Pytanie tylko, która Ukraina?
Czy ta, która ściskała się w objęciach z pedałami z Unii, czy ta, która była od zawsze biedna i uciskana?
Jak chodzi o pomoc tej właściwej Ukrainie, czyli zwykłym ludziom, to jest szereg pomysłów zorganizowania pomocy bezpośredniej tak, aby żadna szmata polityczna z tych środków tym razem nie skorzystała. Mogą to zrobić normalni ludzie, którzy ciężko pracują. Nie można powierzać żadnych środków dla ludzi o niskim morale, dla ludzi, którzy nie umieją gospodarować środkami podobnie jak w Polsce. Nie muszę wymieniać całej listy przekrętów, w tym choćby kradzież ponad 100 miliardów z funduszy OFE, aby w sposób jednoznaczny stwierdzić, że zabawa naszymi pieniędzmi musi się wreszcie skończyć.
Nie może być przyzwolenia na dalsze walenie w rogi i darmowe dymanie. Wszyscy wiedzą jak wyglądała pomoc zachodu w latach 80', a jeśli nie to przypomnę, że była owszem w postaci środków do życia – jakieś tam jedzenie i innych środków w postaci środków finansowych, które poszły gdzieś i zostały zwrócone inwestorom z gigantyczną nawiązka. Taka pomoc nie była pomocą lecz zwykłym lichwiarskim posunięciem.
W związku z powyższym pomoc, której można udzielić, musi być pomocą faktyczną i niefinansową :
1. Nie karmić Putina - Putin nie je teraz naszego mięsa - można nadwyżki przekazać Ukrainie. Producenci mogą skrzyknąć się i zamiast obniżać ceny mięsa wieprzowego na Polskim rynku, mogą wypchnąć pewne nadwyżki na Ukrainę.
2. Firmy współpracujące z firmami na Ukrainie mogą zorganizować dostarczanie towarów pozyskanych w zbiórkach publicznych.
3. Jurek, Jurek, gdzie jesteś? Nie mam nic przeciwko przekazaniu leków na Ukrainę ze środków WOŚP.
4. NFZ może szarpnąć się na gest leczenia bezpłatnego ludzi poturbowanych na Majdanie.
Itd., ale żadnej gotówki, gdyż ona na 100% (słownie milion procent) będzie wpuszczona w tak samo korupcyjną maszynkę jak w Polsce czy Unii i będzie służyła wyłącznie tym ludziom, którzy mają interes polityczny.
Pomoc to pomoc a nie geszeft. Tak więc proszę nie słuchać nawoływań kombinatorów, którzy z tragedii i biedy na 100% (słownie milion procent) chcą po raz kolejny przejechać się na czyimś grzbiecie.