Leksykon III RP – tom pierwszy

Przez Gadający Grzyb , 16/01/2014 [18:44]

Kontrowersje na tle personalnym dość skutecznie przesłoniły w publicznej debacie istotę przekazu „Resortowych dzieci”.

I. Beneficjenci neo-PRLu

„Resortowe dzieci. Media” (wyd. „Fronda”) Doroty Kani, Jerzego Targalskiego i Macieja Marosza wywołały burzę – i to nie tylko w Obozie Beneficjentów i Utrwalaczy III RP, jak można by się spodziewać. Nożyce, co ciekawe, odezwały się również po drugiej stronie barykady, bowiem w książce zahaczono kilku znajomych królika, którzy aktualnie są wielce „niepokorni” i „nasi”. Publikują w niepokornych gazetach, zadają się z niepokornym środowiskiem... cóż taki mają akurat etap, będący w dużej mierze efektem zawirowań na prasowym rynku po pacyfikacji „Presspubliki”. Te kontrowersje na tle personalnym dość skutecznie przesłoniły generalną wymowę książki, która bynajmniej nie sprowadza się do wyszukiwania przodków w KPP i późniejszych mutacjach kompartii, tylko polega na pokazaniu - poprzez pryzmat życiorysów i pochodzenia opisywanych postaci - genezy medialnego mainstreamu IIIRP, który na długie lata zdominował publiczną debatę (a w zasadzie publiczny monolog) współczesnej Polski.

Sam tytuł „Resortowe dzieci”, jeśli odczytywać go dosłownie, jest mylący. Bo faktycznie, niektórym osobom – ich symbolem stał się Jacek Żakowski - „resortowego” pochodzenia w sensie ścisłym przypisać nie sposób. Autorzy przy doborze „bohaterów dramatu” zastosowali inny klucz: jest nim stosunek do postmagdalenkowego systemu, czyli przynależność do formacji określanej przeze mnie mianem Obozu Beneficjentów i Utrwalaczy III RP. Stąd też w książce obecność ludzi z zacnymi opozycyjnymi biografiami, a którzy po 1989 doszlusowali do wspomnianego Obozu. Może gdyby książka nosiła tytuł „Beneficjenci neo-PRLu” czy jakoś podobnie, to dałoby się uniknąć wielu nieporozumień i nie trzeba by zaklejać Jacka Żakowskiego na okładce, bo do takiego tytułu pasowałby jak ulał.

` Dlatego też nietrafione są zarzuty, że Autorzy nie zaprezentowali biografii i rodzinnych powiązań ludzi kontestujących porządek III RP, a z partyjnymi korzeniami – jak Antoni Zambrowski czy sam współautor Jerzy Targalski. Oni bowiem nie uczestniczyli w budowie obecnego systemu PRL-bis i nie firmują go swoimi twarzami w przeciwieństwie do wspomnianego Żakowskiego, czy np. Tomasza Lisa. Zresztą, nie ma zakazu, by taką książkę prześwietlającą partyjne zaszłości Targalskiego czy, dajmy na to, Marcina Wolskiego napisać – i nie musi tego koniecznie robić ktoś ze stajni Lisa czy Michnika. Mogą to równie dobrze być Mazurek z Zarembą i Michałem Karnowskim na dokładkę.

II. Geneza przemysłu pogardy

Jeśli natomiast ktoś nie poprzestałby na oburzonym zachłyśnięciu się tytułem i przypasowywaniem do niego kolejnych nazwisk, tylko zadał sobie trud dotarcia choćby do spisu treści zamieszczonego na początku książki, to może doznałby iluminacji odnośnie istoty zawartego w niej przekazu. Kolejne rozdziały traktują bowiem o: pochodzeniu luminarzy III RP („Aleja Przyjaciół”); drodze Michnika i jego środowiska do roli ober-autorytetów i treserów ludności autochtonicznej („Nadzorca społeczeństwa”); demaskacji mitu „Polityki” jako „wewnątrzpartyjnej opozycji” w PRL i przyczynach jej bałwochwalczego stosunku do „republiki Okrągłego Stołu” („Marsz intelektualistów ku III RP”); genezie postmagdalenkowego medialnego rozdania na gruzach RSW Prasa-Książka-Ruch („Dzielenie prasowego tortu”); początkach prywatnego rynku telewizyjnego („Wojna służb. Koncesja dla Polsatu”); rzeczywistej roli radiowej Trójki – kuźni odpowiednich „młodych kadr” dla mediów III RP („Trójka – wentyl bezpieczeństwa”); historii i teraźniejszości komuszej skamieliny – TVP („Propaganda w natarciu – TVP”); wreszcie, naczelnej szczekaczce obecnego systemu w segmencie mediów elektronicznych – TVN („Telewizja służbowa”).

