale… z mniejszości polskiej.
Gwoli ścisłości wśród mniejszości ukraińskiej jest też niemały odłam „Ukraińców pro-moskiewskich”, wywodzą się oni z resortowych rodzin PRL. Prowadzą oni wśród swoich ziomków w Polsce cichą agitację prorosyjską; eksponują obecność neobanderowców na Majdanie i dobre czasy dla Kijowa za ZSRR, oczywiście kryzysowi ukraińskiemu winna jest wg nich CIA i żydowska finansjera. Nie przeszkadza to jednak tym ludziom z dawnych mundurowych i partyjnych kręgów żyć w niezłej komitywie z prozachodnimi władzami ZUP i popami.
Tak więc, co jest grane z tą mniejszością ukraińską w Polsce, skąd ta wzajemna miłość z Platformą Obywatelską?
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1289 widoków
A co robi ta kreatura w polskim sejmie?