Sondaże- narzędzia manipulacji

Przez mesko , 20/10/2013 [20:49]
Już dawno przestałem wierzyć w jakiekolwiek sondaże wyborcze. I dziwię się tym blogerom i publicystom, którzy w oparciu o sondaże budują jakiekolwiek koncepcje i formułują polityczne oceny i wnioski. Ta naiwność, która pozwala tym dziennikarzom, blogerom i komentatorom krzyczeć, że już, "że to już koniec PO", "że PiS będzie rządził samodzielnie", "że Tusk jest już skończony", "że HGW jest już odwołana" irytuje mnie i zdumiewa w kontekście tego, co możemy od wielu lat obserwować w kontekście ogłaszania kolejnych sondaży. Wiadomym jest przecież (dla tych co chcą wiedzieć), kto i w jaki sposób zakładał taki np OBOP. Wiadomym jest, że ta sondażownia założona i kierowana przez ludzi aparatu komunistycznego nie ma nic wspólnego z rzetelnymi badaniami. Skąd zatem u różnej maści braci dziennikarskiej i blogerskiej dawanie wiary sondażom zwłaszcza tym, które dają przewagę preferowanej czy popieranej przez tychże partii? Jednocześnie Ci sami ludzie są przekonani o manipulacji ośrodków badania opinii społecznej, kiedy w ich ocenie wyniki ulubionej przez nich partii są zaniżane. Kiedy krótko przed referendum warszawskim podano wyniki sondażu, z którego wynikało jakoby frekwencja referendalna mogła wynieść 36% pomyślałem sobie "kurcze coś tu śmierdzi". I kiedy zacząłem czytać te tryumfalne komentarze blogowe, że "już jest po HGW" pomyślałem sobie: "naiwniacy, żebyście się nie obudzili z ręką w nocniku". Opierać swój hurraoptymizm na jednym sondażu, w ogóle na jakimkolwiek sondażu jest głupotą największej próby. Mało mieliście jeszcze przykładów manipulowania społeczeństwem poprzez różnego rodzaju sondaże? To dlaczego opieracie jakiekolwiek swoje oceny i wnioski na podstawie publikowanych manipulacji sondażowni? Jedynym miarodajnym wynikiem badań opinii publicznej są wyniki wyborów i referendów. I tylko na ich podstawie można mówić o jakichkolwiek trendach, czy prognozach politycznych. Proszę się zastanowić jak inne byłyby komentarze po warszawskim referendum, gdyby do urn poszło 2-3 procent wyborców więcej. Dziś zwolennicy PiSu mogliby piać z zachwytu nad wynikami demokracji a PO przekonywaliby, że przecież nic wielkiego się nie stało bo to przecież jedynie 1/3 mieszkańców stolicy zagłosowała za odwołaniem swojej Prezydent. Zatem apel do wszystkich rozsądnych. Olejcie jakiekolwiek wyniki badań sondażowni. Dawno przestały być wiarygodne, a stały się jedynie narzędziami kreowania politycznej i społecznej rzeczywistości.