Powtórzę – nawet rzut oka na spis treści pokazuje, że mamy do czynienia z próbą kompleksowego opisu świata głównonurtowych mediów, których podstawowym wyróżnikiem jest bezwzględna lojalność wobec postpeerelowskiej rzeczywistości i urabianie w tymże duchu społeczeństwa. Media te są integralną częścią wygenerowanych i petryfikowanych przez tę rzeczywistość układów, stanowiąc propagandowe ramię Obozu Beneficjentów i Utrwalaczy III RP. „Resortowe dzieci” prześwietlając biografie, tudzież powiązania rodzinno-towarzyskie co bardziej prominentnych postaci tego półświatka dają odpowiedź, dlaczego oficjalny przekaz medialny składa się z kłamstw, półprawd, przemilczeń i zbiorowych nagonek na każdego kto mógłby choćby potencjalnie im zagrozić. Przemysł pogardy nie wziął się znikąd – on funkcjonował w permanencji od początku III RP w odniesieniu do całych grup społecznych oraz ich reprezentantów i był w prostej linii kontynuacją roli mediów peerelowskich, tak w warstwie przekazu, jak i personalnej.

III. Czerwone dynastie

No i te personalia – jednak wróćmy do nich na chwilę. Jak nie TW to KO, jak nie SB to WSW, jak nie partyjny to z komuszej, bądź wręcz resortowej rodziny... I wszyscy oni w zwartej grupie przeszli suchą nogą do nowego systemu tworząc medialną elitę determinującą wiodący przekaz w sferze komunikacji publicznej. Po drodze odpadło zaledwie kilka najbardziej skompromitowanych jednostek - może paru mundurowych spikerów DTV, może kilku z przyczyn wieku... Reszta ma się dobrze, robi za „nowe pokolenie, nie skażone komunizmem” i hoduje następców. To pokazuje, jak naiwny był rozpowszechniony swego czasu pogląd, iż komuna sama odejdzie ze względów biologicznych, a nowe pokolenie nie skażone PRL-em urządzi lepszą Polskę. Tak się nie stanie, bo ten układ jest jak mafia – uzupełnia się przez kooptację (jak to ujął kiedyś Andrzej Gwiazda) i reprodukuje w ramach „czerwonych dynastii”.

A propos „Czerwonych dynastii” - warto przypomnieć tę prekursorską w stosunku do „Resortowych dzieci” pracę prof. Jerzego Roberta Nowaka. Był pierwszy i kto wie, czy nie stanowił dla autorów „Dzieci” inspiracji. Przewagą „Resortowych dzieci” jest jednak masowy zasięg – łączna sprzedaż pewnie z czasem przekroczy 100 tys egzemplarzy i ta moc rażenia

jest przyczyną furii demaskowanego w książce mainstreamu. Niepodważalną siłą książki jest również kondensacja faktów – wiele z opisywanych postaci i wydarzeń było już omawianych na różnych łamach, ale były to publikacje rozproszone, rozłożone w czasie, często w niszowych gazetach, co obniżało ich pole oddziaływania tak, że wiodące mediodajnie mogły je spokojnie ignorować. Z „Resortowymi dziećmi” tak już się nie da – nie sposób „zamilczeć ich na śmierć”. Tutaj otrzymujemy skondensowaną pigułę skutecznie wybudzającą z polityczno-medialnego Matrixu. Dopiero zebrane w jednym miejscu kompleksowe informacje o mediach i ludziach je tworzących pozwalają ogarnąć skalę postkomunistycznej degrengolady w jakiej od samego początku pogrążona jest współczesna Polska.

