Cóż to za sensacja! Adam Michnik bardzo ostro zaatakował tzw. sektę pancernej brzozy, wierzącej wbrew zaprzeczającym temu dowodom naukowym, iż do katastrofy smoleńskiej doszło dlatego, że tupolew z prezydentem Lechem Kaczyńskim na pokładzie spadł na ziemię, bo uszkodził sobie skrzydło, którym zawadził o kilkumetrowe drzewo! W rozmowie z Aleksandrem Smolarem, której fragmenty zamieszcza dzisiaj "Gazeta Wyborcza", powiedział: "Oni nie mają żadnych skrupułów, a posiadają umiejętność hipnotyzera. Potrafią zaczarować znaczącą część opinii publicznej, która wierzy w wierutnie brednie, w zupełne nonsensy, w brzózkę ...". Do owych nonsensów, w które wierzy "znacząca cześć opinii publicznej", zaliczył także: "sztuczną mgłę, bomby próżniowe, hel." Zadał następnie dwa retoryczne pytania: "I to nie jest autokompromitacja? Jak to możliwe w kraju Kochanowskiego, Kopernika, Skłodowskiej?
Czyżby redaktor naczelny GW nareszcie przejrzał na oczy i uznał słuszność ekspertyzy prof. Wiesława Biniendy, że jeśli nad Smoleńskiem działały 10 kwietnia 2010 r. prawa matematyki i fizyki, to jest wykluczone, żeby cieniutka brzoza rozerwała stalowe skrzydło samolotu? Niestety nie ma co do tego pewności, bo być może, wypowiadając powyższe słowa, Michnik znajdował się w tzw. stanie nieważkości, spowodowanym nadużyciem mocnych trunków, które zazwyczaj płyną szerokim strumieniem podczas prowadzonych przez niego dysput (dokumentują to taśmy z jego rozmów z Lwem Rywinem i Aleksandrem Gudzowatym). Moja podejrzliwość co do tego, czy wiedział, co mówi, jest spowodowana tym, że obok Kopernika i Skłodowskiej-Curie, bez wątpienia najsłynniejszych polskich uczonych, umieścił nazwisko Kochanowskiego, o którego dokonaniach naukowych nikomu, poza zapewne samym Michnikiem, nic nie wiadomo. Był to wielki poeta, a nie naukowiec! Skąd redaktor GW wpadł na pomysł, żeby zestawiać go z Kopernikiem i Skłodowską? Nie uwierzę, żeby takie piramidalne głupstwo popełnił on po trzeźwemu!
Prawdopodobnie Michnik uznał, że Kochanowski jest pionierem dendrologii, bo napisał fraszkę "Na lipę". To drzewo skojarzyło mu się ze smoleńską brzozą i to dlatego dołączył Jana z Czarnolasu do grona wielkich uczonych, którymi Polska się szczyci. A wpadł na ten pomysł, popijając ulubiony trunek pana Zagłoby czyli miód, o którym Kochanowski napisał w tej fraszce, że "szlachci pańskie stoły".
Nie tylko jednak ta pomyłka wzbudza moje wątpliwości, czy Michnik zdawał sobie sprawę z tego, co mówi. Otóż cytowaną powyżej krytykę sekty pancernej brzozy, poprzedził on zdaniem: "PiS jest cholernie niebezpieczny." Nie czepiając się nawet słowa "cholernie", które jest normalnym w ustach Michnika wulgaryzmem, trzeba koniecznie zauważyć, że powyższa opinia ma się nijak do następującej po niej wypowiedzi: "Oni nie mają żadnych skrupułów, a posiadają umiejętność hipnotyzera. Potrafią zaczarować znaczącą część opinii publicznej, która wierzy w wierutnie brednie, w zupełne nonsensy, w brzózkę ...". To się do PiS-u odnosić nie może, bo kierowany przez wiceprezesa tej partii Antoniego Macierewicza zespół parlamentarny ekspertyzy prof. Biniendy nie podważa! "W wierutne brednie, w nonsensy", że brzóska rozerwała skrzydło samolotu wierzy natomiast tzw. ekspert rządu Donalda Tusk Maciej Lasek, którego nienaukowe tezy bez "żadnych skrupułów" rozpowszechnia "Gazeta Wyborcza", piórem np. Agnieszki Kublik. Niestety rację ma Michnik, że ci wyznawcy "teorii brzóski" "potrafią zaczarować znaczącą część opinii publicznej"! Rozpowszechnianie przez nich takiej bredni, zachęca innych do snucia własnych teorii, np. o sztucznej mgle czy helu. Jednak nie były nigdy uznane za prawdziwe przez zespół Macierewicza, o czym mówił on 16 października ubiegłego roku w TVP Info. Teorię o sztucznej mgle rozpowszechniał w mediach Rafał Rogalski, były adwokat Jarosława Kaczyńskiego, przeciwko któremu toczy się w adwokackim sądzie dyscyplinarnym sprawa o naruszenie etyki adwokackiej przy reprezentowaniu prezesa PiS. Jeśli chodzi o kwestię wybuchów, to jest to hipoteza brana pod uwagę przez zespół Macierewicza, lecz nie musiały być one spowodowane "bombami próżniowymi", lecz np. samoistnymi eksplozjami paliwa. Chciałbym tu zaznaczyć, że nie posiadam wystarczającej wiedzy technicznej, żeby rozstrzygać, które teorie na temat przyczyn katastrofy smoleńskiej są prawdziwe, a które fałszywe, co odróżnia mnie na przykład od Kublik, która się za ekspertkę od katastrof lotniczych podaje, chociaż studiowała socjologię i filologię polską, oraz od Michnika, historyka, który wypowiada się tak, jakby był profesorem fizyki! Niestety zaliczenie Kochanowskiego do największych uczonych Polski świadczy o tym, że nawet o historii nie ma on zielonego pojęcia, bo w gimnazjum dostałby za to pałę!
Zatem chyba jednak wypowiedź Michnika wielką sensacją nie jest. To po prostu pijacki bełkot! To kolejny przykład jego skretynienia, które jest zapewne skutkiem nadużywania przez niego alkoholu. Szkoda chyba tracić czas na dalsze pisanie o tym człowieku, który stawiając Kochanowskiego w jednym rzędzie z Kopernikiem i Skłodowską, niechcący sam się ocenił, zadając retoryczne pytanie: "I to nie jest autokompromitacja?"
Jeśli jednak ktoś chciałby się dowiedzieć, jakie jeszcze brednie w rozmowie ze Smolarem Michnik wygadywał, to niech zajrzy tutaj: http://wpolityce.pl/artykuly/71210-trwoga-na-pokl….
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1479 widoków
molasy
@ Pies Baskervillów
Ryć!
@ Bardzostarywyborca
molasy
@ Pies Baskervillów
molasy
@ Pies Baskervillów
posłuchajmy....