PDT w starym stylu przestawia jezior

Przez Janusz40 , 05/10/2013 [09:48]
PDT chciał upiec dwie pieczenie przy jednym ogniu - zapowiedział, że już za kilka (kilkaniaście) lat Warszawa otrzyma południową obwodnicę, której pierwszy odcinek od węzła w Konotopie do ul. Puławskiej właśnie z hukiem otwarto. By być wystarczajaco wiarygodny zapewnił, iż pieniądze na to są - wystarczy tylko odsunąć w czasie (ad kalendas graecas) budowę dwóch "wylotówek" z miasta. Cóż za wspaniała dla Warszawiaków wiadomość - raduje się serce - zwłaszcza przed referendum... Obwodnica w mieście zawsze się przyda - oczywiście, ale zdaje się, że głównym powodem jest chęć domkniecia autostrady A-2 przez Warszawę. Ruch tranzytowy wschód - zachód odbywa sie jednak obecnie z wykorzystaniem zmodernizowanej drogi krajowej nr 50 - w istocie obwodnicy stolicy oddalonej od centrum ok 25 km. Jest to rozwiazanie optymalne (można sobie wyobrazić dalszą modernizację tej trasy). Budowa odcinka autostrady przez żywotne obszary miasta - łącznie z tunelem pod całą dzielnicą (Ursynów)i nowym mostem, aby puścić tam miedzynarodowy ruch transportu samochodowego, to swoista fanaberia, która dla Warszawy nie będzie udogodnieniem, lecz zmorą. Rezygnacja z wylotówek - z najbardziej obciążonego kierunku - południowego (Kraków, Katowice) i z trzeciego (po Markach) - kierunku północnego, to przejaw lekceważenia informacji o natężeniu ruchu pojazdów. To zresztą bardzo charakterystyczne dla tej ekipy - przykład to skreślenie modernizacji skrajnie obciążonej "Zakopianki". Aktualnie czas dojazdu z Krakowa i Katowic do centrum W-wy, to 5 godzin - 2,5 godziny do Janek i 2,5 godziny Krakowską i Grójecką. Pozostaje jeszcze sprawa kosztów związana z dotychczasowymi planami, (prace studialne, projekty - może już jakieś konkretne działania w terenie). Warto jeszcze zapytać - co przesądziło o priorytecie budowy wylotówek w stosunku do południowej obwodnicy - czyżby kolejni ministrowie infrastruktury i ich ciała doradcze byli niekompetentni - przecież narazili państwo na milionowe straty. Mam nadzieję, iż wielce "światła" decyzja premiera w tej mierze opierała sie na rzetelnych przesłankach. Chyba, że z politycznych (oczywiście najważniejszych) względów - decyzja była arbitralna w stylu ś.p. Jaroszewicza i Gierka, którzy mówili specjalistom i naukowcom wypracowujacym decyzję np. lokalizacji fabryki - "ale nam się widzi, że jednak w innym ładnym miejscu" - oczywiście w stylu: przecież tam jest jezioro, no to jezioro damy tu.
tumry

Donald Donaldowicz Tusk Franciszek już się tak m.in. wyprzejezdnił na temat autostrad przed ME w PN, że człowiek myślący normalnie, słucha słów tego agenturalnego zadaniowca inaczej, czyli odwrotnie niż semantycznie sformułował to ich wypowiadacz. Ów jeżeli cokolwiek mówi dobrego, to z całą pewnością dla normalności będzie źle. Jeżeli natomiast na kimś, czymś, czy grupie ludzi wiesza psy, to niewątpliwie są to osoby godne zaufania, bądź będące w tzw. prawie i sprawiedliwości. Takie to zatem kuriozum doszło do władzy w Polsce, czego nikt po 1989 roku się nie spodziewał, gdyż opieka nad Tuskiem skrupulatnej ale wyuzdanej Stasi ogółowi wyborczemu znana wcześniej nie była.