IV. Leksykon III RP – propaganda faktu

Część z „resortowych” bohaterów powróci z pewnością w kolejnych częściach cyklu (o polityce, służbach specjalnych, biznesie, świecie nauki), bowiem sieć układów organizujących wielowymiarowo życie III RP stanowi zespół naczyń połączonych. Stąd właśnie tytuł notki - „Leksykon III RP – tom pierwszy”, nadany bynajmniej nie na wyrost, bowiem książka Kani, Targalskiego i Marosza z powodzeniem może pełnić taką funkcję. Czytelnikom proponuję prosty zabieg – jeśli chcemy się dowiedzieć czegoś więcej o którejś z wiodących postaci zaludniających reżimowe mediodajnie, wystarczy otworzyć książkę na kończącym ją „Indeksie osób” i przejść do wskazanych stron. Otrzymamy dossier pokazujące kto zacz i skąd jego ród. W połączeniu zaś z kolejnymi tomami będziemy mieli wkrótce do dyspozycji swoistą encyklopedię neo-peerelu.

Na koniec jeszcze jedna sprawa. Czy „Resortowe dzieci” są książką z tezą? Inaczej mówiąc – czy mamy do czynienia z propagandą? Ależ tak, naturalnie i nie ma potrzeby udawać, że jest inaczej. Tezą książki jest założenie, że III RP jest tworem założonym i kontrolowanym w swych zasadniczych obszarach przez te same czerwono-esbeckie kliki, które trzęsły peerelem i na jej poparcie otrzymujemy ponad czterysta stron faktów. Propaganda bowiem, wbrew utartemu mniemaniu, nie musi oznaczać operowania kłamstwem. Równie dobrze - a nawet jest to pożądane, gdyż zwiększa siłę oddziaływania – może operować prawdą. Zwróćmy uwagę, że krytycy książki, nawet ci najbardziej jazgotliwi, nie podważyli żadnej z podanych w niej informacji, wekslując nagonkę na kwestie drugorzędne – czy iksińskiego można nazwać „resortowym dzieckiem”, czy igrekowskiego wrzucono do książki słusznie czy niesłusznie, albo czy wolno było wyciągnąć kwity na koleżankę pani redaktor Jankowskiej. Niegdyś, pisząc notkę na temat „Wojny o pieniądz” Song Hongbinga, ukułem w odniesieniu do niej termin „propaganda faktu” - i „Resortowe dzieci” są znakomitym przykładem takiej propagandowo-demaskatorskiej roboty na najwyższym poziomie.

Gadający Grzyb

Notek w wersji audio posłuchać można na: http://niepoprawneradio.pl/

Pies Baskervillów

Tezą książki jest założenie, że III RP jest tworem założonym i kontrolowanym w swych zasadniczych obszarach przez te same czerwono-esbeckie kliki, które trzęsły peerelem i na jej poparcie otrzymujemy ponad czterysta stron faktów. ================== I to jedno zdjęcie,które więcej jest warte,niz te wszystkie fakty,mówi więcej niż czterysta stron. A to rozwiewa wątpliwości
Domyślny avatar

kmicic

11 years 9 months temu

... a nożyce się odezwą. Odezwały się także "konie trojańskie" na tzw. prawicy.
tumry

tumry

11 years 9 months temu

po wymianie żony odżyła (wcześniej się reklamowała jako nierozłączka) i ze zdwojoną energią, świadcząc słowami m.in. usługi Gender, udała się na batalię przeciwko temu co normalne. Niezależnie jednak od usiłowań, i tak Żako pozostanie wyszkolonym przez wojsko pod panowaniem Sowietów agentem (u nich nie ma, czy to, czy tamto - inaczej trzeba by zakwestionować wszystkie metryki wystawione w PRL), a tego on sam nie może strawić, niż miast mu to pomagać w karierze, jak było dotychczas, nóż widelec może zacznie szkodzić, i co wtedy Żako zrobi z nowo powstałą familią. Tragedia. Na tego rodzaju rozmyślaniach, spędza teraz czas Żako i pozostałe łajno opisane w tomie 'Resortowe dzieci'.
tumry

tumry

11 years 9 months temu

że piszą na portalu indywidua dobrze pro neokomunistycznie zakamuflowane. Oto kmicic (Kmicic notabe bronił Częstochowy) niejaki, wyrwał się niby to ni w 5 ni w 9 z uwagą, o odezwaniu się nożyc, po czym przeszedł do koni trojańskich, choć ów w mitologii był jeden. Wszystko to ma mieć miejsce na prawicy. Według niego tak zwanej. W domyśle jest jeszcze lewica, która ma moc uzdrawiania za wszelką cenę. Ile jeszcze zatem ma zginąć 'ozdrowieńczo' ludzi na świecie miliard, 2 a może 3, by marksiści przyznali, że się znów pomylili! To nieprawda, że łajdactwo nie ma granic, gdyż to one się odezwą nie nożyce, żeby położyć kres rządom psychopatów.
Domyślny avatar

