Młodego dorodnego leminga łapiemy już w gimnazjum. Przez trzy lata moczymy w zaprawie słodko-kwaśnej z odpowiednio dobranym stężeniem przekonania, że świat jest po to by z niego korzystać i jak będzie umiał dobrze ściemniać i zakładać gumę nic nie stanie mu na drodze do szczęścia. W liceum do roztworu dodajemy stopniowo wyostrzający węch konformizm i zdolność do wyrolowania frajera. Jeśli trafi na studia podsuwamy miskę z wymienionymi składnikami by sam sobie dosypywał do zaprawy ile chce.
Tak przygotowany leming jest kruchy i lekkostrawny. Możemy bez problemu go zjeść w całości nawet na surowo. Może też być porąbany.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 935 widoków
Jedno uzupełnienie.