Na przełomie sierpnia i września na portalu gazeta.pl intensywnie reklamował się dystrybutor sprzętu komputerowego Komputronik. Dlatego gdy kilka dni po zakończeniu tej kampanii reklamowej, 10 września, zobaczyłem tytuł artykułu "Komputronik chwali się wysoką sprzedażą. Akcje w górę", to natychmiast zrozumiałem, że jest to tekst sponsorowany. Moje podejrzenia potwierdziły się po kliknięciu w link do artykułu, bo na ekranie mojego komputera pojawiło się zdjęcie strony internetowej Komputronika z reklamami oferowanych przez niego komputerów. (Zob. http://wyborcza.biz/Gieldy/1,122116,14577299,Komp…)
Tak tekst, jak i jego ilustracja graficzna były bez wątpienia ukrytymi reklamami. Dziennikarz "Gazety Wyborczej" okłamał czytelników sugerując, że 10 września (lub dzień wcześniej) ukazał się jakiś raport Komputronika (taka sugestia jest w tytule "Komutronik chwali się wysoką sprzedażą" i w zwrocie "spółka podała w komunikacie"). Informacja o bardzo dobrych wynikach sprzedaży została przez tę giełdową spółkę opublikowana niemal tydzień wcześniej, 4 września. Zatem 10 września była już ona mocno nieświeża i przez inwestorów giełdowych już zdyskontowana, bo właśnie tego dnia zakończyły się kilkudniowe wzrosty kursu Komputronika na warszawskiej giełdzie (przypuszczam, że opóźnienie spowodowane było tym, że 4 września portal Agory zamieszczał jeszcze reklamy tego detalisty i nie wypadało równocześnie zamieszczać tekstu reklamowego, a poza tym wtedy on był niepotrzebny). Ponadto tekst GW wygląda tak, jakby był przepisany z ulotki reklamowej tego detalisty, bo wymienione są w nim kategorie sprzętu komputerowego, które on oferuje do sprzedaży oraz podane są nazwy producentów. Celem autora było także rozreklamowanie sieci elektromarketów Media Expert, ściśle współpracującej z Komputronikiem oraz jego wielkiego salonu, otwartego pół roku wcześniej w Warszawie. Uzupełnieniem tych reklamowych informacji była ilustracja strony internetowej tego dystrybutora sprzętu komputerowego, który wzrost obrotów zawdzięcza przede wszystkim intensyfikacji handlu w internecie.
Tekst i jego ilustracja zamieszczone na portalu gazeta.pl 10 września tego roku są niemal bliźniaczo podobne do opublikowanych 9 października ubiegłego roku: http://wyborcza.biz/Gieldy/1,122116,12638288,Komp…. Widać wyraźnie, że współpraca reklamowa Komputronika i Agory jest stała i w mediach "tych, którym nie jest wszystko jedno" pojawiają się co roku jesienią ukryte reklamy komputerowego detalisty. Co do tego, że był to tekst sponsorowany nie mieli wątpliwości jego komentatorzy, a bez ogródek napisał to internauta o nicku "kol". Wbrew temu, co sugerował tytuł tekstu, w ubiegłym roku Komputronik jeszcze "nie wstał z kolan" i zanotował sporą stratę. Dopiero w tym roku jego sytuacja się poprawiła i zaczął zarabiać.
Do napisania o tym niewątpliwym fakcie nielegalnego sponsoringu w mediach Agory zainspirował mnie tekst dziennikarki "Gazety Wyborczej" Margit Kossobudzkiej, w którym próbowała odeprzeć zarzuty Tomasza Sekielskiego, że jej artykuł opublikowany w organie "tych, którym nie jest wszystko jedno" na temat szczepień przeciwko grypie miał charakter reklamowy. (http://wyborcza.pl/1,75478,14792366,Przyznaje_sie…) Jej tłumaczenia nie przekonały mnie w najmniejszym stopniu. Wszyscy inteligentni ludzie w Polsce wiedzą, że funkcjonariusze Agory nie przestrzegają zasad etyki dziennikarskiej. Informuje już o tym słynne hasło reklamowe GW "Nam nie jest wszystko jedno", które wyklucza bezstronność i obiektywność dziennikarzy oraz zamieszczanie rzetelnych informacji, bo teksty muszą służyć realizacji redakcyjnej polityki. A jakie są jej cele, to wszyscy wiedzą, bo "jaki jest koń, każdy widzi". Smaczku polemice między Sekielskim a Kossobudzką nadaje fakt, że oboje pracują dla Agory, bo ten pierwszy zarzucił tej drugiej nielegalny sposoring w radiu TOK FM. No ale Sekielski mógł sobie na to pozwolić, bo zarabia przede wszystkim w telewizji publicznej.
