Zadanie z fizyki wraz z rozwiązaniem dla dr Laska i jego ekspertów.

Przez Janko Walski , 20/10/2013 [19:24]

Dane:
Prędkość początkowa: v0 = 80 m/s
Przyspieszenie: a = -100*g = -981 m/s2 ~ -1000 m/s2

Obliczyć czas t do całkowitego zatrzymania i drogę hamowania s.

Rozwiązanie:
t = -v0/a ~ 80/1000 = 0.08 s
s = v0*t + a*t2/2 = 80*0.08 - 1000*0.082/2 = 6.4 - 3.2 = 3.2 m

Odpowiedź:
Czas potrzebny do całkowitego zatrzymania od chwili włączenia siły hamującej wynosi 0.08 sekundy. Droga hamowania wynosi 3.2 metra.

Inspiracja:
Raport MAK, grupa 8. pkt 6:
“Badania medyczno-śledcze wykazały, że w chwili zniszczenia konstrukcji samolotu w odwróconym położeniu na pasażerów działały przeciążenia wielkości około 100 g [stukrotnie większe od ciążenia ziemskiego]. Przeżycie tego wypadku było niemożliwe.“ 

tumry

tumry

11 years 11 months temu

Czyli skoro działała siłą przeciążająca wielkości 100 g, to skorupa samolotu lecącego z prędkością 80 m/s, musiała by się zatrzymać na długości 3,2 m. Czy tak? Nawet średnica zagłębienia w gruncie, które by powstało po upadku takiego obiektu pod kątem 90 stopni, musiałaby być nieporównanie większa niż owe 3,2 m.
Satyr

Satyr

11 years 11 months temu

Po pierwsze:
w tytule swojego komentarza słowo "ekspertów"  powinieneś ująć w cudzysłów, jako że oni są takimi ekspertami, jak… z koziej du*y trąba. Dowodem na to są słowa, jakoby na pasażerów znajdujących się na pokładzie tupolewa działało przeciążenie (przyspieszenie ze znakiem minus, czyli opóźnienie) równe 100-krotnej wielokrotności przyspieszenia ziemskiego.

Po drugie:
Twój tok obliczeń z punktu widzenia fizyki jest jak najbardziej prawidłowy. No, może z maleńką nieścisłością odnośnie przyjętej przez Ciebie prędkości początkowej V0 = 80 m/s ≈ 288 km/h czyli prędkości, z jaką
TU-154M miał się znaleźć na tzw. ścieżce schodzenia w chwili otworzenia „klap” na skrzydłach. W rzeczywistości była ciut mniejsza i wynosiła około 250 km/h ≈ 70 m/s. 

Po trzecie:
owe proste obliczenia, jakie przeprowadziłeś dowiodły, iż głoszący te bzdury – nie wiedzieli, o czym mówili. Ekspert z prawdziwego zdarzenia nigdy nie pozwoliłby sobie na to, aby ogłosić taką informację, uprzednio jej nie sprawdziwszy obliczeniami.


Pozdrawiam,