Holland krytykuje lewackie feministki za zbeszczeszczenie Kotwicy?!

Przez molasy , 26/09/2013 [15:04]
Agnieszka Holland niespodziewanie skrytykowała lewackie feministki, które posłużyły się symbolem Kotwicy podczas tegorocznej manify: "Nieustannie się nadużywa symboli narodowych, które powinny być symbolami wspólnoty, które są częścią naszej historii, naszej tożsamości. Używa się do okładania maczugą, maczetą, wręcz rżnięcia przeciwników politycznych." Pisałem o tym skandalicznym nadużyciu w notce "Luksemburgistowskie feministki wyszydziły w manifie ideę niepodległości Polski" (http://blogpress.pl/node/16078) Powyższe słowa znana reżyserka wygłosiła w TVN24 w programie "Kropka nad i". Wprawdzie pytanie Moniki Olejnik dotyczyło plakatu z literą "W", który promuje warszawską kampanię referendalną PiS, ale odpowiedź Holland była na tyle ogólna, że odnosi się także z pewnością do posłużenia się Kotwicą przez lewackie feministki. (http://www.tvn24.pl/wiadomosci-z-kraju,3/holland-…) Ta wypowiedź jest o tyle zaskakująca, że wydawało mi się do tej pory, że sama Holland do środowiska organizującego feministyczne manify należy (jeśli nawet nie należy, to jest mu bardzo bliska). Na przykład jej nazwisko znajduje się pod apelem o stworzenie stanowiska tzw. pełnomocniczki ds. równego statusu wystosowanym w 2007 r. przez lewackie feministki do premiera Donalda Tuska (ich prośba nie została spełniona, bo stworzono urząd pełnomocnika, a nie pełnomocniczki). (http://www.feminoteka.pl/news.php?readmore=2451) Skoro Holland zna osobiście czołowe działaczki feministyczne w Polsce, to mogła im powiedzieć w cztery oczy, że używanie przez nie narodowych symboli jej się nie podoba. Tymczasem ona postanowiła to zrobić publicznie, i to na dodatek w programie Olejnik, która sympatyzuje z manifowymi lewaczkami. Może im zresztą prywatnie swoją opinię zakomunikowała, ale one ją zlekceważyły i z tego powodu zdecydowała się je skrytykować publicznie? Przypomnę, że rewolucyjne feministki użyły Kotwicy, symbolu Polski Walczącej, na plakacie promującym tegoroczną manifę (wpisano w nią kobiece piersi), a podczas jednej z imprez poprzedzających tę manifestację, zaprezentowały happening, w trakcie którego jedna z jego uczestniczek wykonała striptiz i owinęła się białym płótnem z namalowaną na nim Kotwicą. Słowa Holland zdecydowanie bardziej odnosić się muszą do plakatu manify z symbolem Podziemnego Państwa Podziemnego niż do afiszu PiS, bo przecież umieszczona na nim litera "W" symbolem narodowym nie jest. Podczas wojny polscy harcerze malowali na murach Kotwice, a nie litery "W". Nie ulega zatem wątpliwości, że organizatorki manify użyły symbolu narodowego, zaś czy to zrobił PiS jest bardzo problematyczne. Wprawdzie wiele osób uznało, że litera "W" z plakatu referendalnego nawiązuje do godziny "W", czyli do momentu rozpoczęcia Powstania Warszawskiego, ale przecież w tym kontekście nie była ona do tej pory stosowana. Jarosław Kaczyński w inny sposób tłumaczył na konferencji prasowej przyczynę użycia jej na plakacie towarzyszącym kampanii referendalnej PiS: "Symbol "W" nigdy nie był symbolem powstania - to jest symbol Warszawy, symbol całych dziejów Warszawy, tego wszystkiego, co w tych dziejach było dobre, wielkie, to jest symbol dążenia do budowy wielkiej Warszawy, które prezentował prezydent Starzyński." Najwięcej szumu medialnego w sprawie pojawienia się litery "W" na plakacie PiS robią media Agory, które z wielkim aplauzem opisywały feministyczną manifę, podczas której niesiono transparenty z symbolem Kotwicy. Dziennikarze "Gazety Wyborczej" i Radia TOK FM są oburzeni rzekomym sięganiem przez PiS po symbol narodowy, chociaż wcześniej nie przeszkadzało im wcale, gdy nie rzekomo, lecz naprawdę, zrobiły to postmarksistowskie feministki, których idolką jest sprzeciwiająca się powstaniu niepodległej Polski Róża Luksemburg. Ot mamy tutaj kolejny przykład dwulicowości, podwójnej moralności członków sekty z Czerskiej. To stosowanie przez nich podwójnych standardów moralnych jest tym bardziej widoczne, że nie przeszkadza im wcale, że Koticę wykorzystała na swoim facebookowym profilu wiceprzewodnicząca PO Hanna Gronkiewicz-Waltz! Wracając do Holland, to trzeba zauważyć, że wyrażając swoje "święte oburzenie" w sprawie "nadużywania symboli narodowych", mogła nie zdawać sobie sprawy z tego, że znajdą się tacy jak ja jej słuchacze, którzy odbiorą to jako krytykę lewackich feministek. I jej intencją nie było krytykowanie organizatorek manify, lecz wyłącznie PiS. Ale jeśli rzeczywiście by tak było, to bardzo by to źle o niej świadczyło. Byłoby bowiem dowodem na to, że jest tak samo dwulicowa, tak samo niemoralna jak funkcjonariusze Agory. I przytoczona przeze mnie jej wypowiedź potwierdza słuszność tej opinii na jej temat: "Nader często Holland dawała przy tym wyraz relatywizmowi, zacieraniu jasnych, precyzyjnych granic między dobrem a złem." (http://www.ivrozbiorpolski.pl/index.php?page=holl…)