Nie mam o Sekielskim, współautorze skierowanej przeciwko PiS prowokacji z udziałem Renaty Beger w 2006 r., najlepszego zdania, ale nie ulega wątpliwości, że ma on dojścia do dobrych źródeł informacji. Można przypuszczać, że o nielegalnym sponsoringu w "Gazecie Wyborczej" wie on dużo i pewnie korci go, żeby się tą wiedzą z opinią publiczną podzielić. Przypuszczalnie dlatego wymsknęła mu się krytyczna uwaga pod adresem Kossobudzkiej. Obawiam się, że może mu to znacznie zaszkodzić w dziennikarskiej karierze i kto wie, czy za jakiś czas nie zostanie wyrzucony równocześnie zarówno z radia Agory, jak i z telewizji PO, nadzorowanej przez Jana Dworaka, który stosuje cyrankiewiczowską zasadę, że "każdemu dziennikarzowi TVP, który podniesie rękę na medialną władzę Agory i PO, zostanie ona przez tę władzę odrąbana".
Wątpię w prawdomówność Kossobudzkiej, twierdzącej, że jej tekst nie powstał na zamówienie firm farmacetycznych, i napisała go, kierując się troską o zdrowie Polaków, bo podobne uzasadnienie przedstawiali autorzy kampanii w sprawie zmian w ustawie o recyklingu akumulatorów. Twierdzili oni, że nowelizacja może mieć negatywne skutki dla środowiska i dla zdrowia Polaków. Jak ujawnił "Tygodnik Powszechny" tę kampanię zorganizowała PR-owa agencja MDI Strategic Solution na zamówienie giełdowej spółki Orzeł Biały w celu wykluczenia z rynku jej mniejszych konkurentów (wzięła za nią 120 tys euro).
Artykuł o podejrzanych związkach między agencjami PR, takimi jak MDI, a mediami, zamieszczającymi teksty przez nie przygotowane, to jawny przejaw walki buldogów toczącej się od bardzo dawna pod dywanem. To przecież nie była na pewno pierwsza tego typu kampania, zorganizowana przez speców od reklamy. Na przykład ponoć bardzo wiele redakcji zamieszczało zredagowane przez MDI pozytywne teksty na temat KGHM. Warto tu zwrócić uwagę na to, że autorzy kampanii zamówionej przez spółkę Orzeł Biały liczyli na to, że zostanie ona zainaugurowana w "Gazecie Wyborczej" tekstem Adama Wajraka. Ostatecznie tak się nie stało, ale nie wiadomo dokładnie, z jakich powodów plany MDI nie zostały zrealizowane. Jeśli autorzy kampanii na to liczyli, to musieli mieć ku temu jakieś podstawy (tak samo zresztą, jak jakieś podstawy do tego, że Agora przyjmie jego ofertę, miał Lew Rywin). Można założyć, że "Gazeta Wyborcza" już wiele razy w tego typu nielegalnych kampaniach PR-owych uczestniczyła, a w tym przypadku po prostu się z MDI nie dogadała. Podejrzewam, że Sekielski może coś na ten temat wiedzieć.
Przypomnę, że rok temu wyszła na jaw informacja o podejrzanych związkach PR-owych między Agorą a przewoźnikiem lotniczym OLT Express, który zbankrutował po ujawnieniu afery Amber Gold (ta oszukańcza firma była jego właścicielką). Okazało się, że przez pewien czas dziennikarz gdańskiej redakcji GW Michał Tusk pracował jednocześnie dla OLT, a "organ tych, którym nie jest wszystko jedno" opublikował tekst reklamowy gdańskiego przewoźnika, który "robił za wywiad" z jego dyrektorem Jarosławem Frankowskim. W rzeczywistości autorem i pytań, i odpowiedzi był syn premiera, który w ten sposób dokonał nie lada sztuki, wcielając się w podwójną rolę ghost writera (rzekomym rozmówcą dyrektora OLT był redakcyjny kolega Tuska Michał Jamroż). Szef gdańskiego oddziału GW Jan Grzechowiak twierdził po ujawnieniu tej informacji, że nie wiedział o tym, że jest to de facto tekst reklamowy napisany przez premierowicza, ale trudno w to uwierzyć, bo to by znaczyło, że na stanowiskach kierowniczych w "Gazecie Wyborczej" pracują durnie, którzy jak dzieci dają się oszukiwać szeregowym dziennikarzom. Ale nawet gdyby tak było naprawdę, to nic nie zmienia faktu, że tekst Tuska o OLT był formą nielegalnej reklamy. Nie ulega wątpliwości, że "organ tych, którym nie jest wszystko jedno" nie przestrzega zasad rzetelnego dziennikarstwa (jest nie do wyobrażenia w szanującej się gazecie, żeby wywiad przeprowadzać w taki sposób, jak zrobiła to GW z dyrektorem OLT, a więc poprzez wysłanie pytań drogą elektroniczną, a następnie opublikowanie nadesłanych w ten sam sposób odpowiedzi jako "rozmowy"), więc podejrzenie o zamieszczanie przez niego tekstów sponsorowanych jest jak najbardziej uzasadnione. Teksty na temat Komputronika, będące dopełnieniem kampanii reklamowej tej spółki na portalu gazeta.pl, są na stosowanie tych nieetycznych i nielegalnych praktyk niezbitym dowodem.
- Zaloguj się aby dodawać komentarze
- 1286 widoków