Ja w ten sposób komentarza Kmicica nie odebrałem. Raczej nie da się z niego wyczytać poparcia dla lewicy. pozdr. GG
Pies Baskervillów

Tzw prawica,ma tylu wodzów,że brakło koni,(trojanskich tyż)pozostały osły:) A jeden który został to się wypiął:)
Pies Baskervillów

Jak patrzę na ten mój rysunek(wyżej-recenzenci-) i komentarz kmicica,to jak mam się odnieść? Jestem za ,czy przeciw? A przypominam,że brak lojalności,doprowadził do excesów w PIS-ie,zapomniane już?I co z tego wynika? Życzę sobie,aby ludzie mieli taki rozsądek,jaki prezentuje tutaj tumry,nic więcej:)A nie znam człowieka! Nie chce mi się wdawać w przepychanki słowne,raz juz mnie "przyblokowali",ale smutne,jak między wierszami ktoś puści bąka,zamiast w oczy zapytać;o co ci facet chodzi? Takie polskie piekiełko...przysrywanki..
Domyślny avatar

Chodzi o komentarz Kmicica: "Uderz w stół... a nożyce się odezwą. Odezwały się także "konie trojańskie" na tzw. prawicy." Ja to odebrałem jako krytykę prawicowych dziennikarzy, którzy wzięli się za dokładanie Dorocie Kani, bo zaczepiła w książce Wróblewskiego. pozdr. GG
tumry

tumry

11 years 9 months temu

spodziewam się, że w krytycznym momencie w Prawie i Sprawiedliwości znajdzie się kolejny łobuz 'pokrzywdzony' przez prezesa, i chcący się podzielić ze światem swym niewysłowionym z tego powodu bólem. Po raz 2014 Jarosław Kaczyński zostanie zatem 'zdemaskowany'. Podobnie jest z p. Antonim Macierewiczem. Tymczasem Tusk, Pawlak, Piechociński, Palikot, Miller, Komorowski i cała ta ferajna rozlazła się po wszystkich kątach je zafajdując, i ich jakoś nie ma kto zdemaskować. Trochę już chyba z nudów, robią to sami i co? I też nic. A zdemaskowanie łobuzów wymienionych w wiadomym tomie - przypominam, że mają być następne - spowodowało wycie na cały kraj. Dziadostwo to postawiło dawno temu na wygranego ale będącego na dopingu konia, i chce z tego powodu wiecznie czerpać profity, jakby cały czas trwała ta sama gonitwa. Koń już dawno padł, a ci swoje. Tak wyjąc chcą zablokować wydanie kolejnych materiałów o następnych łotrach. Cholera. Dzięki PB
Pies Baskervillów

Mój zaprzyjaźniony,ślepy koń,powiedział mi:nie widzę przeszkód,na drodze do zwycięstwa. Niestety,nastepnego dnia,rozbił sobie łeb w drodze do żłobu...
tumry

tumry

11 years 9 months temu

Najwyższy czas, żeby i towarzystwo, które obstawiało trefny zakład kosztem całości, nabiło sobie choć małego guza. Liczę na zrakowacenie tkanki i przymusową wysiadkę z roli autorytetów moralno-zawodowych.
tumry

tumry

11 years 9 months temu

Zrobi się taki ciąg powietrza od dołu (cug), że w cuglach sforsuje się tę przepaść. (Przejście Morza Czerwonego w innym wariancie). Żeby tylko nie uciekli, zanim się onych nie dopadnie.
Pies Baskervillów

Pojawi się ich więcej latem,bo teraz zima,czerwone truchła,wygrzewają sie w ciepłych krajach:)