Bądźmy poważni – byłby to pierwszy taki przypadek w historii. Nie znam żadnego podobnego, by dziennikarz zasłużony w „walce z lustracją” z własnej i nieprzymuszonej woli, powodowany „dobrem publicznym” odnalazł w przepaścistych szafach IPN dokumenty wskazujące, że akurat jeden z nielicznych psujących krew mendom post-komunistycznej kliki był Tajnym Współpracownikiem.
Nie widziałem programu Sekielskiego, ale mam kilka pytań, bo coś mi tu nieźle śmierdzi.
Po pierwsze nie tak łatwo coś takiego znaleźć – albo ktoś „dał cynk” gdzie takich rzeczy szukać, albo Sekielski ma instynkt godny Jackowskiego. Jakby nie było – poproszę o sygnaturę akt, daty uzyskania dokumentów, ile trwały przeszukiwania i z jakimi dokumentami „po drodze” trzeba było się zmierzyć, by kompromitujące dokumenty wywlec na światło dzienne. Bo to nie jest tak, że wszystko w IPN jest skatalogowane, ułożone w skorowidze i posegregowane. O ile pamiętam, archiwizacja jest planowana na lata, dziś uporządkowana jest jakaś niewielka część zasobów IPN.
Po drugie – naprawdę nie znam, a o ile się mylę to proszę mi przypomnieć, by tak zwana anty-lustracyjna (GW, TVN i spółka..) część mediów ujawniła jakiegokolwiek agenta, TW, współpracownika czy wręcz zwykłego donosiciela. Ba, jednego to nawet uśmiercili zamiast wydać – vide sprawa „Bolka”. Wyobrażacie sobie, by ktokolwiek umoczony we współpracę z SB czy WSI został przez nich „spalony” w chwili, gdy bierze udział w tak poważnej grze jak Katastrofa Smoleńska ? Przecież to bez sensu – takich ludzi powinno się trzymać na krótkim łańcuszku i wykorzystywać do wprowadzania w błąd pozostałych, a nie ujawniać ! To wbrew logice – osoba , której zaufała znaczna część społeczeństwa, która ma potencjalnie bardzo duże szanse, by prowadzić grę tak jak mu każa zwierzchnicy (na przykład szantażem ujawnienia papierów o współpracy) nagle zostaje przez nich spalona publicznie jako ich agentura ?
No panowie, bez jaj, takich rzeczy się po prostu nie robi. To gorsze niż zbrodnia, to błąd, jak to mówił klasyk.
Po trzecie i ostatnie – jeżeli Sekielski otrzymał te dokumenty od kogoś spoza IPN, lub nagle się w IPN znalazły to powstaje tym samym zarzut – kto je przetrzymywał (lub sprokurował na zamówienie, bo i takie rzeczy sa możliwe), kto je ukrywał przez tyle lat i jakim sposobem Sekielski do nich dotarł. A to już pachnie brzydko wpływem dawnych służb na obecną sytuację i podlega pod prokuratura za ukrywanie dokumentów. Zatem Panie redaktorze, jak w pokerze , karty na stół–sprawdzam !