Putin napotkał opór. Cz. I

Przez Janko Walski , 21/02/2014 [17:04]

Piętnaście lat rządów Putina to jedno wielkie pasmo sukcesów w odbudowie imperium rosyjskiego. Staliśmy się świadkami trudnych do wyobrażenia osiągnięć tego psychopaty mordującego bez drgnięcia powieki pojedynczo i grupami własnych obywateli, dokonującego ludobójstwa w Czeczenii, inwazji na Gruzję, zbiorowego mordu na elicie sąsiedniego państwa.  Nikt jeszcze w historii ludzkości tak skutecznie nie prowadził podboju świata tak skromnymi środkami. Oto na naszych oczach udaje mu się bez większego trudu przywrócić stan z czasów Chruszczowa: atrapy wolnych państw w najbliższym otoczeniu Rosji, zrewoltowany, zagrażający Zachodowi Trzeci Świat i ogłupiały ideologią używania ile wlezie, niezdolny do diagnozy i działania Zachód. Tak jak Chruszczow napompowany politycznie, technologicznie i gospodarczo głupotą zachodnich elit tak jak Chruszczow rozbudował, korzystając z zachodnich technologii i pieniędzy przemysł zbrojeniowy i armię, by tak jak Chruszczow zagrażać światu całkiem realnie, a nie tylko potencjalnie.

O ile na Zachodzie i w Trzecim Świecie głównym narzędziem podboju i kontroli pozostała agentura i agentura wpływu to środki zastosowane wobec bliskiej zagranicy zostały radykalnie zmodyfikowane w stosunku do czasów Chruszczowa. Zbędna okazała się ideologia, Armia Czerwona ulokowana w podbitych krajach, żelazna kurtyna, cenzura i jawne podporządkowanie moskiewskiej centrali lokalnych partii, służb i wojsk. Niejawne podporządkowanie centrów decyzyjnych  okazało się znacznie tańsze i skuteczniejsze. I tak szło Putinowi jak po maśle... do wybuchu powstania na  Ukrainie.

Poza Czeczenią, która w osamotnieniu usiłowała wyrwać się,  na większe trudności natknął się w Gruzji. Dezinformacja mediów i szczujące Masowego przeciwko Saakaszwiliemu oraz spędy otumanionych w Tbilisi nie przyniosły spodziewanych skutków. Saakaszwili sprytnie rozbrajał tę grę na destabilizację nie strzelaniem do manifestujących, jak na Ukrainie tylko... rozpisaniem przedterminowych wyborów, które później, mimo resortowych mediów, wygrywał w cuglach.

Gruzja, potencjalnie ważne ogniwo systemu bezpieczeństwa NATO, kraj kluczowy w europejskim programie dywersyfikacji surowców strategicznych, była zbyt ważna by Putin odpuścił. Nie udała się rewolta w stolicy, ale w dwóch przygranicznych prowincjach lepiej udeptanych przez agenturę wpływu, owszem.  Scenariusz przyjęto sprawdzony, wielokrotnie przez bolszewie ćwiczony: prowincje wszczynają konflikt z macierzą i na pomoc wzywają czekające z rozgrzanymi silnikami rosyjskie czołgi. Czas akcji został zaplanowany na interregnum w USA. Za przyzwoleniem Berlusconiego związanego z rosyjskimi służbami mafijnymi interesami i... kompromitującymi materiałami z orgii oraz  Merkel - paputczikiem Putina, Zachodnia Europa wystawiła do "rozpoznania konfliktu i wygaszenia tę francuską maskotkę erotyczną - Sarkozy'ego z kompleksem antyamerykańskim, który sprzedał Putinowi później dwa lotniskowce wyposażone w najnowocześniejsze technologie. No i rzeczywiście, niewiele brakowało, a usłyszelibyśmy komunikat: "w Tbilisi panuje spokój".  Plany pokrzyżował Putinowi dopiero prezydent Lech Kaczyński...

Piąta kolumna - gruzińscy Resortowi zmuszona została do zmiany strategii. Wykorzystała strach Gruzinów wywołany świeżym widokiem niekończących się kolumn rosyjskich czołgów ciągnących na Tbilisi i całkiem realnymi obawami o powtórkę z Czeczenii. Strach umiejętnie podsycany przez media i manewry rosyjskich armii w pobliżu granic Gruzji, nasilające się w okresie przedwyborczym. Kontrkandydat bohaterskiego prezydenta Saakaszwili, powiązany z rosyjskimi służbami oligarcha Bidzina Ivanishvili, którego majątek przewyższa budżet Gruzji, w własnej prywatnej telewizji śladem Berlusconiego zbudował wizerunek patrioty, prawicowca (jak Komorowski), który różni się od Saakaszwiliego TYLKO tym, że... nie drażni Rosjan. No i udało się. Gruzja znalazła się w rękach Putina bez jednego strzału.  Jak Komorowski z Tuskiem i Sikorskim dorzynali Prawo i Sprawiedliwość tak Ivanishvili dorzyna watahy Saakaszwiliego i jak Komorowski nakłada na swoją rosyjską mordę tapetę  patrioty zasłaniającą agenturę odbudowaną z dawnych służb i coraz bardziej ponurą rzeczywistość.