Dlaczego Kraśko zaprosił do TVP info min. Macierewicza?

Przez Janko Walski , 31/01/2014 [01:27]

Żeby sprostował dezinformacje Wyborczej i na ziemię sprowadził Dębskiego robiącego teatr po zakończeniu konferencji prasowej? Zostawmy żarty. Dziesięciominutowa obecność na wizji miała przyciągnąć widzów do seansu nienawiści zaplanowanego w drugiej, znacznie dłuższej części audycji "Minęła dwudziesta". Chodziło o to, by Emmanuel Goldstein był na wizji i nic poza tym. Rolą Resortowego było gadanie Wyborczą choćby bez składu i ładu, ale gęsto z powtórzeniami, by utrwalić kłamstwa, by nie przecisnęły się wyjaśnienia Ministra. Do prowadzenia właściwej, drugiej części audycji Resortowi czyli Radzieccy znaleźli Szczekaczkę przebijającą Olejnik, Kraśkę i Lisa razem wziętych. Na przeciwko poczciwego Piechy z Prawa i Sprawiedliwości i jakiegoś starszego pana z SP siadło czterech:


Artur Dębski
W 2011 Prokuratura Rejonowa w Pruszkowie przedstawiła mu zarzut złamania ustawy o własności przemysłowej, co miało związek z zabezpieczeniem przez funkcjonariuszy policji w kilka miesięcy wcześniej podrabianych towarów o wartości 3,5 mln zł w firmie Portfex, której był wówczas współwłaścicielem. W tymże roku zaczęły się jego kontakty z byłymi funkcjonariuszami WSI. W Sejmie obecnej kadencji ma wgląd w informacje ściśle tajne i kontroluje służby specjalne!

Marek Sawicki
Jako minister zajmował się funduszami unijnymi. Jego żona miała firmę, która z funduszy unijnych mogła korzystać. Został odwołany po upublicznieniu taśm z zarzutamib. szef Agencji Rynku Rolnego Władysława Łukasika: powoływanie nowych, niepotrzebnych spółek i transferowanie do nich pieniędzy, wymyślanie kosztownych przedsięwzięć (np. budowy biurowca w Warszawie), zatrudnianie "słupów", wyjazdy na koszt podatnika.

Adam Szejnfeld
Odsunięty z Ministerstwa Gospodarki w związku z aferą hazardową.

Jeden taki młody, gładki w okularach z SLD
Zarówno człowiek, jak i lista afer nieznana, ale skoro jest w SLD...

Wymieniona czwórka wraz z prowadzącą Szczekaczką szczekaniem, ujadaniem, wyciem i skomleniem zgodnie z partyturą Wyborczej wypełniła czas seansu, podgrzewając emocje do czerwoności. Gdyby pod ręką znalazł się Emmanuel Goldstein, zostałby pewnie zlinczowany. Robili to na zimno z rozdzielonymi rolami, pilnując by wszystkie insynuacje zostały dostatecznie wiele razy powtórzone. Piecha i człowiek z SP próbowali coś powiedzieć, skoro formuła seansu dopuszczała, ale mało prawdopodobne by trafili do odbiorców nieśledzących programu zbyt uważnie, czyli przytłaczającej większości. Potrzebna była sama ich obecność podobnie jak w pierwszej części Macierewicza, ale nie po to by pokazać milionowej widowni obiekt seansu nienawiści. Tym razem chodziło o uwiarygodnienie ujadania pozostałych. Nie trzasnęli pięścią w stół, nie wyszli ze studia, coś mówili, ale nie wiadomo co, miny mieli dość głupie, to znaczy, że coś było na rzeczy w ujadaniu - myśli odbiorca.

Wcześniejszy teatr Dębskiego, kilkakrotne powtarzanie „jak pan się czuje będąc współodpowiedzialnym za śmierć polskich żołnierzy w Afganistanie”i niereagowanie na rzeczowe odpowiedzi Ministra to klasyczna produkcja zdarzenia pod przekaz telewizyjny. Ktoś powinien to monitorować! Pod przekaz telewizyjny produkowane są wszystkie niemal działania Tuska i Komorowskiego, ubeckie prowokacje na marszach niepodległości, wystąpienia w miejscach publicznych, wizyty gospodarcze i narady BBN. Czasami wciąga się ludzi nieświadomych udziału w inscenizacji, by wyglądało naturalnie, jak na przykład w nieskończoność przywoływana sytuacja "spieprzaj dziadu", w której Kaczyński zniecierpliwił się przeciągającą się utarczką słowną z po chamsku atakującym go lumpem, który błędnie sądził, że rozmawia z kimś rządzących Polską. Ktoś tam tego nieszczęśnika nakręcił.  Bywa, że ustawka kończy się kompromitacją np. słynnym pytaniem "jak żyć". Najczęściej jednak do produkcji wykorzystuje się aktorów i statystów. Do ról pierwszych garną się ci, co najmniej mają do stracenia, jak Dębski, Palikot, Kalisz i im podobni. To dla nich szansa na zaistnienie i zademonstrowanie pełnego oddania pozostającym w cieniu rozgrywającym.

W tym przypadku produkcja była wyjątkowo kiepska i kiepski był główny aktor, Dębski, a jednak poszli na to. No cóż, tak oceniają swoich odbiorców...